poniedziałek, 16 stycznia 2017

Skok ze spadochronem

Zadanie w Polsce pojawiło się w dziewiątym odcinku trzeciego sezonu. Oznacza to, że skakały raptem cztery osoby. Inaczej niż w wielu innych zagranicznych edycjach - to zadanie było jednym z częściej pojawiających się w "Agencie" - gdzie skok spadochronowy był często jednym z pierwszych wyzwań. Ale po kolei.
Grażyna, Małgorzata, Mirek i Wojtek - te osoby musiały zmierzyć się z zadaniem. Marcin o tym, co ich czeka uświadomił ich dzień wcześniej wieczorem. Powiedział też, gdzie muszą dotrzeć i na którą godzinę, by wykonać zadanie. Oznaczało to, że - podobno - spali tylko trzy godziny przed wykonaniem ekstremalnego zadania.
Jedynym, który był zadowolony z zadania był Mirek. Wcześniej wielokrotnie skakał ze spadochronem, był "specjalistą", więc też nie przejmował się tym, co należy wykonać. Zresztą później mówił, że choć był agentem, tego zadania po prostu nie mógł zepsuć, bo byłoby to stuprocentowe potwierdzenie, że pełni tytułową rolę. Pozostali zanim zmierzyli się z wysokością i wyskoczyli z samolotu, przeszli szkolenie - co ich czeka, co zrobić, jeśli z jakichś względów główny spadochron się nie otworzy, itp.
Jako pierwszy skoczył Wojtek, potem Grażyna - która po wylądowaniu leżała na ziemi, a wiatr dmuchający w spadochron lekko ją ciągnął za owym spadochronem... Jako trzecia skoczyła najbardziej bojąca się Małgorzata, która wylądowała poza terenem lotniska. Marcin Meller żartował później, że próbowała dolecieć do Lizbony. Swoją drogą dobrze, że nic jej się złego nie stało - lądowała gdzieś przy drucie kolczastym. Ostatni skakał Mirek, który skoczył z wyższej wysokości. Stwierdził, że dla niego ta konkurencja to prezent, że dzięki temu może pierwszy raz w życiu oddać skok w Portugalii.
Zadanie zostało wykonane, na konto grupy trafiło 15 tysięcy złotych. Warto dodać, że skoki nie były oddawane parami, uczestnicy nie skakali przyczepieni do instruktora, samodzielnie musieli otwierać spadochron. Być może w jakiś sposób zawodnicy byli ubezpieczani, aczkolwiek fakt, że instruktor nie był przyczepiony bezpośrednio do uczestnika podnosił z pewnością adrenalinę.
Australia - trzykrotnie pojawiało się wspomniane zadanie. Po raz pierwszy w pierwszym odcinku pierwszej edycji. Skakali dwójkami, przypięci do siebie. Choć niektórzy obawiali się skoku, ostatecznie wszyscy zdecydowali się na wykonanie zadania, a grupa zarobiła dzięki temu 10 tysięcy dolarów australijskich.
Po raz drugi zadanie pojawiło się w tym samym momencie co w Polsce - w dziewiątym odcinku trzeciej edycji. Tu prowadzący postanowił nieco namieszać. Jednemu z zawodników zaproponował umowę - jeśli tylko on skoczy ze spadochronem, a inni nie, grupa zarobi 10 tysięcy dolarów, a on dostanie "zielone piórko". Z kolei cała grupa usłyszała, że każdy, kto zdecyduje się na skok indywidualnie, zarobi na konto grupy 5 tysięcy dolarów, jednak aby wykonać skok indywidualny, należało wcześniej skoczyć treningowo w duecie. Treningowo skoczyły tylko dwie osoby, z kolei indywidualnie skok oddała jedna osoba (i nie był to agent, agent zrezygnował po próbie treningowej), co spowodowało, że z maksymalnie możliwej wygranej 20 tysięcy na konto grupy wpłynęło jedynie 5 tysięcy.
Po raz trzeci zadanie pojawiło się w pierwszym odcinku czwartego sezonu. I znów nieco było zmienione. Skakało ośmiu z dziesięciu uczestników, pozostała dwójka miała za zadanie odgadnąć, kto z nich zdecyduje się na skok, a kto się wystraszy i nie skoczy. Za każdą poprawną odpowiedź otrzymywali tysiąc dolarów, za każdą złą tracili tysiąc z tego, co już zarobili. Dwójka typująca pomyliła się tylko raz - wytypowała dwie osoby, które nie skoczą, nie skoczyła za to tylko jedna z nich. Łącznie udało się więc zarobić 6 tysięcy dolarów. Agent był w grupie skaczącej i zrobił tak, jak dwójka na ziemi wytypowała - oddał skok. Warto dodać, że tuż przed skokiem każdy uczestników słyszał czterocyfrowy numer, który powinien zapamiętać. Zapamiętane liczby miały się przydać w innym zadaniu.
USA - podobnie jak w Australii, tak i w USA było to zadanie pierwszej edycji i w pierwszym odcinku. W obydwu edycjach owo zadanie rozpoczynało program, było pierwszym wyzwaniem. Grupa mogła zarobić pieniądze tylko wtedy, jeśli skok oddaliby wszyscy. I tak się właśnie stało, dzięki czemu na konto grupy trafiło 75 tysięcy dolarów.
Wielka Brytania - kolejny kraj, który od skoków spadochronowych rozpoczął emisję "Agenta". Pierwszy odcinek pierwszej edycji, zasady takie jak w USA. Wszyscy skoczyli, na konto grupy wpłynęło więc 10 tysięcy funtów brytyjskich.
Belgia - w tym kraju to zadanie akurat inaugurowało drugi sezon. Skoczyć (w parach z opiekunem) musieli wszyscy, by wygrać pieniądze. Nikt się nie wyłamał, na konto grupy wpłynęło więc 100 tysięcy franków belgijskich.
Zadanie pojawiło się też w pierwszej edycji włoskiej, edycji katalońskiej i edycji portugalskiej, za każdym razem w pierwszym odcinku. W dwóch pierwszych przypadkach zostało wykonane, w przypadku Portugalii brak informacji o tym, czy zadanie zostało wykonane.

3 komentarze:

  1. No, niezłą popularnością cieszy się to zadanie. Mnie samej marzy się taki skok...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po jednym skoku w każdym kraju, to dopiero przygoda :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Skok ze spadochronem to jest fantastyczne przeżycie.Towarzyszące temu adrenalina i inne emocje są nie do porównania z żadnymi innymi.Koniecznie trzeba tego spróbować.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora