czwartek, 21 września 2017

Joanna Krent odpowiada na wasze pytania

To jest ten moment. Publikuję odpowiedzi na pytania przesłane przez was jakiś czas temu do uczestniczki drugiej edycji "Agenta" - Asi. Pytań było bardzo dużo, około trzydziestu. Zapraszam do lektury!
WAŻNE: Zdjęcia zamieszczone na blogu zostały udostępnione przez Asię, która poinformowała, iż nie wyraża zgody na jakiekolwiek kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie i wykorzystywanie tychże zdjęć w jakikolwiek inny sposób na żadnym innym portalu, blogu, stronie, itp.
*     *     *
W jaki sposób dołączyłaś do reszty jadąc w zastępstwie za kogoś innego? Czy pozostali gracze wiedzieli o tym, że jesteś rezerwową zawodniczką? Czy w związku z tym od razu skreślili Cię z podejrzeń czy stwierdzili, że ta wymiana to intryga ze strony producentów mająca na celu podstawienie agenta jako rezerwowego gracza?
Jadąc do Hiszpanii bałam się, że jestem na pozycji przegranej. Na logikę – skoro inni widzieli jakąś dziewczynę, która ma jechać, skoro wiedzieli, dlaczego nie pojechała, że miała problemy z paszportem i że ja przyjechałam zamiast niej… Uważałam, że nikt nie będzie mnie podejrzewał i będę musiała mieć spore szczęście albo…. od początku dobrze typować, żeby przechodzić dalej. Właśnie przez tę sytuację początkowo chyba wykluczyli mnie jako agenta. Potem dopiero nieco to się zmieniło. Przy jednym z zadań Mirek krzyknął, że mówiłam, że nie umiem pływać, a pływam, podejrzenie budziło też moje histeryczne zachowanie w niektórych sytuacjach…
Dlaczego w zadaniu z porwaniem Bartka przekonywałaś innych, że nie powinni słuchać jego wskazówek? Czy chodziło tylko o brak zaufania do Bartka czy o chęć wprowadzenia zamieszania w grupie i skierowania podejrzeń na siebie?
Przecież dla mnie Bartek był agentem! Skoro według mnie to właśnie agent był porwany i dawał nam wskazówki, a jak wiadomo miał on za zadanie mieszać, to jak można było go słuchać? Zresztą bardziej przekonywały mnie wskazówki innego typu, jak reklamówka znaleziona w samochodzie z nazwą baru, który widział Bartek i do którego powinniśmy dotrzeć. Uważałam, że skoro coś takiego znalazło się w aucie, to nie ma w tym przypadku… 
Czy w dniu swojej eliminacji nadal obstawiałaś Bartka jako agenta? Lektor powiedział, że niektórzy zmienili zdanie, a Twoja wypowiedź odnośnie typowania była niejednoznaczna. Czy to znaczy, że zmieniłaś kandydata w ostatniej chwili?
Nie, nie zmieniłam typu i jadąc na finał nadal myślałam, że agentem jest Bartek, a mnie po prostu źle poszedł test, popełniłam zbyt wiele błędów. Było to możliwe, bo choć większość pytań była ukierunkowana na dobrą obserwację, ale zdarzały się też takie, jak np. „Ile zdjęć na casting przysłał agent” lub czy agent ma rodzeństwo, na których łatwo polec. Swoją drogą byłam tak podejrzliwie nastawiona, że gdy w nagrywanych wypowiedziach wspomniałam, że jestem już zmęczona i mogę jechać do domu, a zaraz potem odpadłam, zastanawiałam się, czy ta wypowiedź nie miała wpływu na eliminacje. Nie wiedzieliśmy przecież, kto jakie miał wyniki testów. Byłam ostatnią osobą, która pojechała do Polski. W Polsce byłam tylko kilka dni i… powrót na finał. Powrót, w trakcie którego nastąpiło zagubienie bagażu, stąd w finale czarne koszulki „agentowe”.
Czy wiedzieliście o tym, że tym razem w drugiej edycji Agent będzie otrzymywał wskazówki od ekipy i czy nie bałaś się tego, że Agent będzie ciężki do wykrycia przez to, że za mało będzie psuł zadań?
W ogóle o tym nie myślałam. Poza tym sądzę, że w pierwszej edycji agent też dostawał wskazówki, nie bardzo wierzę, iż było inaczej.
Czy w związku z tym, że o swoim udziale w programie dowiedziałaś się w ostatniej chwili, sceny z tobą zamieszczone w Prologu zostały de facto nagrane później, po twoim powrocie do Polski?
Tak. Skoro dowiedziałam się kilka godzin przed odlotem, że wezmę udział w programie, sceny z prologu musiały być nagrywane po powrocie z Hiszpanii. Innej możliwości nie było. Ale zdarzyły się „dogrywki” do prologu także w przypadku chyba dwóch innych osób, choć kręcono u nich materiał także przed wyjazdem.
Czy pamiętasz (lub masz gdzieś zapisane) jakie pytania zadałaś Agentowi podczas nocnej rozmowy z Agentem w 3. odcinku?
Niestety nie. Było wówczas późno, byliśmy zmęczeni, szybko zapomniałam… Przyznam nawet, że po powrocie do Polski podczas emisji programu z ciekawością obejrzałam ten odcinek, żeby przypomnieć sobie, o co właściwie pytałam agenta. 
Czy oglądałaś pierwszą edycję polskiego "Agenta - Gwiazdy"? Jeżeli tak, jak ją oceniasz? 
Tak, jako fanka agenta oglądałam, pomimo tego, że nie pochwalam udziału gwiazd, które dostały za to kasę i przede wszystkim promowały się. Inna sprawa, że niektórych „gwiazd” w ogóle nie znałam. No ale Agent to Agent, zatem sentyment pozostał - choć kolor odbicia palca inny. Zdecydowanie nie podobał mi się rodzaj eliminacji poprzez swiatełko w laptopie.
Jak oceniasz sposób przedstawienia tego, co działo się w Hiszpanii? Czy program oddał rzeczywistość, czy dużo wydarzeń zostało pominiętych (np. Beata wspomniała, że zadawaliście trzy pytania Agentowi, a w telewizji pokazano tylko jedno)?
Program trwał może z 50 minut, a zmieścić się w nim musiały wydarzenia z dwóch dni, więc oczywiście, że wiele rzeczy zostało pominiętych. Zajmowali się tym jednak fachowcy, którzy dobierali odpowiedni materiał do emisji. Cięcie i dobieranie pasujących wypowiedzi było na porządku dziennym.
Jak najogólniej zapamiętałaś udział w Agencie, czy rzeczywiście były to codzienne zabawy do rana, czy bardziej rywalizacja i męczące zadania, czy może przyjaźnie i fajni ludzie?
Przede wszystkim przygoda życia, którą będę jeszcze wspominała w dalekiej przyszłości jako babcia w parku z laską… Może dla niektórych to tylko telewizja, dla mnie to kryminał, czyli tropienie agenta, do tego pobyt w miejscach, w których nigdy bym się nie pojawiła i rzeczy, których być może nigdy bym nie zrobiła. Corrida, most, winnica, finał w zamku milionera, to tylko niektóre atrakcje „Agenta”. No i ludzie! Fenomenalny dobór ludzi!
Jak oceniasz postawę Marcina Mellera? On sam wspominał w wywiadzie, że pamięta codziennie podkrążone oczy uczestników, którzy bawili się do rana. Z jednej strony pozował na odizolowanego od Was, z drugiej widać było np. w zadaniu ze skokiem z dźwigu, jak bardzo pomógł Bartkowi.
Podkrążone oczy nie wynikały tylko z zabawy do rana. Może zdarzały się wieczory, że siedzieliśmy dłużej, ale były tez długie rozmowy oprócz zabawy. No i zdarzały się dni, że wracaliśmy na nocleg około dwunastej w nocy, a o piątej wstawaliśmy, by pojechać na kolejne zadanie. Co do Marcina Mellera – każdy sam musiałby ocenić, czy był pomocny dla niego czy też nie. Ja go wspominam jako pozytywnie do nas nastawionego faceta. Podobno nie wiedział, kto jest agentem, ale nawet jeśli wiedział, to przecież nie mógł nam nic zdradzić.
W ostatnim odcinku wyemitowano kilka zabawnych sytuacji i wpadek, np. jak Marcin wkręcił Was w zadanie z zorganizowaniem demonstracji na 500 osób albo po zadaniu z przejściem po linie wszedł w wielką kałużę. Czy dużo było wpadek związanych z realizacją programu, pamiętasz jakieś zabawne?
Dla mnie zabawną przygodą było całe zadanie na wyspie. Zabawne były też urodziny Marcina Mellera, któremu śpiewaliśmy sto lat… Zapewne było wiele różnych zabawnych sytuacyjnych zdarzeń, których jednak po upływie wielu lat nie pamiętam lub ….może niech zostaną tajemnicą Agentów.
Jak oceniasz zachowanie Bartka, który w finale oszukał Hankę i dał jej do zrozumienia, że jest Agentem? Sam wspominał, że po odejściu Wojtka obiecał sobie, że wygra. Czy rzeczywiście był tak nastawiony na wygraną?
My nie wiedzieliśmy do końca, że on ją oszukał. Dowiedzieliśmy się jako widzowie. Jak oceniam? Chciał wygrać, a każdy miał swój sposób na wygraną. A czy był nastawiony na wygraną? Dla mnie w trakcie kręcenia programu był agentem. Myślę jednak, że faktycznie mógł sobie założyć, iż wygra program.
Z czego wynikało to, że Bartek był jedną z najbardziej lubianych osób, a Mirek najmniej? 
Bartek był showmanem, człowiekiem uśmiechniętym, zabawnym, otwartym, z poczuciem humoru. Z kolei Mirek odgrywał rolę fajtłapy, a takie osoby zazwyczaj nie wzbudzają wielkiej sympatii.
Czy myślisz, że uczestniczyli grali? Czy spotykając się po programie poznawaliście się na nowo?
Na pewno grał Mirek. To niewiarygodne, gdy w finale po ogłoszeniu, kto jest agentem, Mirek natychmiast zrzucił maskę i dosłownie w kilka sekund przeistoczył się w zupełnie inną osobę. Był pewny siebie, uśmiechnięty… Jeśli chodzi o innych – myślę, że nie wszyscy szczerze okazywali swoje uczucia i mówili, co myślą.
Jak zareagowałaś na pojawienie się Bartka w polityce, a później objęcie funkcji ministra?
Fajnie jest znać kogoś kto jest „wysoko w polityce”. Poza tym Bartek działał wcześniej w polityce lokalnej… Nawiasem mówiąc nawet widząc poważnego pana ministra w telewizji zawsze miałam przed oczami Bartka wiszącego w białych skarpetkach na linie. Obraz znany z telewizji i polityki kłócił się z obrazem osoby, którą znałam z „Agenta”.
Dlaczego do końca, nawet w dniu finału, byłaś przekonana, że Bartek jest Agentem?
Jak już wcześniej wspomniałam – gdy żegnałam się z programem, myślałam, że albo popełniłam błędy w teście lub zadecydował czas o mojej eliminacji, albo też jakiś wpływ miała moja wypowiedź o chęci wyjazdu. Bartek nadal pasował mi na agenta.
Podczas spotkania z Agentem, gdy zaproponowano Ci współpracę, od razu odmówiłaś. Czy była to spontaniczna decyzja czy jakieś głębsze przekonanie? Czy może po czasie stwierdziłaś, że żałujesz tej decyzji?
Nigdy nie żałowałam. Jestem uczciwą i spontaniczną osobą ale nie wyobrażałam sobie, że mogłabym coś robić przeciwko grupie. Pojechałam tropić agenta, a nie z nim współpracować. Wspomnę też o Joli, która gdzieś podczas tej rozmowy z agentem zaplątała się i zgodziła się na współpracę, a potem mocno to przeżywała. Nie do końca zrozumiała o co chodzi, więc absolutnie Joli nie nazwałabym nieuczciwą po tym zadaniu - to mały przykład manipulacji uczuciami.
O której godzinie mniej więcej miały miejsce testy wiedzy o agencie? Mam na myśli - czy pisało się je przed zapadnięciem zmroku czy po? I mniej więcej ile czasu dzieliło napisanie testu od kolacji? Więcej czy mniej niż godzina?
Godzina, o której wypełnialiśmy testy zależała od tego, o której skończyliśmy dzień zadaniowy, ale najczęściej odbywały się one już po zmroku. Wracaliśmy wówczas do miejsca, gdzie mieliśmy nocleg i tam je wypełnialiśmy. A ile czasu dzieliło testy od kolacji? Tu też bywało różnie – w zależności od tego, ile czasu ekipie zajmowało przygotowanie sali, kamer, sprawdzenie testów, itp. Nie przywiązywałam za bardzo wagi do tego, ile czasu dzieliło wypełnianie testów od uroczystej kolacji, myślę, że mogło to być około godziny.
Czy przypominasz sobie jakieś pytanie w teście wiedzy o agencie, które sprawiło Ci szczególną trudność? A jeśli tak, to jak ono brzmiało?
„Czy agent ma rodzeństwo?”, „Na której ręce agent nosi zegarek?”, „Czy agent był wcześniej w Hiszpanii?”, itp. – czyli pytania, które nie były związane z tym, co działo się od naszego przyjazdu, a dotyczyły prywatnego życia agenta.
Czy miałaś jakiegoś swojego ewentualnego kandydata na agenta, gdyby to nie był Bartek? A jeśli tak, kto to był i dlaczego?
Wiele osób stawiało na Hankę, ale odpadało. Być może przez moment mnie też gdzieś taka myśl przeszła przez głowę, choć wydaje mi się, że chyba jednak byłam tak zafiksowana na Bartka, że w ogóle innej opcji nie brałam pod uwagę. Gdyby Bartek odpadł, ja prawdopodobnie dostałabym zawału… Mało tego, gdy przyjechaliśmy na finał i rozmawialiśmy z Dorotą i Romkiem, którzy mówili, że agentem jest Mirek, ja nadal uparcie twierdziłam, że nie mają racji i że Bartek jest agentem. Byłam bardzo zawiedziona faktem, że to nie on wyciągnął czarne piórko na finałowej kolacji.
Czym zajmowałaś się w czasie wykonywania zadania na wyspie? Widzom montaż pokazywał głównie najśmieszniejsze fragmenty z budowaniem tratwy, można było odnieść wrażenie, że Ty, Dorota i Hanka troszkę "się obijacie"
Obijali się właśnie ci, którzy budowali tratwę. Bo oni tylko udawali, że ją budują. Mirek wiedząc, że nic z tego nie wyjdzie, zbijał sobie deseczki. Bartek, który wiedział, że Mirek jest agentem, robił dokładnie to samo. Romek też dał się wkręcić w tę robotę. A my biegaliśmy po wyspie i szukaliśmy czegokolwiek, co pomogłoby zbudować tratwę. Większość materiału przynieśliśmy w czwórkę – ja, Dorota, Hanka i Darek. Znaleźliśmy silnik, paliwo, łódkę… Potem jednak przysiadłyśmy i kpiłyśmy z naszych „Robinsonów”, bo przecież było wiadomo, że tratwy nie da się zbudować, a z wyspy można się wydostać jedynie znalezioną łodzią, a oni świetnie się bawili udając, że budują coś „poważnego”. A potem ten widok nas na tratwie… boki zrywać.
Czy utkwiło Ci w pamięci jakieś szczególne pytanie z castingu? Jeśli tak, to jak ono brzmiało i jaką dałaś odpowiedź?
Na pierwszym castingu w testach było m.in. pytanie „Czy kiedykolwiek uderzyłaś mężczyznę?”
Odpowiedziałam: „Tak, prawie zabiłam”. Po czym podczas rozmowy opowiedziałam im całą śmieszno-straszną historię związaną z tym zdarzeniem - jak kiedyś w trakcie imprezy, podczas „przerwy na papierosa” na świeżym powietrzu, goniłam „pana ekshibicjonistę”. Pokładali się ze śmiechu. 
W zadaniu z odszyfrowywaniem PIN-u, grupa nie znała Twojego numeru mieszkania. Darek zaproponował strzelić w numer "7". Oczywiście numer Twojego mieszkania to dane poufne, ale czy możesz chociaż powiedzieć, czy numer twojego mieszkania był niski (1-20), czy też Darek bardzo pomylił się w swoich przypuszczeniach?
Nie mieszkam już w tamtym mieszkaniu i nie muszę z numeru robić tajemnicy. Był to numer cztery. Darek musiałby mieć jednak niesamowite szczęście, by trafić właściwy numer. Nie znaliśmy się przecież wcześniej w ogóle.
Czy prowadziłaś jakieś pisemne notatki? Jeśli tak, to jak one wyglądały i kiedy je prowadziłaś, a jeśli nie, to jaki miałaś inny sposób na zapamiętywanie szczegółów?
Jestem osobą spostrzegawczą i mam dobrą pamięć wzrokową. Coś notowałam, ale były to chaotyczne notatki i trudno było się w nich połapać. Co ciekawe byłam tak zafiksowana na Bartka, że nie zaprzątałam sobie głowy tym, w jakiej kolejności np. wszyscy wykonywaliśmy zadanie, ale jedynie jako który startował Bartek.
Jak przygotowywałaś się do testów i ile czasu Ci to zajmowało?
Brałam prysznic, robiłam makijaż, do tego uczesanie i… na tym kończyły się moje przygotowania do testu... no i obserwowałam Bartka!
Czy w czasie kolacji po eliminacji bądź też w czasie następnego śniadania mieliście zwyczaj rozmawiania o ostatnich wyeliminowanych?
Oczywiście, ale – co ważne - nie było dyskusji typu: na kogo on/ona głosował/a, ani żadnej w tym stylu. Im dłużej trwał program i z kimś przebywaliśmy, tym większy smutek wywoływało jego odejście, choć wiadomo, że każdy z nas lubił poszczególne osoby mniej lub bardziej. Spore poruszenie wzbudziło np. odejście Beaty, Wojtka czy Joli.
Czy dzieliłaś się z kimś swoimi spostrzeżeniami i podejrzeniami? W zadaniu z balonem, wyraźnie mówiłaś, żeby nie wierzyć we wszystko, co powie Bartek, ale czy poza kamerami też twierdziłaś podobnie?
Chyba w niemal każdej wypowiedzi podczas programu mówiłam, że nie wierzę Bartkowi i że go podejrzewam. Wydaje mi się, że napomknęłam kiedyś Dorocie, że myślę, iż może to być Bartek, ona wówczas powiedziała, że podejrzewa Hankę. Ale raczej nie rozmawiałam o tym, kogo podejrzewam.
Ominęło Cię zadanie ślepy-głuchy-niemy. Gdybyś mogła wziąć w nim udział, w jakiej roli widziałabyś się najbardziej i dlaczego?
Najbardziej nie chciałabym być w roli Mirka. Za to widziałabym siebie w roli mówionej, czyli osoby, która przekazywałaby słownie instrukcje.
Jak wyglądało kręcenie tzw. "setek"? Czy ludzie z ekipy zadawali Ci pytania, czy też mogłaś sama mówić o czymkolwiek chciałaś? Gdzie zazwyczaj je nagrywano (w waszych pokojach hotelowych?)? Ile mniej więcej trwało nagrywanie w Twoim przypadku - czytając Twój swobodny tok mówienia, podejrzewam, że pewnie całkiem długo 
Nie kręcono żadnych scen, może poza porwaniem Bartka, w pokojach, w których spaliśmy. Robiono trzy rodzaje wywiadów. Pierwsze – na gorąco po wykonanym zadaniu lub części zadania z naszym udziałem. Wówczas zadawano pytania. Przed każdym testem także była rozmowa z pytaniami, a raz na jakiś czas stawiano kamerę w wybranym pokoju, można było sobie przed nią usiąść i mówić, co się chciało – co się podobało, co kogoś bolało, itp. 
Jak wyglądało zadanie z dorożką od strony uczestnika? Szczególnie mnie ciekawi, jak wyglądało szczęśliwe ostateczne odnalezienie Mirka...
Zjadało się danie i biegło do dorożki… A Mirek zgubił się, bo chciał się zgubić…. Został zauważony przez czysty przypadek, dostrzegłyśmy go gdzieś w tłumie. Nie udało się mu niestety… jak wiecie.
Czy kiedykolwiek nadszedł dla Ciebie taki moment, że pomyślałaś, że te pieniądze, które grupa zbiera mogą być Twoje? Jeśli tak, to kiedy to było?
Nie było takiego momentu. Choć oczywiście po latach mogę stwierdzić, że fajnie byłoby wygrać pieniądze, na pewno by się przydały.
Gdybyś miała wskazać jakąś wadę programu "Agent", co by to było i dlaczego?
Nie nazwałabym tego wadą, ale konwencja programu była taka, że nie zawsze do końca pokazywano nasze emocje, ucinano wypowiedzi, itp. Bardzo nie podobało mi się nazewnictwo „głupi” w wiadomym zadaniu…. A największą wadą naszej edycji było to, że Bartek nie był agentem.
Co twoim zdaniem wskazywało na to, że możesz być agentem i co wskazywało, że tym agentem nie jesteś?
O tym, że jestem agentem mogła świadczyć sytuacja na moście – ktoś mógł pomyśleć, że to gra aktorska. Drugie dno mógł mieć też mój późniejszy dojazd, można było pomyśleć, że to specjalny zabieg realizatorów programu. Z kolei zadanie na dźwigu mogłoby świadczyć o tym, iż agentem nie jestem – bo choć mówiłam, jak bardzo się boję, przełamałam się i zadanie wykonałam.
*     *     *
I jeszcze na koniec kilka słów od Asi: "Nie jestem tylko uczestnikiem drugiej edycji Agenta. Jestem przede wszystkim wielką fanką tego programu. Dlatego tu jestem z Wami. I dlatego pomagam "właścicielowi" tego bloga Łukaszowi. Jest to dla mnie kolejna życiowa przygoda i wielka przyjemność. Niech piórkowa moc będzie z Wami. Na czerwono? NIE - zawsze na Zielono. Do zobaczenia gdzieś kiedyś."
I słowo ode mnie: Asia postanowiła podzielić się ze mną jedną ze swoich agentowych pamiątek - oto ona (wkrótce trafi w moje ręce)

7 komentarzy:

  1. Ale smutne miny na zdjęciu z Bartkiem i Mirkiem :D
    Być może przez ten dobór do grupy "głupich" ;)

    Dzięki za poświęcony czas.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiecej wywiadow ;) sa MEGA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem mega zaskoczony tak duża ilością pytań - super wywiad

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie podziękowania dla Joasi i dla autora bloga!
    A ta pamiątka z "Agenta" to istny rarytas, sama bym taki chciała :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie słowa lektora, że "niektórzy zmienili swój typ", były wyłącznie po to, by zakamuflować fakt, że z programu odpada osoba typująca Bartka, skoro i Roman, i Hania w kolejnych odcinkach też zaczęli tak samo głosować. Przypuszczam, że Joanna odpadła dlatego, że zarówno Mirek, jak i Hania byli w drugiej grupie w zadaniu z paralotniami oraz że oboje spotkali się z bliskimi, inaczej niż Bartek. Tym sposobem Dorota zdobyła pewnie minimalnie więcej punktów od Asi i przeszła dalej, gdy wskazywała na Hanię, mimo że już na tamtym etapie odpadli wszyscy, którzy wskazywali tak samo.

    Swoją drogą to ciekawe, że mimo dość dobrych relacji tacy zawodnicy jak Beata, Dorota, Darek, Jola i Wojtek najwyraźniej nie dzielili się swoimi spostrzeżeniami, bo wtedy by się zorientowali, że Hania nie może być agentem.

    Moim zdaniem Barbara też głosowała na Bartka w drugim odcinku i wtedy Asia musiała mieć więcej szczęścia. Bartek nie brał udziału w poszukiwaniach, bo był porwany, oraz nie przeszedł na linie, w odróżnieniu od Hani i Mirka, którzy byli w tej samej grupie w pierwszym zadaniu i przeszli nad przepaścią w kolejnym.

    Asia miała pecha, że Dorota przeszła jej kosztem (jako jedyne obstawiały wtedy niewłaściwie), bo gdyby dotrwała do ósmego odcinka, kiedy Roman i Hania stopniowo zaczęli odchodzić od głosowania na Mirka, przy odrobinie szczęścia mogłaby się znaleźć nawet w finale.

    J

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora