środa, 27 kwietnia 2016

Opinie o Agencie-Gwiazdy - część 1

Zapraszam każdego chętnego do wygłoszenia opinii na temat programu Agent-Gwiazdy. Każdy - niezależnie od tego, czy program mu się podoba czy nie, może przesłać swoją opinię na temat Agent-Gwiazdy do opublikowania w formie posta. Są tylko dwa warunki: po pierwsze opinia nie może składać się tylko z 2-3 zdań (ale nie musi być też tak długa, jak ta opublikowana dziś) i musi być w niej informacja zawierająca odpowiedź na pytanie dlaczego program jest dobry/zły, a po drugie przy przesyłaniu opinii na początku należy zaznaczyć, że jest to opinia do opublikowania w formie posta na blogu. Dobrze byłoby też, aby zasugerować, jakim imieniem i nazwiskiem, pseudonimem, itp. podpisać opinię. Opinie można przesyłać poprzez facebooka (pw na profilu Mówimy NIE celebrytom w Agencie) oraz poprzez komentarz na blogu. W drugim przypadku jeśli nie będzie informacji, iż opinia powinna pojawić się w formie posta, zostanie opublikowana jako zwykły komentarz.
A oto pierwsza opinia (nie licząc swego czasu opublikowanej opinii "poza konkursem" Kamila Lipińskiego), której autorem jest Darek Dz. Pojawiła się dziś na profilu facebookowym i za zgodą autora publikuję ją na blogu:
*     *     *
Odpadnięcie Dominiki skłoniło mnie do spisania wreszcie, co myślę o nowej odsłonie Agenta, a jako, że nie mam innego miejsca gdzie mógłbym to umieścić, podzielę się swoimi przemyśleniami z wami.
Kolacja z piórkami, Marcin Meller uderzający nożem o kieliszek – emocje, adrenalina i przede wszystkim sympatyczne postacie. Stary Agent miał klasę. Oglądałem dwa pierwsze sezony polskie, a także pierwszy, drugi i piąty amerykański. Te były inne – bez piórek, z sojuszami i immunitetami, ale też trzymały wysoki poziom. Długo czekałem na kolejną edycję, najciekawszego moim zdaniem formatu telewizyjnego, jaki do tej pory stworzono. No i się doczekałem.
W każdy wtorek o 21.30 cierpię. Producenci popełnili szereg błędów, które wypaczyły format. Program stał się idiotyczną papką dla mas z celebrytami w rolach głównych. Coś pomiędzy „Tańcem z Gwiazdami” a „Twoja twarz brzmi znajomo” (co nota bene jest najdurniejszym programem o jakim słyszałem). Nie ten kierunek. (przypisek autora bloga - jest jeszcze durniejszy program, roboczo nazwany przez mnie "Gwiazdy ruszają ustami", dostępny w internecie, ale może to tylko moja opinia?)
Co mnie najbardziej razi w Agencie Gwiazdy?
1. W kolejnych odcinkach uczestnicy chętnie podkreślają, że Agent to jest gra. A podstawową zasadą każdej gry jest to, że zasad nie zmienia się w trakcie gry. W Agencie Gwiazdy jest inaczej. Powrót Antka, dziwna utrata immunitetu przez Jabłczyńską w ostatnim odcinku, odpadnięcie dwóch uczestników w drugim odcinku (efekt powrotu Antka, ale Sylwia gdy się decydowała go przywrócić nie wiedziała, że przez nią odpadną dwie osoby), ciągłe dzielenie grupy według widzimisię producentów – to wszystko sprawia, że ma się poczucie chaosu, a eliminacja jest jedynie efektem manipulacji producentów.
2. Przez większą część zadań uczestnicy prezentują poziom emocji porównywalny z wyprawą na ryby. Czemu? Dlatego, że w Agencie Gwiazdy widać brak równowagi między zdobywaniem pieniędzy a tropieniem Agenta. Kiedy startowali zwykli ludzie, to zależało im nie tylko na przygodzie i pokazaniu się w telewizji, ale głównie na wygranej. Gwiazdy wygraną mają gdzieś. Oni tych pieniędzy nie potrzebują. Najprawdopodobniej i tak dostają gażę za każdy odcinek, w związku z czym bardziej im zależy na pozostaniu w grze niż na wygrywaniu pieniędzy. Efekt? Cały program ogranicza się już tylko do szukania Agenta, oszukiwania innych i mylenia tropów. Mamy jednego Agenta i trzynaście osób, które Agenta udają.
3. Zresztą producenci z góry założyli, że tu nie będzie chodzić o zadania i pieniądze, co ewidentnie widać po stawkach, jakie uczestnicy mogą wygrywać. Już piętnaście lat temu pieniądze za zadania były dwukrotnie wyższe. Gwiazdy mają wykonywać trudne, męczące i niekiedy ekstremalne zadania za grosze. A część zadań w ogóle nie ma pieniędzy – w każdym odcinku pojawiają się gry o immunitet lub jokera. Zero Emocji! Za pięć stów to też bym pewnie nie wypruwał z siebie flaków.
4. A skoro już jesteśmy przy tym. Jokery potęgują chaos i w jeszcze większym stopniu odciągają uczestników od walki o pieniądze. Nie jestem fanem immunitetów, ale jestem w stanie je przełknąć, gdy są stosowane z umiarem. Jokery to już krok za daleko. Po pierwsze uczestnicy tak ich pragną, że stają się one ważniejsze niż wykonywanie zadań. Po drugie widz już nijak nie może się zorientować, kto jak wypada w głosowaniu. We wcześniejszych edycjach można było się domyślać kto jest Agentem po tym kogo obstawiali uczestnicy odpadający. Tutaj nic nie wiadomo, bo przecież każdy ma po kilka jokerów i może źle obstawiając przechodzić dalej.
5. No i na koniec element krytykowany chyba przez wszystkich, czyli Montażyści nie rozumieją formatu. I co ciekawe chodzi zarówno o montaż wizji i dźwięku. Nie czepiałbym się nawet zadań, bo niektóre miały potencjał, ale trzeba by je lepiej zmontować. Po pierwsze część zadań jest ciężko zrozumieć gdyż samo tłumaczenie zasad przerywane jest wypowiedziami Pseudo Gwiazd. Następnie zamiast prześledzić przebieg gry, zobaczyć emocje za twarzach, zaobserwować prawdziwe, żywe reakcje na wydarzenia – montażyści serwują nam co chwilę setki uczestników. Gdyby ci mieli jeszcze coś ciekawego do powiedzenia... Ale zazwyczaj nie mają, komentują to co już i tak widzimy w zadaniu. No i wypowiedzi przy rozwiązywaniu testu. Jedyne ciekawe setki, tutaj okrojone są do minimum. Producenci boją się, że jak widzowie dowiedzą się kogo typują uczestnicy to się znudzą i przestaną oglądać? Nie rozumiem. A dźwięk? W sumie jakby go nie było. 
Nie będę się już pastwił nad uczestnikami, czy prowadzącą. Właściwie w każdym odcinku da się znaleźć cały szereg niezrozumiałych zmian w stosunku do oryginału. W starych edycjach uczestnicy przez większą część czasu sami musieli podróżować i odnaleźć wskazane miejsca. Gwiazdy są wszędzie wożone busikiem. Takie małe szczegóły sprawiają, że ciężko jest się emocjonalnie zaangażować w Agenta Gwiazdy. Ot kolejna papka do obejrzenia i wyrzucenia z pamięci.
Na koniec chyba jedyny plus produkcji – Dominika Tajner Wiśniewska odpadła z programu i chyba jednak nie jest Agentem. Chyba, bo w tym programie nic nie wiadomo. Zaraz jeszcze powróci tak jak Antek w drugim odcinku... 

5 komentarzy:

  1. Gwiazdy ruszają ustami :D Dobre :D

    Choć nie ma tu czegoś, czego sam bym nie zauważył, to jak najbardziej przyznać trzeba że dobrze sformułowana opinia. Osobiście swego czasu nie wspominałem o zamęcie z jokerami, a pan Darek słusznie tutaj to wypunktował.

    Po każdym odcinku na fanpage'u agenta zamieszczam swe opinie, a po zakończeniu programu myślę że zrobię jakieś podsumowanie, które może zasugeruję autorowi bloga do opublikowania ;)

    Pozdrawiam pana Darka i ogólnie pozdro dla fanów prawdziwego Agenta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się właściwie ze wszystkim. Bardzo dobrze i zwięźle napisane.

    1. Jeśli Antek nie wrócił po to, by być Agentem, to nie rozumiem czemu miał służyć ten zabieg. Chyba tylko temu by wszystkich wku****. Cała jego postać jest chyba najbardziej wyreżyserowana ze wszystkich. Odcinek 1. cichutki chłopiec odpada. Odcinek 2. cichutki chłopiec wraca i jest taaaki wdzięczny. Kolejne odcinki cichutki chłopiec trochę fajtłapuje, potem robi coś dla grupy i jest taaak nieśmiało szczęśliwy, że w końcu coś zrobił. I nagle odcinek z safari, transformacja w największego chu** wszech czasów, twórcę wszelkich dram i podżegacza.

    4. Przyznam, że Jokery to była pierwsza rzecz, która mnie zaniepokoiła. Jednak nie dlatego, że uważam że jest to głupi pomysł. Wręcz przeciwnie, sianie lekkiego zamieszania zrobiłoby dobrze temu programowi. Imo w poprzednich edycjach zbyt łatwo można było wytypować Agenta. Jednak zgadzam się, że przesadzają z ilością tych krążków i że wprowadza to chaos w już istniejący realizacyjny chaos.

    5. "Nie czepiałbym się nawet zadań, bo niektóre miały potencjał, ale trzeba by je lepiej zmontować" Dokładnie. Np. zadanie z Rangersami w 2 odcinku. Przypomniało mi to z pierwszej edycji. Jednak zamiast pokazać ludziom trud włożony przez zawodników w bieganie, ukrywanie się i emocje pod namiotem, byliśmy katowani facjatami nagranymi w studio. Zadanie z bungee, to samo. Nie dość że o nic i prawie nikt nie skoczył, to pokazywali ludzi jak już wisieli na linie xD No super!
    Poza złym zmontowaniem dodałabym też złe zaprojektowanie zadań. Zadanie z laserami, imo jedno z lepszych, minęło w trymiga. Nic nie pokazano, żadnej rywalizacji, myślenia, strategii. Po prostu każdy wchodził i wykładał się na pierwszych wiązkach, albo nagle teleportował się do ostatniego pokoju... Ja nie wiem, czy ludzie są coraz głupsi, czy to naprawdę było tak chałowo zrobione?

    "Montażyści serwują nam co chwilę setki uczestników, którzy komentują to co już i tak widzimy w zadaniu." Zauważyłam też coś zupełnie odwrotnego. Gdy uczestnicy mówią coś, co się nie wydarzyło albo po prostu realizator nam tego nie pokazał, a co mogłoby zmienić nasze zdanie na temat Agenta. W jednym z odcinków zawodnik komentuje, że jedna z dziewczyn podburzała jego zdaniem celowo towarzystwo. Kiedy? Gdzie? Nie widzieliśmy tego. Dopiero później pokazano jakiś strzępek jak siedzi i gada z koleżanką ale ich nie słychać!

    "Gwiazdy są wszędzie wożone busikiem." Ooo, tak. To mnie bardzo boli, jak sobie przypomnę jak w poprzednich edycjach ludzie z buta kilometry zapierdzielali by zebrać elementy układanek, a dopiero potem coś mogli z tym zrobić. Chociaż z drugiej strony, jakby oni w tym safari wpierdzielili się w krzaki w jakiegoś lwa, to może dobrze, że ich wożą xD

    Od siebie dodam pkt. 6. Zero nieprzewidywalności - Sposób w jaki są nam przedstawiani uczestnicy z góry zdradza, kto szybko odpadnie. Na podstawie tego, kto ma jak duże parcie na szkło (a raczej tego, kto w ogóle się nie odzywał i nie pokazywał przed kamerą) bezbłędnie obstawiłam, kto odpadnie przez pierwsze 9 odcinków. I to jest moim zdaniem jeden z najpoważniejszych strzałów w piętę. Każdy uczestnik powinien mieć możliwość przedstawienia się, w stosownym czasie komentarza do zadania i wypowiedzi na temat Agenta - tak, jak było po staremu. Tu tego nie ma. Gdy grupa była liczna, prawie cały czas wyróżniane były do specjalnych zadań te same osoby. Cały czas te same osoby się odzywały. W którymś odcinku odpadła dziewczyna, a ja się zastanawiałam: "Kim ty jesteś? Ty w ogóle byłaś w tym programie? Kiedy?". Jak skończyły się osoby, których realizator nie pokazywał, zaczęły odpadać te, które prawie nigdy zadaniom nie zaszkodziły i były sympatyczne dla innych. A teraz dopiero zaczynają odlatywać Ci, którzy majstrowali. Klops po całości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, zgadzam się z Wami.
    Jeszcze co do luksusów tych pseudogwiazd typu dowożenie na miejsce zadania: Pamiętacie, że dawnym Agencie uczestnicy dostawali plecak i spośród swoich bagaży musieli spakować tylko najważniejsze rzeczy? Ostatecznie mogliśmy ich oglądać w zasadzie cały czas w tych samych ubraniach. Tutaj gwiazdeczki mają po kilka walizek; blogerce oczywiście były potrzebne 3 walizki. Przy okazji, śmieszą mnie jej stroje, ozdoby i dłuuugie kolczyki przy ekstremalnych zadaniach. No tak, ale najważniejsze to ładnie wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko co piszecie to prawda. Ja jeszcze dorzucę od siebie w kwestii luksusów "gwiazd". W pierwszym odcinku w momencie zakwaterowania (bieg po klucze kto pierwszy ten lepszy) po spojrzeniu na klucz wydawać by się mogło, że otwierać to on może co najwyżej jakiś bungalow. A tu chwilę później kamera na wypasiony hotel i Szpaku w apartamencie z wanną w pokoju...eh. Z czasem jak zmieniali miejsca pobytu było już nieco lepiej, ale i tak różnica diametralna.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dominika Tajner Wiśniewska odpadła z programu i chyba jednak nie jest Agentem. Chyba, bo w tym programie nic nie wiadomo. Zaraz jeszcze powróci tak jak Antek w drugim odcinku..." No właśnie, po przywróceniu Antka już wszystkiego można się spodziewać.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora