wtorek, 30 stycznia 2018

Agent historycznie - część 6

Czas na kolejny tekst historyczny, który ukazał się kilkanaście lat temu w mediach, a który dotyczył uczestników "Agenta". Tym razem bohaterami będzie trójka uczestników drugiej edycji.
Tekst ukazał się w szczecińskim wydaniu Gazety Wyborczej 4 stycznia 2002 roku, a jego autorką była Patrycja Niczyj. Link do oryginału - kliknij tutaj.
*     *     *
Trzech reprezentantów woj. zachodniopomorskiego: Darek, Bartek i Dorota, znalazło się wśród 12 osób, które wyjechały w październiku do Hiszpanii, by wziąć udział w drugiej edycji programu "Agent"
Uczestnicy mieli trzy tygodnie na wykonanie wyznaczanych im na bieżąco zadań. Wykonanie nagradzane jest określoną sumą pieniędzy przekazywaną na wspólne konto. Na sukces pracuje zespół. W ostatnim odcinku cała zgromadzona gotówka przypada zwycięzcy. Ale uwaga! W grupie jest agent, który swą krecią robotą utrudnia realizację zadań! Każdy stara się zdemaskować go na własną rękę. Kolejne odcinki kończą się eliminacją osoby, która najmniej trafnie przewiduje, kto nim jest. Pierwszy odcinek wyemitowano w TVN 30 grudnia. Kolejne można oglądać co niedzielę (a suplement we wtorki). Finał odbędzie się 10 marca.
A oto nasi zachodniopomorscy bohaterowie:
Bartek Arłukowicz ze Szczecina, 30 lat
Lekarz pediatra w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej. Absolwent PAM. Zgłosił się do "Agenta", bo lubi prowokować i było to dla niego prawdziwe wyzwanie. - Postanowiłem przezwyciężyć lęk wysokości - mówi Bartek. - I udało mi się.
Nikomu nie zdradził, kim jest agent.
- Chciałem, aby moi znajomi z przyjemnością oglądali program i sami próbowali go rozgryźć - mówi. - Nie chciałem im psuć zabawy.
Darek Wanowski, 35 lat
Właściciel pubu. Ma syna o imieniu Iwo. "Agenta" traktuje jako nowe doświadczenie życiowe.
- Każdy odcinek oglądam z klientami w pubie, który prowadzę w Kołobrzegu - mówi Darek. - Dopowiadam to, czego nie widać na ekranie. To była niesamowita przygoda. W innym programie reality show nie wziąłbym udziału. Ten jest super. Sprawdza możliwości człowieka. Fizyczne i intelektualne.
Dorota Waroch, 31 lat
Sprzedaje narzędzia w sklepie w Świnoujściu. Ma dwóch synów: Szymona i Filipa. Klienci mówią teraz do niej: "Dzień dobry, agencie".
- Najtrudniej było skoczyć z mostu - mówi Dorota. - Nie mam w sobie nic z samobójcy. Skoczyłam, ale nie powtórzyłabym tego nigdy więcej. Żałuję, że to już koniec zabawy.
- Tam byliśmy jak nakręceni - mówi przejęta. - Żyliśmy w innym świecie, w innej bajce. Dopiero teraz powoli przyzwyczajam się do normalnego życia.

1 komentarz:

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora