środa, 2 marca 2016

Opinia o Agencie-Gwiazdy

Poniżej znajdziecie opinię napisaną przez Kamila Lipińskiego po pierwszym odcinku "Agenta-Gwiazdy". Zamieszczam ją za jego zgodą, ze względu na to, że nie wszyscy czytający bloga zaglądają na facebooka.
Zanim jednak opinia - kilka słów dotyczących wczorajszego odcinka. Nie przełamałem się, nie obejrzałem (poza drobnymi urywkami), ale telewizor grał za plecami podczas jego emisji, bo jeden z członków mojej rodziny oglądał. Obejrzałem się trzy razy i zauważyłem kolejne dwa elementy, które są co najmniej śmieszne:
1) Podczas przedstawiania pierwszego zadania przez Rusin, a więc w trakcie wyjaśniania, co mają zrobić, przerwano to wyjaśnienie aż trzy razy, wtrącając wypowiedzi uczestników.
2) Coś, o czym już chyba wszyscy wiedzą, a więc Maślak po tym, jak odpadł z programu i wyszedł, w kolejnych ujęciach nadal jest widoczny na krześle...
*     *     *
A oto wspomniana na wstępie opinia - pisownia oryginalna, bez żadnych poprawek
Obejrzałem z uwagą pierwszy odcinek Agenta z gwiazdami. Mój wniosek: Matko Boska, co to do cholery jasnej było ? Poniżej wyjaśniam mój wniosek.
Zaznaczę, że bardzo dobrze znane są mi poprzednie trzy sezony Agenta z lat 2000-2002, szczególnie dwie pierwsze edycje. Jestem wielkim fanem tamtych edycji Agenta. Oprócz tego oglądałem wszystkie 5 sezonów edycji Amerykańskiej oraz 4 sezony edycji Australijskiej. 
Pragnąłem powrotu Agenta, rzecz jasna po to, by samemu się do niego zgłosić, albo chociaż spróbować się dostać do programu. Gdy oglądałem tamte 3 edycje, byłem na przełomie podstawówki i gimnazjum. Niesamowite wrażenie to na mnie robiło. Tak samo było kilka lat później, gdy dzięki internetowi powróciłem do tamtych czasów. Przez lata wyczekiwałem na powrót Agenta, ale kiedy dowiedziałem się że teraz będzie to edycja z celebrytami, powiedzenie że "poczułem, jakbym dostał plaskacza w twarz" byłoby bardzo delikatnie ujęte. Przeczuwałem, że to będzie mocno zerżnięte z zagranicznego kontentu, bo dzisiejsza telewizja w naszym kraju bardzo lubi to robić. Dawny Agent wiadomo iż był na zagranicznej licencji i kto oglądał zagraniczne edycje ten wie, że część zadań z dawnego naszego Agenta były takie same lub podobne do tych zagranicznych; ale dawny Agent bronił się tym, że generował emocje i nie tylko dlatego że był jednym z pierwszych reality show w naszej polskiej TV. Czuć było, że producenci starają się wyciągnąć z tego emocje, ponadto dbali też o takie detale, jak choćby muzyka, która też kierowała ludzi na odpowiedni rodzaj emocji; muzyka tuż po wyciągnięciu czerwonego piórka - mistrzostwo świata.
Program się zaczyna i już przy przedstawianiu uczestników wyczuwam straszną kalkę z 5 sezonu edycji USA. Ale może to tylko mnie się tak wydaje, pomińmy ten punkt. Nie podobało mi się to, że w trakcie wydarzeń zawodnicy komentowali na bieżąco w jakiś studio czy gdziekolwiek oni byli. Samo komentowanie jak najbardziej spoko, było to też w tych poprzednich edycjach i do tego nie mam zastrzeżeń. Problem w tym jest taki że - pomijając już nawet to, że to kolejne zżynanie z zagranicznej wersji - w taki sposób wyglądało to tak, jakbyśmy oglądali serial paradokumentalny typu "dlaczego ja?" i tym podobne. Komentarze zawodników powinny być jedynie w tle w wersji audio, a jeżeli już miało to być w taki sposób jaki to było, moim zdaniem powinno to już być po zadaniu. Parę minut później blogerka modowa, jeżeli dobrze pamiętam że właśnie ona, mówi że kilkoro uczestników zna prywatnie, a kilkoro nie. Tutaj wychodzi idiotyzm, jakim jest w ogóle robienie Agenta z celebrytami. Jeżeli zna kilka osób prywatnie, może sobie w trakcie tej wyprawy kalkulować te osoby, ich zachowanie, ich postępowanie. W dawnym Agencie podstawowym fundamentem było to, że uczestnicy się nie znali, aby nikt nie miał nad nikim przewagi, ponieważ w takim programie jak ten, psychologia odgrywa w zasadzie najważniejsza rolę, bo chodzi o zdemaskowanie Agenta i granie własnymi emocjami, by zmylić przeciwników. W dzisiejszym gwiazdoagencie jedna osoba zna prywatnie kilkoro uczestników, a inny uczestnik może akurat nie znać nikogo. Od początku mamy więc nierówną walkę.
Zadania same w sobie ogólnie były spoko, choć to drugie miało dwie poważne skazy. Po pierwsze: kompletnie spartolona została kwestia sprzedania ludziom emocji w zadaniu z bungee. Zadanie ze skakaniem pojawiało się w poprzednich edycjach i tam czuć było ten strach, szczególnie w sezonie numer 2. Tutaj podejrzewam że bardziej z winy montażowej, ale dostarczenie widzom (albo przynajmniej mnie) emocji było bardzo śladowe. Po drugie: dziwi mnie, że w tym zadaniu z bungee chodziło jedynie o immunitet (słowotwórstwo tutejsze to kolejne zerżnięcie z zagranicy), a nie było żadnej kasy. W tym momencie Agent ma za przeproszeniem wyjebane na to co będzie, bo nie ma co psuć, bo on/ona i tak przechodzi, a uczestników jest tak dużo, że wykryć tutaj kto jest Agentem to czyste chybił trafił zarówno dla widzów, jak i zawodników. Do tego też dodam, że strasznie przesadzone było to, że aż 9 (!) osób było bezpiecznych od eliminacji w pierwszym podejściu. I co sobie teraz ma pomyśleć pierwszy wyeliminowany, który o pozostanie walczył jedynie z 4 innymi osobami ? Emotikon grin
W drugim sezonie edycji Amerykańskiej przesadzali z immunitetami, ale niestety tutaj to przegięcie zostało po całości przebite Emotikon grin
Moment eliminacji - w dawnych edycjach jeden z lepszych momentów, a dla niektórych pewnie i najlepszy. Tutaj całkowicie, bezkonkurencyjnie najgorsze, co ma w sobie ta edycja. Aż nie wiem, czy się śmiać czy płakać, że coś, co było tak wspaniałe kiedyś, dzisiaj stało się tak wielkim chłamem.
Kilka dni temu pisałem na którymś fanpage'u Agenta, że jak nie będzie piórek, to umrę ze śmiechu. No i tak było, nie ma piórek, ale nie tylko dlatego to jest takie katastrofalne. Piórka były chyba tylko w naszej edycji; nie jestem pewien, ale na pewno polski Agent był w ogromnej mniejszości z piórkami jako określenie kto zostaje, a kto wypada. W zagranicznych edycjach prowadzący wpisywał na laptopie imię uczestnika, a na ekranie pokazywał się zielony lub czerwony obraz. Gdyby tak było tutaj, to jeszcze jakoś bym przełknął, mimo mojego żalu z rezygnacji piórek. Ale to, jak to wyglądało tutaj - przepraszam że to piszę, ale który idiota to wymyślił ? Mały zielony lub czerwony odcisk palca to jakiś ponury żart. Pani Kinga Rusin nie powinna również odzywać się podczas gdy waży się los danego zawodnika (jedynie wywoływać jego imię). Dokłada w ten sposób swój kopniak w zabicie emocji przy eliminacji.
Do samych zawodników nic nie mam. Mogę im pogratulować, że przeżywali ten wyjątkowy czas w swoim życiu. Wierzę w to, że osoba która jest agentem, dobrze wypełni swoją rolę.
Po prostu sposób prowadzenia programu jest za przeproszeniem do dupy i jeżeli w pozostałych odcinkach będzie to szło podobnymi torami, to nie pozostaje mi stwierdzić nic innego, jak to że ten sezon to fatalne nieporozumienie. Inny dobór uczestników, inny prowadzący, inny lektor, inna muzyka, inny efekt montażowy jaki oglądamy - każdy z tych punktów jest niestety mocnym krokiem w tył.
Gdyby to był pierwszy w ogóle, inauguracyjny sezon Agenta, nie oceniałbym tego aż tak źle. Kwestia jest taka, że mam porównanie do tego, co było kiedyś i dlatego też, przez to porównanie, stwierdzam że ten dzisiejszy Agent to kompromitacja.
Widziałem na youtubie na kanale pudelektv, jak pan Dyrektor programowy TVN, Edward Miszczak, uznał, że wersja z udziałem celebrytów będzie ciekawsza, że będzie więcej emocji. Po tym co dzisiaj widziałem i jak to przyrównam do tamtych edycji, z całą stanowczością stwierdzam, że "g*wno prawda". Zadanie z mostem i eliminacja pokazały to dobitnie, że jest zupełnie odwrotnie. Mógłbym do tego argumentu dołożyć przykłady kilku uczestników z tamtych edycji, ale chyba już wystarczająco skopałem leżącego.... który sam się zresztą o to prosił Emotikon smile
Więc taki właśnie jest mój końcowy wniosek, co do obecnego programu Agent: Matko boska, co to do cholery jasne było ?
Totalna kompromitacja TVNu.

4 komentarze:

  1. Wcześniej nie pisałem tego tutaj by nie psuć nikomu "przyjemności" oglądania ale teraz mogę. 18 stycznia Vienio publicznie odpowiedział znajomej, że jest dostępny w kraju i można do niego dzwonić. Druga eliminacja, podobnie jak pierwsza nie była zatem zaskoczeniem.
    Sam sposób eliminacji był poprowadzony dość nieudolnie i bez emocji. Tak jakby prowadząca chciała mieć to szybko z głowy. W zagranicznych edycjach dłużej trzyma się zawodników w niepewności. Podobnie było przy odpowiedziach na laptopie. Może ze 3 osoby powiedziały kogo podejrzewają. Tak istotny fragment programu okroili do minimum.
    Sprawa ze zgubionymi pieniędzmi to totalna reżyserka. Nawet gdyby Szpak wywiązał się z roli skarbnika to pewnie zrobiliby mu włamanie do pokoju byle zrealizować swój scenariusz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno się nie zgodzić. Ja po pierwszym wymęczonym odcinku darowałam drugi i daruję sobie kolejne. Szkoda mi czasu na oglądanie kolejnego show kompletnie o niczym mającego na celu wylansowanie kolejnych zupełnie nieistotnych z mojego punktu widzenia celebrytów. Czasy się zmieniają - dramatycznie spada jakośc tego, co fundują nam stacje tv (co dziwne, także takie, które teoretycznie dysponują potrzebnymi zasobami, żeby stawiać na dopracowane programy). Szkoda, że padło także na "Agenta", bo kompletnie "zidiocili" ten format, dostosowując go do poziomu całej reszty tego, co aktualnie można obejrzeć. Zastanawia mnie jak bardzo zmieniła się obsada produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drugi odcinek nie był już AŻ TAK zły, nawet się dało obejrzeć, choć oczywiście do zachwytu jeszcze bliski nie jestem; ale nadzieja umiera ostatnia

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie można obejrzeć zagraniczne edycje?

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora