wtorek, 4 kwietnia 2017

Najlepsze momenty drugiej edycji "Agenta" - część 5

To już ostatnia - podwójna część podsumowania. W dzisiejszym podsumowaniu pojawią się wyniki głosowania na ulubione zadania i na zadanie, które sprawiłoby największą trudność. Bez zbędnych dodatkowych słów zapraszam do przeczytania wyników głosowania.
Przypominam, że - tak jak poprzednim razem - wyniki prezentowane są od tyłu, a więc zwycięzcę każdej kategorii znajdziecie na końcu listy. W ramach ciekawostki dodam, że ani jednego głosu nie otrzymały takie zadania jak: Mądry, praktyczni, głupi, Corrida, Bankomat czy Kod semaforowy, ale... nie tylko te. Jeśli chodzi o zadania, które sprawiłyby nam największą trudność, a także te, które ogólnie wykonać było najtrudniej - w związku z tym, że zazwyczaj (poza drobnymi wyjątkami) pojawiała się jedna odpowiedź (jedna kategoria), nie rozdzielałem odpowiedzi - dlatego też niektóre osoby pojawiają się dwukrotnie.
5 miejsce - 3 punkty
Paralotnie
Paulina: To właśnie „Agent” zachęcił mnie do lotu na paralotni, którego miałam okazję doświadczyć krótko po emisji programu










4 miejsce - 2 punkty
Dźwig portowy
Justyna: Emocje były prawdziwe, strach w tych oczach, przerażenie... takie zadania bardzo mi się podobały
Marek: Zadanie wymagało jednocześnie pokonania bariery związanej z wysokością oraz wodą. Poza tym było pierwszym, które zaliczyli wszyscy zawodnicy

Wyspa
Andy: Fajne okoliczności przyrody, zmaganie zawodników z pogodą i Bartkiem.
Kasia: Najzabawniejsze z zadań w Agencie, zawodnicy pokazali, że umieją się bawić a pieniądze nie grały w nim aż tak ważnej roli, wszyscy mniej lub bardziej brali w nim udział.





3 miejsce - 3 punkty
Trzy pokoje
KL: Widz może razem z uczestnikiem główkować, jak wykorzystać wskazówki do zaliczenia tego zadania. Plus duża niepewność - uda się czy się nie uda?
Kasia: Zadanie wymagające współpracy i ufania sobie nawzajem, wyjście z pokoju zależało od innych, co było niełatwe przy małej liczbie graczy (czworo, w tym agent).
ŁS: Zadanie ciekawe, choć myślę, że można było je jeszcze bardziej urozmaicić i utrudnić. 

Pulsomierz
Joanna: „Wymagam dzisiaj od was nie tylko odwagi, ale także spokoju i opanowania”, tak ujął istotę tego wyzwania Marcin Meller i trafił w sedno. Nie chodziło tylko o to, żeby... chodzić właśnie, lecz żeby zapanować nad własnym sercem, nad samym sobą, zminimalizować dawkę adrenaliny, która w takiej sytuacji pojawić się musi. Zadanie, mimo że tak statyczne, powodowało, że niemal sama słyszałam w uszach bicie swojego serca. To z pozoru łatwe przejście po linie, okazało się dla wielu za trudne, właśnie przez swoją formułę. Psychika musiała tam przejąć kontrolę nad ciałem, co jest niezwykle oryginalnym i, dla mnie, inspirującym pomysłem.
Julia: Geniusz tego wyzwania tkwił w tym, że było ono widowiskowe, choć z pozoru nie wyglądało spektakularnie. Widz wiedział jednak, że prawdziwa walka zawodników rozgrywa się wewnątrz nich, walka z własnym organizmem, i wywoływało to emocje. (Nawiasem mówiąc, uważam, że zadanie w danym czasie i przy liczbie uczestników którzy byli w tym momencie programu było niewykonalne; wystarczyłoby jednak tylko pozwolić 2 lub 3 osobom nie wchodzić na linę, a emocje spowodowane przybliżonym celem wzrosłyby. Tak bardzo jednak lubię to zadanie, że nie przeszkadza mi ten mały mankament)."
ŁS: Coś czuję, że nikt lub prawie nikt z nas, głosujących, nie dałby rady utrzymać nerwów na wodzy i musiałby stać na linie czekając na zbawienie. Pod warunkiem oczywiście, że nie oszukałby - jak agent Mirek - urządzenia.

Snajperzy
Andy: Świetna miejscówka
Paulina: Podobała mi się współpraca zawodników. Bardzo starali się je wykonać, choć nie było to łatwe. Zwłaszcza Dorota i Bartek tworzyli zgrany team. Niestety agent pokrzyżował im szyki. Wrażenie robił też widok opustoszałego miasta.
To zadanie, bez uzasadnienia, wskazała też Justyna

Zakład
KL: Samo zadanie do prostych nie należy, niby wiemy, że czuwa nad nami profesjonalna ekipa, lecz zawsze jest wewnątrz jakaś obawa i dodatkowo trzeba w sobie przemóc strach. Tak przy okazji, to zadanie pięknie służy do porównania z zadaniem ze skoku z bungee gwiazdoagenta (1 odcinek). Przy tym porównaniu widać pięknie, jakim za przeproszeniem g*wnem okazał się być Agent z gwiazdami, gdzie dostarczenie widzom emocji zostało koncertowo spartolone
Kamil: Zadanie miało zaskakujący finał i wywołało najwięcej emocji wśród uczestników
Paulina: Element ryzyka w postaci zakładu był ciekawym urozmaiceniem i trzymał widza w napięciu do ostatniej minuty.

Ślepy, głuchy, niemy
magda294: Zadanie rozgrywane w ciekawej scenerii hiszpańskiego zamku. Umożliwiło zawodnikom sprawdzenie się w nietypowych dla siebie rolach, a także było świetnym testem na współpracę"
Robert: Samo zadanie niezwykle ciekawe i niebezpieczne, bo Mirek mógł zlecieć z zamku, do dziś śmieszy mnie widok podskakującego i wymachującego rękoma Bartka
Joanna: To zadanie ujęło mnie swoim fantastycznym, a jakże zarazem prostym, pomysłem. Wystarczą trzy osoby rozstawione na trzech zupełnie odmiennych, a jednak zazębiających się stanowiskach i już widz może podziwiać cienie i blaski wzajemnej współpracy i współzależności od siebie nawzajem. No i „+100” dla zadania za idealną wręcz okazję dla agenta do popisania się

2 miejsce - 6 punktów
Dorożka i hiszpańskie potrawy
magda294: Ciekawe, wieloetapowe zadanie, dające możliwość wykazania się i zawodnikom, i Agentowi. Lubię fajny, taki wakacyjny klimat tej konkurencji. Poza tym można było dowiedzieć się co nieco o hiszpańskiej kuchni
KL: Poznajemy krajowe potrawy, a ponadto obserwujemy jak zawodnicy ścigają się z czasem w mieście którego nie znają"
Kamil: Zadanie ciekawe z uwagi na jego złożoność
Robert: Moim zdaniem najlepsze zadanie, niby proste, a jednak, jak się okazuje, po dobrym jedzeniu ciężko nawet szybciej iść
Julia: Dla mnie idealne połączenie testów wiedzy (odpowiedzi na pytania o potrawy), komunikatywności (pytanie ludzi o drogę), orientacji w terenie (odnajdywanie przystanku) i kondycji (truchtanie). Przy okazji widz zapoznawał się z kulturą hiszpańską
ŁS: Trochę sportu, trochę orientacji i sporo jedzenia... Zadanie przygotowano w ciekawszy sposób niż te znane mi z zagranicznych edycji, gdzie szukano książek... Tu przynajmniej zjeść dodatkowo było można...

1 miejsce - 9 punktów
Forteca
Andy: Wspaniałe przygotowania i fortyfikowanie hacjendy oraz zniweczenie planu przez agenta
Kamil: Zadanie wymagało doskonałej czujności i umiejętności współpracy wszystkich osób w grupie. Dodatkowe wrażenie robiła muzyka w kulminacyjnym momencie ataku najeźdźców
Justyna: Agent Mirek, który strzelał do wszystkich najeźdźców, biegał, starał się, widać było, że byli fajną grupą i mimo kłótni po niewykonaniu zadania wszyscy się dobrze bawili
Robert: Obrona kuli była świetnym zadaniem i widać było, że oprócz Doroty wszyscy się starają. I genialne posunięcie Agenta, bo cała wina spadła właśnie na nią
Joanna: Jest to jedno z moich ulubionych zadań, gdyż łączy ze sobą wiele najważniejszych umiejętności – współpracę (a za co tym idzie - komunikację), opracowanie planu taktycznego (rozstawienie uczestników), wytrzymałość psychiczna i fizyczna (to zadanie trwało dłużej niż pozostałe i wymagało ciągłej koncentracji – tak na wszelki wypadek) no i zdolności fizyczne typu celność. Dodatkowo, to wyzwanie miało nadzwyczajny nastrój, gdyż rozgrywało się w nocy. Wiadomo, ciemność zawsze budzi inne, jeszcze silniejsze emocje. No i wielkie brawa za działalność agenta tego dnia, to był jeden z absolutnie najlepszych sabotaży w historii polskiego Agenta
Julia: Zasadniczo nie podobały mi się zadania, które toczyły się długo w nocy tylko po to, by zmęczyć biednego zawodnika, który nie miał potem tego kiedy odespać. To zadanie jest jednak wyjątkiem. Jego prostota i złożoność zarazem (cel prosty, ale realizacja wymagająca opracowanego planu), klimat niepewności (próbujący się wtargnąć włamywacze naprawdę budzili niepokój) i wreszcie – koniec, który w ewidentny sposób wykazał działalność Agenta, jednocześnie nie ujawniając jego osoby to elementy tego wyzwania, za które je pokochałam.
Marek: To zadanie stanowiło idealne pole do działania agenta. Każdy mógł stać się podejrzanym, bo wszystko działo się w nocy
Kasia: Moje ulubione zadanie drugiej edycji, zaangażowanie wszystkich uczestników w pilnowaniu wejść, bieganie wokół domu, eliminowanie najeźdźców, wydawało się, że nie da się zawalić zadania, jednak Mirek zepsuł je kapitalnie (mało kto go podejrzewał, bo biegał i bronił najbardziej zaciekle spośród wszystkich)
magda294: Interesujące nocne zadanie, dające pole do popisu szczególnie męskiej części grupy. Bardzo sprytne działanie Agenta, który szybko wykonał „brudną robotę” i mógł dzięki temu, nie budząc podejrzeń, bez przeszkód uczestniczyć w obronie hacjendy.
*     *     *
A oto zadania wskazywane jako najtrudniejsze, lub takie, które nam sprawiłyby największą trudność
Dźwig
Kasia: Lęk wysokości i strach przed wodą robił swoje tak jak w przypadku Bartka i Asi, a każdy następny skok musiał być o 0,5 m wyższy, co dodatkowo potęgowało niepokój.
Bankomat
Paulina: Obliczanie numeru PIN. 15 minut to zbyt mało czasu by przyswoić tak dużą liczbę danych

Snajperzy
Marek: Od początku było ustawione i przez to niewykonalne. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby grupa miała szansę je zaliczyć. Ktoś musiałby ubiec Mirka w przeglądaniu scenariusza, a to było niemożliwe.

Corrida
Julia: O ile powodzenie twojego np. skoku na bungee zależy w większości od tego, czy zdecydujesz się na skok czy nie, to powodzenie w walce z bykiem zależy od tego nieprzewidywalnego rogatego zwierzęcia. W pełni rozumiem Dorotę, która nawet nie weszła na arenę, ponieważ na jej miejscu pewnikiem zrobiłabym to samo.
Joanna: Na temat tego zadania mam ten sam pogląd, co Dorota, więc pozwolę sobie ją zacytować: „Mam takie uczucie, że zwierzęta są jednak nieprzewidywalne i jeżeli ja mam sama podejmować ryzyko czy wyzwania, czy decydować o czymś to tak, ale w przypadku zetknięcia ze zwierzęciem bałam się, że może mi się po prostu krzywda stać
Kasia: może wydawać się śmieszne, ale boję się dużych zwierząt, nie da się przewidzieć reakcji zwierzęcia

Pulsomierz
Andy: Praktycznie niewykonalne. Trudno o zachowanie całkowitego spokoju w podobnej sytuacji.
KL: Przełamanie strachu oraz kontrolowanie pulsu to bardzo trudna sprawa. Trzeba nieustannie panować nie tylko nad równowagą, ale też i nad swymi myślami podczas tego zadania
Kamil: Nie dało się przy nim oszukać emocji
Robert: Utrzymanie nieprzyspieszonego rytmu bicia serca było wręcz niemożliwe przy takiej wysokości i presji. Sam miałbym z tym problem
Joanna: Plany czy taktyki w różnych zadaniach można było choć częściowo na bieżąco zmieniać, jeśli nie wypaliły, dało się jakoś dogadać lepszą współpracę, pobiec trochę szybciej, maksymalnie się skupić czy zrobić ten jeden krok i wyskoczyć z mostu, ale własnego serca za Chiny nie dało się uspokoić. Nawet jeśli myślałeś o sobie, że jesteś spokojnym człowiekiem
Marek: Mnie największą trudność sprawiłoby przejście po linie z zachowaniem odpowiedniego tętna
To zadanie zostało również wskazane przez Justynę, bez uzasadnienia
*     *     *
Jeśli będzie wystarczająca liczba chętnych osób, za jakiś czas możemy przeprowadzić podobną zabawę - tyle że dotyczącą trzeciej edycji.

6 komentarzy:

  1. To już naprawdę ostatnie? :-(
    Dzięki za te i wszystkie poprzednie

    OdpowiedzUsuń
  2. "ślepy, gluchy, niemy" to było świetne zadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne podsumowanie!
    Jeśli "Najlepsze momenty" zostaną przeprowadzone także dla 3. edycji, to na pewno wezmę udział:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dla 3 edycji też warto zrobić! wreszcie mamy dostęp do odcinków :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba moje odpowiedzi na pytanie o najtrudniejsze zadania gdzieś się zapodziały, bo nie zostały zamieszczone, wrzucę je więc tutaj :)

    Najtrudniejsze zadanie – pulsomierz – według mnie było to zadanie praktycznie niewykonalne dla grupy (chyba, że składałaby się z samych m.in. Romków i Mirków ;)). Gdyby do wygranej wystarczyło przejście nad przepaścią (bez pulsomierza), być może zadanie udałoby się wykonać. Z pulsomierzem okazało się to jednak za trudne dla większości zawodników, nawet tych, którzy w innych zadaniach bez problemu radzili sobie z wysokościami (np. Darek czy Dorota).

    Największy problem dla mnie – dźwig portowy – problemem dla mnie nie byłaby wysokość, lecz woda. Nie umiem pływać, więc na pewno nie odważyłabym się skoczyć na głęboką wodę i nie wykonałabym tego zadania.

    A co do zabawy dla III edycji - jestem jak najbardziej za :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że przy formatowaniu je "wcięło". W poniedziałek zerknę i uzupełnię

      Usuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora