piątek, 24 stycznia 2014

Zielone piórko

Pamiętacie, jak kończył się każdy odcinek Agenta? Uczestnicy zbierali się na kolacji, podczas której otwierali koperty. Każdy, kto pozostawał w programie, wyciągał z niej zielone piórko, osoba, która odpadała - znajdowała w kopercie piórko koloru czerwonego. W finale zaś zielony kolor piórka oznaczał zwycięstwo, czerwony - porażkę, czarny zaś wskazywał, kto był agentem.
Była też czasami możliwość zapewnienia sobie zielonego piórka, albo też podarowanie tego piórka innej osobie. W pierwszej edycji "Agenta" zielone piórko Izie podarował Remek, sam też otrzymał w jednym z odcinków piórko. Liwia dzięki wykonaniu jednego z zadań także dostała piórko, które zagwarantowało jej finał. W drugiej edycji dwukrotnie zielone piórko otrzymał Mirek - za zestrzelenie Doroty i za wykonanie tego, co zlecił mu prowadzący (przekonać wszystkich, by zrobili zadanie, albo by nikt zadania nie wykonał). Z kolei w trzeciej edycji zielone piórko w jednym z odcinków otrzymała Małgorzata (podarował je Wojtek, z czego późniejsza zwyciężczyni program była... niezadowolona), a także Mirek (wylicytował, poświęcając największą kwotę pieniędzy z puli nagród).
Co ciekawe wyciąganie piórek to rzadkość w Agencie. Prawdopodobnie pojawiało się jeszcze w edycji norweskiej, być może również szwedzkiej. W wielu innych krajach (USA, Niemcy, Wielka Brytania, Holandia, Australia, Belgia) eliminacja odbywała się przed komputerem. Prowadzący wpisywał po kolei imiona uczestników, a na monitorze pojawiał się albo zielony, albo czerwony kolor. Przyznacie chyba, że jednak z piórkami wyglądało to znacznie fajniej?
Oczywiście w innych krajach także można było uzyskać zwolnienie z eliminacji. W pierwszej edycji amerykańskiej uczestniczka dostała możliwość otrzymania zwolnienia pod warunkiem, że wykona wszystkie zadania przeznaczone dla innych, co też uczyniła. Inny uczestnik dostał się do finału na podobnej zasadzie co Mirek w drugiej polskiej edycji. W pierwszej edycji brytyjskiej zwolnienie uzyskała zawodniczka na podobnej zasadzie, jak w polskiej pierwszej edycji Remek (to samo zadanie), zaś w Australii w drugiej edycji zwolnienie uczestnikowi udało się uzyskać na podobnej zasadzie jak Mirkowi za pierwszym razem w drugiej edycji (zestrzelenie innych uczestników).
Oczywiście to tylko przykłady zwolnień, było ich znacznie więcej bodaj w każdej zagranicznej wersji Agenta. I pomyśleć, że w pierwszej edycji polskiej ludzie mieli skrupuły i zastanawiali się, czy powinni w ogóle brać piórko, czy też nie godzi się tego robić...

8 komentarzy:

  1. Nie widziałam żadnej z zagranicznych edycji, więc nie mam porównania, ale pomysł z piórkami podobał mi się od początku. Cała ta oprawa z kopertami wyglądała bardzo sympatycznie, miało to swój klimat. Wyciąganie piórek z koperty budził też chyba większe emocje niż oczekiwanie na to, co wyświetli monitor.

    Skończyłam właśnie przypominanie sobie pierwszą edycję i jestem zdziwiona jak lekko przychodziło zawodnikom rozdawanie "zielonych piórek" innym graczom. Co więcej nie wyglądało to na chęć zagrania agenta i wzbudzenia podejrzeń, a było po prostu rodzajem uprzejmości. Trzeciej edycji nie widziałam, zabieram się za drugą, ale z tego co pamiętam takie lekkie podejście do tej gry zmieniło się po pierwszej serii i piórka zaczęły być elementem taktyki, a nie gestem sympatii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrą masz pamięć. W pierwszej było inaczej, pewnie głównie dlatego, że to było coś nowego, nieznanego, więc mniej było ściemy, więcej naturalności. Potem zaś była przede wszystkim gra...

      Usuń
    2. Pewnie masz rację. Idąc tym trendem - w trzeciej pewnie walka była najbardziej zacięta? A jak w zagranicznych wydaniach?

      Usuń
    3. Jeśli mam być szczery, to - choć oczywiście również było sporo gry, to jednak druga pod tym względem była najbardziej "kombinowana". W zagranicznych - podobnie jak u nas, zdarzały się osoby, które starały się grać, by okłamać innych, zdarzały się też osoby bardziej naturalne. Nie było żadnej reguły.

      Usuń
    4. Dokładnie tak, jak piszesz - w pierwszej ludzie chyba nie do końca wiedzieli jak to wygląda, czego się spodziewać, być może byli bardziej onieśmieleni kamerą. No i to chyba po części kwestia doboru uczestników - widać, że w drugiej w porównaniu z pierwszą postawiono na skompletowanie grupy bardzo mocnych charakterów, osób, które przede wszystkim przyjechały wygrać.

      Usuń
  2. Niedawno zaczęłam oglądać pierwszą edycję Agenta, ale odcinki zostaly usunięte z youtube, zanim zdążyłam dobrnąć do końca. nie mogę tego odżałować :( Nigdzie nie ma opisów całych odcinków i zadań. Dlatego cieszę się bardzo, że powstal ten blog i zastanawiam się, czy byłoby możliwe przeczytanie artykułu o działalności Agenta w pierwszej edycji?
    alessandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się w jednym z postów w tym miesiącu napisać o działaniach Agenta z pierwszej edycji. Zapraszam do śledzenia bloga.

      Usuń
    2. :(
      Faktycznie, odcinki zniknęły stamtąd, gdzie je oglądałam - a pierwsza serię widziałam skończyłam oglądać dosłownie tydzień temu. Szkoda, że po takim czasie (wrzucone do sieci były ładnych parę lat temu) nagle ktoś postanowił coś z tym zrobić.

      Nie wiem, ile obejrzałaś, ale pierwsze pięć odcinków pierwszej serii jest jeszcze na yt - wpisz nazwę programu po angielsku i powinnaś znaleźć.

      Usuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora