* * *
Nie… Nie była naturalna, Usiłowała grać, nie potrafiąc tego robić, niczym artystka ze słabego teatru.
Czy sądzi pan, że dziś byłaby możliwość zrealizowania tak dobrego „Agenta” jak w pierwszej edycji?Raczej nie. My przecieraliśmy szlak, nie wiedzieliśmy, o co chodzi, co nas czeka. Bawiliśmy się, a pieniądze miały drugorzędne znaczenie, choć oczywiście każdemu z nas te pieniądze by się przydały. Myślę też, że znaczenie miał odpowiedni dobór ludzi. Teraz, w wszechobecnej komercji powtórzyć to byłoby bardzo trudno.
Byłem jednym z najstarszych, więc ze względu na porównywalny wiek na podobnych falach nadawaliśmy z Izą. Dobrze też dogadywałem się z Remkiem, najmłodszym z uczestników. Wzbudzał on we mnie w pewnym sensie uczucia patriarchalne, czułem, że jako senior najmłodszego uczestnika powinienem otoczyć opieką
Realizatorzy nie pokazali nam rozwiązań testu, a ja nie pamiętam ani pytań, ani miejsc, gdzie popełniłem błąd.
Po wielu latach od pobytu we Francji przeszło mi to już trochę, ale myślę, że byłaby to "łatwość obrażania się". Trzeba jednak też pamiętać, że słowa mogą ranić bardziej niż czyny. Jeśli ktoś coś mówi, musi liczyć się z tym, że jego słowa mogą zrobić komuś krzywdę. W programie zdarzały się sytuacje, że ktoś przed kamerą mówił coś niemiłego o innej osobie, a potem jakby nigdy nic przychodził i rozmawiał z nią, co było co najmniej zastanawiającym zachowaniem.
Krótko, i z perspektywy czasu żałuję, że nie mogliśmy dłużej z nim posiedzieć i porozmawiać. On miał swoje zadanie do wykonania, my swoje, a potem chcąc nie chcąc musieliśmy ruszać dalej. Dla mnie było to fajne spotkanie. Zwracałem się do niego „mistrzu”, myślę, że czuł się tym podbudowany.
Zacznijmy od tego, że sztafeta była piekielnie trudnym zadaniem. Pierwszą "przeszkodą" był Kuba, który zapomniał kodu, ale myślę, że nawet gdyby on go zapamiętał, to ja bym zapomniał. Gorąco, upał, mało czasu na zapamiętanie - warunki do zadania, w którym trzeba było włożyć sporo wysiłku fizycznego i umysłowego nie były najlepsze. Mimo że wiedziałem, że zadanie nie zostanie już wykonane, ruszyłem na rowerze, żeby nikt nie powiedział, że inni się męczyli, a ja sobie tak po prostu odpuściłem... Wracając do pytania, podejrzewam, że tak - Agnieszka jako agent zepsułaby to zadanie. W końcu to była jej rola.
Kolczyka nigdy nie miałem, ale podejrzewam, że dałbym sobie zrobić… Zresztą nie był to taki kolczyk, który musiałby siedzieć długo w nosie, Remek szybko się go pozbył. Głowę też bym ogolił, dla mężczyzny nie byłby to żaden problem. Gorzej z kobietami, zresztą jeśli chodzi o Agnieszkę z góry było wiadomo, że tego nie zrobi. Co do tatuażu - jestem raczej przeciwny tego typu ozdobom, bo obrazek, który niekoniecznie będzie się podobał przez cały czas, zostaje na całe życie. Ale gdybym musiał podjąć się akurat tego zadania, pewnie bym je wykonał. Najtrudniejsze moim zdaniem byłoby dla mnie wydepilowanie klatki piersiowej. Nogi to niewielki problem, choć jakiś ból odczuwałem podczas zrywania plastrów przez Francuzkę. Depilacja klatki piersiowej mogłaby być o wiele bardziej bolesna, a przez to trudna do wykonania.
Nie wiem jak inni, ale ja wszystkich zobaczyłem dopiero na wspomnianej kolacji. Wcześniej ich skrzętnie chowali, nie pokazywali nam… Zresztą pilnowali nas, abyśmy przypadkiem nie spotkali ich przed czasem, a więc ostatnią kolacją. Zdziwienie było autentyczne, nie spodziewałem się, że wchodząc do sali, gdzie miały zostać ogłoszone ostateczne wyniki, zobaczę wszystkich, którzy wcześniej odpadli z programu.
Pojawił się może raz czy dwa po nagraniach, ale był raczej w tej kwestii powściągliwy. Ewa Leja go pilnowała, aby się zanadto nie zżył, nie przesadzał w kontaktach z nami i przypadkiem nie zdradził czegoś ważnego ze scenariusza.
Fajnie, że są te odpowiedzi :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nigdy już nie dowiemy się, w których pytaniach Jerzy popełnił błąd...
Super, dzięki za odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńa wiecie co, odnośnie sztafety i szyfru - zastanawia mnie czy wtedy dałoby radę gdzieś sobie go zapisać...
Dobrze wymyślone pytania i oczywiście to miło ze strony Jerzego, że zechciał na nie odpowiedzieć. Rzeczywiście w dzisiejszym komercyjnym świecie trudno by było stworzyć to, co kiedyś...
OdpowiedzUsuń