wtorek, 22 grudnia 2015

Spacer na linie po... francusku


Dziś w ramach odpoczynku od TVN-owskiej bezmyślności przedstawiam kolejne zadanie z "Agenta". Z tym zadaniem zetknąłem się, póki co, jedynie w wersji francuskiej.
Pierwszym zadaniem uczestników było dobranie się w pary. Następnie grupa znalazła się w pewnym miejscu (zdaje się, że jakiś górski, skalisty teren), który przywodził na myśl znane nam zadanie z pulsomierzem. Przepaść, rozwieszone nad nią liny... Byłem wręcz przekonany, iż to zadanie czeka Francuzów. Tylko po co te pary?
Pierwsze zastanowienie przyszło, gdy okazało się, że z każdej pary jedna osoba musi udać się z jednej strony wiszących lin, druga zaś z drugiej... Nie pojawił się też pulsomierz, bo i w tym zadaniu potrzebny nie był. Reguły były następujące - każdy z uczestników musiał przejść mniej więcej do połowy liny (na środku był mały, ok. dwu lub trzymetrowy plac, który oddzielał zbliżających się do siebie zawodników. Na ten fragment liny nie można było wejść. Jeden z uczestników niósł ze sobą pałeczkę przypominającą tę, jaką przekazują sobie sztafety. W połowie drogi przekazywał osobie, która nadeszła z drugiej strony. Musiał to zrobić tak, by owa pałeczka nie spadła w przepaść. Po przekazaniu (lub upuszczeniu) pałeczki obydwaj uczestnicy wracali do miejsca, z którego przyszli i oczywiście przez całą drogą pałeczki nie można było wypuścić.
Jak wyglądała kwestia zarabiania? Otóż pierwsza para mogła zarobić 500 euro, każda następna zaś tę kwotę mogła podwoić. Maksymalnie więc, gdyby wszyscy wykonali zadanie, można było wygrać 8 tysięcy euro. Upuszczenie pałeczki powodowało wyzerowanie zarobionych w tym zadaniu pieniędzy (przechodziły one na konto agenta). Pierwsze dwie pary wykonały zadanie, trzecia para jednak nie poradziła sobie, osoba przekazująca upuściła pałeczkę w przepaść, pieniądze przeszły więc na konto "Agenta", który maksymalnie mógł w tym zadaniu zarobić 4 tysiące euro, gdyby cztery pierwsze pary wykonały zadanie, a ostatnia wrzuciłaby pałeczkę w przepaść.... Dwie ostatnie pary poradziły sobie z przekazaniem pałeczki, dzięki czemu w sumie grupa zarobiła tysiąc euro, tyle samo też trafiło na konto "Agenta".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora