piątek, 22 czerwca 2018

Sztafeta - część 1

Sztafeta to jedyne zadanie, które pojawiło się w każdej z trzech edycji „Agenta” z lat 2000-02. Z tego też względu postanowiłem opis zadania podzielić na trzy części – po jednej dla każdej edycji. 
Na początek edycja pierwsza. Zadanie pojawiło się w odcinku 6, a początek miał miejsce… dzień przed właściwą częścią zadania. Oto Marcin poprosił, by wybrali osobę, do której mają największe zaufanie. Wskazana została Iza, której prowadzący wręczył tajemniczą walizkę ze słowami, iż musi jej pilnować aż do następnego dnia. Natychmiast pojawiła się sugestia, że Kuba, jako policjant powinien być ochroniarzem Izy, a więc powinni spać w jednym pokoju. Czy tak było – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że uczestnicy próbowali „włamać się” do walizki, lektor poinformował jednak, że nie udało im się złamać szyfru. 
Na spotkanie z Marcinem Iza przybyła z walizką… na plecach, przyczepioną chyba szelkami Jurka. Urzekł mnie napis „Uwaga, toxic babcia”. Marcin poinformował zebranych, co tym razem będą musieli zrobić. Otóż sześciu uczestników musiało przebyć określony odcinek trasy za pomocą różnych środków lokomocji, a o tym, kto z czym będzie się mierzył, miała zadecydować Iza, a więc osoba, którą obdarzyli zaufaniem. Czas na wykonanie zadania – godzina. Do wygrania 20 tysięcy złotych, a łączna trasa liczyła ok. 7,5 km. 
Ostatecznie Iza zadecydowała następująco: 
Remek i Liwia mieli płynąć kajakiem 
Małgosia miała pobiec 
Kuba miał jechać na rolkach 
Jurek miał jechać rowerem 
Agnieszka miała jechać konno 
Grupa z wyborów Izy wydawała się być zadowolona. Gdy jednak Liwia i Remek przygotowali się do rozpoczęcia sztafety, otrzymali dodatkową informację – sztafeta musiała mieć tzw. „pałeczkę”, którą poszczególni uczestnicy mieli sobie przekazywać. Ta pałeczka nie była jednak zwyczajna – to dziewięciocyfrowy kod (376087453), który musieli zapamiętać i przekazać kolejnemu uczestnikowi. Pierwsza para miała o tyle łatwiej, że mogła sobie liczbę podzielić na 4+5… Pozostali musieli zapamiętać dziewięć cyfr. 
Sztafeta ruszyła. Szybko jednak pojawił się pierwszy problem. Okazało się bowiem, że poziom wody w rzece był na tyle niski, że oprócz fragmentów, gdy rzeczywiście płynęli, były też takie, gdy na pieszo ciągnęli kajak. Po upływie niespełna 15 minut kajakarze pokonali swój odcinek i przekazali kod Małgosi, która rozpoczęła bieg. Można było odnieść wrażenie, że trochę boi się wysokości, bo gdy tylko droga biegła nad czymś nieco przypominającym urwisko, szła od niego najdalej, jak tylko było można, zaplątując się w gałęzie. Część trasy po prostu przeszła, zamiast biec, mówiąc później Kubie, że szybciej chodzi niż biega… 
Małgosia swój odcinek pokonała w niespełna dziewięć minut. Gdy jednak przekazywała Kubie kod, ten od razu zawyrokował, że na pewno tych cyfr nie zapamiętał. Można było odnieść wrażenie, że niekoniecznie nawet stara się to zrobić. Tak czy inaczej ruszył na rolkach, a swój odcinek pokonał w około pięć, może pięć i pół minuty. Po dotarciu do Jurka stwierdził: „Musisz zapamiętać dziewięć cyfr, których ja już nie pamiętam”… Choć Kuba nie przekazał numeru, Jurek pojechał w dalszą drogę rowerem. W pewnym momencie jednak upadł, a co było przyczyną upadku, opowiedział w wywiadzie opublikowanym na blogu jakiś czas temu. Najzwyczajniej w świecie wiedział, że dalsze wykonywanie zadania nie ma sensu… Jurek po omdleniu został odwieziony do lekarza. 
Agnieszka, która nie mogła doczekać się na Jurka, postanowiła pojechać w kierunku, z którego miał on odjechać. Gdy zorientowała się, że Jerzy zostanie odwieziony do lekarza, ruszyła w kierunku mety, rzekomo nie wiedząc, że wykonywanie zadania nie ma już większego sensu. Choć Agnieszka zmieściła się w czasie, nie znała kodu, który miał otworzyć walizkę, dlatego też zadanie nie zostało zaliczone.
Zadanie pojawiło się także w wielu edycjach zagranicznych. Dziś wspomnę o dwóch. Otóż pojawiło się ono w edycji katalońskiej (odcinek 6) i zostało wykonane.
Pojawiło się też w pierwszej edycji holenderskiej, w odcinku 6. Sztafeta w porównaniu z polską różniła się w dwóch istotnych elementach - po pierwsze nie było numeru do zapamiętania, po drugie na mecie musieli pojawić się wszyscy (cztery osoby), którzy brali udział w zadaniu (nie pamiętam dokładnie, ale chyba każde zadanie musieli wykonywać wszyscy uczestnicy), a czas był zatrzymywany w momencie, gdy ostatnia osoba dobiegła do celu. Sztafeta - a raczej pewnego rodzaju tetrathlon - składała się z jazdy na rowerze, biegu, kajakarstwa i wspinaczki górskiej (ale oczywiście nie typowo po skałkach, raczej szlak). Mimo prób agenta (przewrócony kajak) zadanie udało się wykonać.

2 komentarze:

  1. Na górnym pasku widzę ,,5 Agentów'', zamiast jednego dużego czy to trwała zmiana na blogu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jeszcze. wczoraj na szybko zrobiłem tymczasową zmianę, bo poprzedni obraz automatycznie zniknął, a były wiadomości sugerujące, że należy coś z "górą" zrobić, bo za duża i niedopasowana...

      Usuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora