W ostatnim tegorocznym poście poświęconemu miejscom, w którym odbywały się zadania lub przebywali w innym celu uczestnicy "Agenta", wracamy do miasta, w którym już wcześniej gościliśmy. Dlatego też dziś bardzo krótki wpis - o konkretnych miejscach, w których zadanie było wykonywane.
W przedświąteczny wtorek zapraszam do zapoznania się z krótkim opisem zadania, które - przynajmniej w prezentowanej formie - nie pojawiło się w Polsce. Jak to dość często bywa - wybór padł na edycję australijską.
Oto kolejna porcja wspomnień z trzeciego sezonu "Agenta". W dzisiejszym wpisie znajdziecie co nieco o tym, co zobaczyliśmy w trzecim odcinku, ale też i informacje o wydarzeniach, które nie zostały nam pokazane.
Fajnie byłoby zapoznać się z pełnym testem finałowym, spróbować odpowiedzieć na wszystkie pytania, z którymi mierzyli się uczestnicy programu. Skoro jednak nie mamy możliwości w pełni sprawdzić się z wyzwaniem, trzeba się zadowolić tym, co jest.
Odcinek piąty rozpoczyna się napisem sugerującym, że grupa znajduje się w Sanlucar de Barrameda. To oznacza, że kolacja kończąca odcinek czwarty, podczas której z programu odpadł Wojtek, odbyła się w mieście, w którym wykonywano zadanie "Dorożka i hiszpańskie potrawy".
Aż dziewiętnaście wpisów pojawiło się w trzech ostatnich miesiącach 2016 roku na blogu. Wpisów jak zwykle różnorodnych, poświęconych zarówno zadaniom jak i innym elementom programu. Powspominajmy.
To był początek drugiego sezonu i pierwsze zadanie, z jakim musieli zmierzyć się Bartek, Mirek, Beata, Asia, Hanka czy Darek. Przyznacie, że wbrew pozorom wcale owo wyzwanie nie należało do najłatwiejszych, zwłaszcza jeśli ktoś boi się większych zwierząt.
Zapraszam na trzecią część wspomnień trzeciego sezonu "Agenta". Historyczne wpisy odnalezione przeze mnie, a dotyczące wyprawy do Portugalii, będą się pojawiać cyklicznie co miesiąc, aż do wyczerpania zapasów.
Trzecia część poświęcona pytaniom, jakie pojawiły się na testach w pierwszej edycji "Agenta" (i które zostały zaprezentowane wszystkim podczas emisji programu), kończą się wraz z odcinkiem dziewiątym, toteż pozostał jeszcze test finałowy do omówienia.
W tej części nie ma już żadnych wątpliwości. W mieście, do którego udali się uczestnicy "Agenta" zadanie było wykonywane. A nawet dwa zadania. Wytropienie jednej z lokalizacji też nie nastręczało problemów.
Czas na kolejny opis zadania z zagranicznych edycji i... znów będzie to wpis krótki. Niestety, nie mam wielu notatek z działań uczestników "Agenta", dlatego też jedynie w kilku zdaniach opiszę, jak wyzwanie wyglądało.
W poprzedniej części przedstawiłem zdarzenia, które miały miejsce przed pierwszymi zadaniami w trzeciej edycji "Agenta". Dziś czas na wydarzenia z pierwszych dni, związanych z tym, co widzieliśmy w pierwszym portugalskim odcinku.
Wielu widzów "Agenta" z chęcią po każdym odcinku zmierzyłoby się z tym samym testem, do którego zasiadali uczestnicy. I choć nigdy w programie nie pokazano wszystkich pytań, niektóre na ekranie się pojawiły. Postanowiłem więc je spisać.
Dzisiejszy wpis będzie niezwykle krótki, bo i... nie za bardzo jest o czym pisać. Najprawdopodobniej w Costa Ballena, a więc miejscowości, do której wiedzie dzisiejsza trasa, nie odbyło się żadne zadanie w "Agencie".
Czas powrócić do opisów zadań ze starych edycji "Agenta" - których nie było już od dłuższego czasu. Dziś zadanie z pierwszej edycji, z odcinka trzeciego, z którym mierzyły się Agnieszka i Małgosia.
Od dziś zapraszam na kilkuczęściowe wspomnienie trzeciego sezonu "Agenta". Historyczne wpisy odnalezione przeze mnie, a dotyczące wyprawy do Portugalii, będą się pojawiać cyklicznie co miesiąc, aż do wyczerpania zapasów.
Wielu widzów "Agenta" z chęcią po każdym odcinku zmierzyłoby się z tym samym testem, do którego zasiadali uczestnicy. I choć nigdy w programie nie pokazano wszystkich pytań, niektóre na ekranie się pojawiły. Postanowiłem więc je spisać.
W trzecim odcinku odbywało się zadanie balonowe. Niestety nie jestem w stanie wskazać miejsca, gdzie on się rozpoczynało, ani też gdzie balon wylądował. Jeśli ktoś chce, może próbować jeździć wzdłuż torów kolejowych - być może coś charakterystycznego rzuci mu się w oczy. Przy czym chyba lepiej podróżować rowerem...
Raz na trzy miesiące wspominam wpisy, które publikowałem pięć lat temu. Za każdym razem wypada to w jeden z wtorków w miesiącu, w którym owych wtorków jest pięć. Dziś właśnie jest ten dzień...
Często opisując zadania, które pojawiły się w edycji zagranicznej, sięgam po australijskie edycje "Agenta". I tak samo będzie tym razem. Wpis dotyczy wyzwania, które pojawiło się w piątym odcinku piątej edycji.
Dawno nie pojawił się na blogu cykl historyczny, czas to zmienić. Zapraszam na kolejne wspomnienia, tym razem dość... nieodległe. Prezentowany artykuł ukazał się bowiem 29 października 2020 roku.
Zerknąłem dziś na spis treści i zauważyłem, że w przeszłości napisałem co nieco o tym, jak wyglądała przygoda w "Agencie" wszystkich tytułowych bohaterów, a także dwóch zwycięzców. Z nieznanych przyczyn pominąłem Małgorzatę, która zgarnęła główną wygraną w edycji portugalskiej. Czas więc nadrobić zaległości.
Nie wiadomo, gdzie odbyła się kolacja, podczas której wyeliminowana została Barbara. Możemy się jedynie domyślać, że prawdopodobnie po zadaniu z pulsomierzem grupa wróciła do Sewilli, w której już wykonywała zadania i miała nocleg i tam miały miejsce istotne wydarzenia drugiego odcinka.
Tego jeszcze nie było. Dziś po raz pierwszy opisuję zadanie, które pojawiło się w czwartej edycji gwiazdorskiej. Gdybym to ja miał je wykonywać, chyba bym się nie zdecydował na nurkowanie - o ile prawdą jest, że trzeba było wstrzymać oddech na dłuższy czas, aby sprostać wyzwaniu.
Czas urlopu, czas wypoczynku. To jednocześnie też czas, w którym nie za bardzo mam kiedy przygotować nowy wpis, dlatego też tym razem przeczytacie (po raz drugi w historii istnienia bloga) wersję pisaną "Agenta". Oto kolejna odsłona pierwszego sezonu. Ponownie pierwszy odcinek, tym razem wydarzenia, które miały miejsce drugiego dnia.
Po "balandze", jaka miała miejsce podczas polskiego przyjęcia w Constantinie wiadomo było, że uczestnicy następnego dnia mogą być nieco niewyspani. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że na kolejne zadanie nie trzeba było jechać daleko.
Mamy czerwiec, Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w pełni, toteż musicie wybaczyć, że tym razem wpis będzie bardzo krótki. Brakuje mi trochę czasu na opis zadania, którego nie da się streścić w kilku zdaniach, toteż wybrałem na dziś takie, o którym nie ma potrzeby zanadto się rozpisywać.
Aż 25 wpisów opublikowałem w drugim kwartale 2016 roku. Trudno się jednak dziwić, skoro był to okres, w którym emitowano pierwszą edycję Agenta z celebrytami. Pojawiły się jednak także inne, interesujące i popularne wpisy.
Niniejszy, krótki cykl powstał dzięki Markowi, który dokładnie przeanalizował prologi, to, co w nich się znalazło i na tej podstawie wyciągał wnioski. Sprawdźmy więc, czy po prologu można było wywnioskować, kto w konkretnych odcinkach odpadnie.
Nigdy nie wiadomo, czy za jakiś czas dostęp do "Agenta" znów nie będzie mocno utrudniony, dlatego też od dziś, w nieregularnym cyklu, będę opisywał to, co działo się w poszczególnych odcinkach programu. Jak z większością cyklów - zastosuję kolejność chronologiczną, a więc zacznę od pierwszego, premierowego sezonu.
Constantina to miejsce, gdzie swoje zadanie w drugim odcinku wykonywali Darek i Dorota. Poniżej przedstawiam dwie trasy - tytułową, którą pokonywała grupa po wykonaniu zadania "Porwanie" i drugą - którą pokonywała dwójka przygotowująca polski wieczór.
Można mieć różne strategie, można przygotowywać się do zadania i naradzać z innymi, co zrobić, żeby zaufany człowiek trafił do jednej grupy, a inny, z tej samej bandy, do drugiej, a i tak wszystkie plany i założenia mogą wziąć w łeb. Tak właśnie było w opisywanym dziś zadaniu.
Niniejszy, krótki cykl powstał dzięki Markowi, który dokładnie przeanalizował prologi, to, co w nich się znalazło i na tej podstawie wyciągał wnioski. Sprawdźmy więc, czy po prologu można było wywnioskować, kto w konkretnych odcinkach odpadnie.
To już ostatni wpis poświęcony utworom muzycznym wykorzystanym, choć w drobnej części, w starych edycjach "Agenta". Dzięki Piotrowi, który podesłał informacje dotyczące muzyki, powstało sześć części - jedna, będąca swego rodzaju wstępem, powstała znacznie wcześniej.
Nazwa miasteczka Coria del Rio prawdopodobnie nie padła w programie. Wszystko jednak wskazuje na to, że, uczestnicy drugiej edycji "Agenta" mieli okazję odwiedzić to miejsce. A przynajmniej niektórzy z nich.
Dawno, dawno temu opisywałem zadanie z zagranicznych edycji "Agenta", polegające na tym, iż uczestnicy mieli za zadanie stworzyć coś, co będzie przypominać dzieła sztuki współczesnej, a ich twór musiał wprowadzić w błąd znawcę tejże sztuki. Dziś zbliżone zadanie.
Niniejszy, krótki cykl powstał dzięki Markowi, który dokładnie przeanalizował prologi, to, co w nich się znalazło i na tej podstawie wyciągał wnioski. Sprawdźmy więc, czy po prologu można było wywnioskować, kto w konkretnych odcinkach odpadnie.
To już szósta porcja utworów muzycznych, które w mniejszym lub większym stopniu zostały wykorzystane w starych edycjach reality show "Agent". Już wkrótce kolejna, ostatnia część.
Biorąc pod uwagę początek drugiego odcinka łatwo domyślić się, że grupa nie spała po pierwszej kolacji z piórkami w Sewilli. Możliwe też, że nie odbyła się tam finałowa kolacja (tylko w miejscu noclegu), aczkolwiek tego nie jestem w stanie zweryfikować. Dziś króciutki wpis dotyczący wspomnianej trasy.
Wpisy przypominające to, co pojawiało się na blogu w przeszłości będą znacznie rzadsze, cztery razy do roku wspomnę jednak o tym, czym zajmowałem się w przeszłości. Dziś pierwsza z krótkich tegorocznych publikacji.
W marcu 2020 roku pisałem o zadaniu, które pojawiło się w drugim odcinku drugiej edycji gwiazdorskiej. Chodzi o zadanie paintballowe w opuszczonym budynku. Wspomniałem wówczas, iż było ono powiązane z innym zadaniem. Czas więc uzupełnić brakujący element układanki.
Po krótkiej przerwie przedstawiam trzeci i ostatni wpis dotyczący otwierania kopert podczas kolacji w starych edycjach "Agenta". Tym razem informacja o tym, jak wyglądało to w trzecim sezonie realizowanym w Portugalii.
Przedstawiam kolejną część cyklu poświęconego muzyce wykorzystanej w starych edycjach "Agenta". Zapewniam też wszystkich, którym cykl się podoba, że nie jest to jeszcze moje ostatnie słowo, bo kilka melodii jeszcze do przedstawienia zostało.
Po zadaniu numer jeden grupa niemal na pewno wróciła do Sewilli. Sugerują to obrazki z pierwszego odcinka - według zamieszczonych podpisów następnego dnia rano swój pierwszy posiłek uczestnicy "Agenta" jedli właśnie w tym mieście. Także tu odbyło się kolejne zadanie, toteż dzisiejsza część cyklu będzie dotyczyć podobnej trasy co pierwsza i będzie krótsza.
Słyszymy wino i od razu mamy dwa skojarzenia agentowe. Po pierwsze - zadanie z pierwszej edycji, w którym Jurek i Liwia rozpoznawali, z której butelki nie pili trunku, po drugie - kolacja z piórkami, napełniony kieliszek i dźwięk nożyka uderzający o szkło... Dziś jednak o czymś zupełnie innym.
Po drugiej części wpisu dotyczącego błędów, które pojawiły się w trzech starych edycjach programu, dwie osoby przesłały kolejne informacje o nieścisłościach. Po weryfikacji i sprawdzeniu wszystkich doniesień publikuję kolejny wpis. Jak zwykle proszę o przesyłanie informacji, jeśli ktoś dostrzegł jeszcze inne pomyłki w programie, także w edycjach gwiazdorskich.
Czas na kontynuację muzycznej podróży z "Agentem". Przedstawiam kolejne melodie, które towarzyszyły nam w starych edycjach programu (lata 2000-02).
Po długim zastanowieniu postanowiłem ruszyć z cyklem geograficznym dotyczącym drugiego sezonu programu. Tym razem powspominamy miejsca w Hiszpanii, gdzie - według informacji telewizyjnych - odbyły się, lub miały się odbyć poszczególne zadania w "Agencie".
Dawno nie opisywałem zadania, które pojawiło się w edycji gwiazdorskiej. Najwyższy więc czas, aby to niedopatrzenie wyeliminować.
Po opisaniu jednej z pomyłek w pierwszej edycji "Agenta" wspomniałem, by - jeśli ktoś dostrzeże - przesyłać informacje o innych wpadkach. Dzisiejszy wpis w krótkiej formie właśnie im będzie poświęcony.
