poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Fotki po omacku

Czas na opis kolejnego zadania. Tym razem będzie to zadanie, które pojawiło się przed rokiem w pierwszej gwiazdorskiej edycji. Pojawiło się w czwartym odcinku, a do wygrania była "zawrotna" kwota - jak określiła to prowadząca, aż 8 tysięcy złotych. Nazwa zadania została wymyślona przeze mnie.
Kinga Rusin zarządziła na początku, by uczestnicy podzielili się na trzy grupy. W pierwszej miały znaleźć się dwie osoby, w drugiej cztery, w trzeciej pięć. Podział był "w ciemno" - nie było bowiem żadnych wskazówek, czym mają się charakteryzować osoby w poszczególnych grupach. W grupie dwuosobowej znalazły się Asia i Monika, w grupie czteroosobowej Sylwia, Michał, Ewa i Dominika, a w grupie pięcioosobowej Tomek, Tamara, Antek, Hubert i Maciek.
Zadaniem dwóch dziewczyn było odbyć rejs promem. W jego trakcie Asia i Monika płynęły obok tabliczek rozmieszczonych gdzieś po drodze na wybrzeżu, na których zapisane były kwoty możliwe do wygrania. Wspomniane tabliczki (było ich łącznie pięć) dziewczyny musiały sfotografować - ale był pewien haczyk. Otóż nie było im wolno zrobić więcej niż piętnaście zdjęć.
Zadaniem dwóch pozostałych grup było nawigowanie Asią i Moniką. To znaczy każda z grup umieszczona w odpowiednim miejscu mogła dostrzec dwie tabliczki z kwotami, a jedna tabliczka znajdowała się w zasięgu wzroku obydwu grup. 
We wspomnianym zadaniu była jeszcze jedna, za to naprawdę ogromna trudność. Otóż Asia i Monika, które miały robić zdjęcia tablic, miały... zasłonięte oczy. Biorąc ten fakt pod uwagę nikt mnie nie przekona, iż zadanie było "w pełni" do wykonania. Już początek zadania spowodował małe utrudnienie. Otóż nawigujący (patrzący przez lornetkę) Tomek (grupa pięcioosobowa przebywającą gdzieś na jakiejś skale) podał, że widzi łódkę i że dziewczyny mogą robić zdjęcia. Gdy Asia zrobiła trzy fotki, wówczas dopiero Tamara zadała kluczowe pytanie - w którym miejscu znajduje się aparat. Okazało się, że był on z przodu promu, bez możliwości zmiany jego pozycji. Oznaczało to, że Tomek - który założył, iż łódka musi znajdować się bokiem naprzeciwko tablicy - swoim działaniem spowodował utratę trzech zdjęć. Jakby tego było mało, po chwili okazało się, że ten sam Tomek... pomylił łódki...
Za drugim razem wreszcie dziewczyny zrobiły zdjęcia mniej więcej tam, gdzie powinny. Asia do pewnego momentu za każdym razem robiła zdjęcia "podwójnie" - czyli gdy Monika dostawała sygnał "róbcie zdjęcia", robiła zamiast jednej - dwie fotki. Z jednej strony można to zrozumieć, bo jeśli za pierwszym razem okazałoby się, że fotka była robiona za wcześnie, na kolejnym tabliczka mogła znaleźć się w kadrze. Z drugiej strony jej działanie mogło spowodować, że niektórzy mogliby ją uznać za agenta.
W dalszej części łódka znalazła się w zasięgu wzroku drugiej grupy, w której najpierw nawigowała Sylwia, a potem Michał. Wreszcie dziewczyny na łódce wyczerpały zapas możliwych do zrobienia zdjęć i mogły wrócić do pozostałych uczestników programu. O tym, ile ostatecznie trafiło na konto grupy decydował fakt, ile tabliczek i z jakimi kwotami znalazły się na zdjęciach (kwoty musiały być czytelne). Okazało się, że czytelne lub w miarę czytelne były tylko dwie kwoty na tabliczkach - 1000 i 500. Łącznie udało się więc zarobić zaledwie 1,5 tys.
Zadanie pojawiło się też w trzecim odcinku trzynastej edycji holenderskiej. Minimalnie różniło się od naszego - dwie grupy trzyosobowe nawigowały, dwie osoby były na łódce. Grupa miała zaledwie godzinę na wykonanie zadania. Niestety - biorąc pod uwagę fakt, że nie znam holenderskiego, nie jestem w stanie powiedzieć, czy i ile trafiło na konto grupy. Rafał (dzięki!) przysłał informację, że zadanie nie zostało wykonane - bo ci na łódce musieli zrobić pięć fotek, a zrobili tylko cztery. Inna ważna i ciekawa informacja - na tabliczkach oprócz sum, które można było zarobić (wg obrazka zamieszczonego obok maksymalnie 1750 euro), były też dwie kwoty ujemne (jedna z nich znalazła się na zdjęciach wykonanych przez uczestników).

11 komentarzy:

  1. Jak coś to holenderskie edycje można oglądać na you tube z angiekskimi napisami na kanale WIDM English Subs :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzynastego sezonu tam jednak chyba nie ma. A w innym miejscu, w którym jest - nie ma trzeciego odcinka :)

      Usuń
    2. Hej autorze bloga, a można spytać jakie to "inne miejsce"? :-)

      Usuń
    3. Źle sformułowałem - miejsce to samo, inny autor wrzucanych filmików :D

      Usuń
  2. http://www.showmag.info/2017/04/18/agent-gwiazdy-z-trzecim-sezonem-premiera-za-rok/

    Będzie gwiazdoagent po raz trzeci. Na wersję z Kowalskimi sobie jeszcze poczekamy, o ile w ogóle będzie.
    Całe szczęście że sami urządzamy swój sezon :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze: bardziej czekam na organizowanego tutaj agenta, niż na kolejnego agenta z gwiazdami.
      Ciekawe czy ta planowana zabawa rzeczywiście dojdzie do skutku :)

      Usuń
    2. Tak. Łukasz mi mówił, że niedługo wsiada w samochód i jedzie po Polsce do każdego uczestnika z kamerą, nagrywać prolog :)

      Usuń
    3. Coś źle zrozumiałeś, bo ja faktycznie siadam, ale na rower :)

      Usuń
  3. Mam przed sobą oglądalność pierwszego sezonu Agenta oraz oglądalność z Agenta Gwiazdy tyle, co dotychczas opublikowali na wiki.

    "Nasz" agent miał z odcinka na odcinek coraz lepszą widownię. Ostatnie odcinki oglądało już ponad 3 miliony osób.
    Pierwsza edycja gwiazdorskiego Agenta to zazwyczaj trochę ponad 1,5 miliona. Ostatni odcinek doczłapał się do 2 milionów.

    Tyle, jeśli chodzi o wybór celebrytów nad Kowalskimi :D
    Pamiętajmy tez, że dawnego Agenta trudniej było wypromować. Internet nie był tak szeroko dostępny, jak dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie suche dane są pocieszające i dają nadzieję na normalnego Agenta, ale jednak nie tak łatwo porównać statystyki z dwóch różnych okresów, pamiętajmy, że wtedy to było coś nowego, fascynującego... podobnie jak pierwszy Big Brother - nawet taką bzdurę się oglądało, bo telewizja wkroczyła na nową ścieżkę programów typu reality show i widzowie byli ciekawi. Teraz, po tylu latach, widzowie mają (niestety) inne nastawienie

      Usuń
    2. Niby tak, choć z drugiej strony dziś łatwiej coś wypromować: szerszy dostęp do Internetu w społeczeństwie. A sądzę że statystycznie więcej siedzimy przed komputerem i TV niż kiedyś. Agent sam w sobie powinien móc być atrakcyjny. Nie kolejny serial, nie kolejne "Szkoła" i tego typu paradokumenty. Coś konkretnego, z ludźmi takimi jak my, przedstawiającymi tutaj swe prawdziwe emocje.
      Lecz cóż.... wyszło jak wyszło :P

      Usuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora