wtorek, 4 października 2016

Porównujemy starego i nowego "Agenta" - część 4: Ogłoszenie wyników

Czas na czwartą część porównania starego i nowego Agenta. Tematyką dzisiejszej części jest ogłoszenie wyników. W starym "Agencie" tzw. eliminacja odbywała się podczas uroczystej kolacji, a do domu udawał się ten, kto wyciągnął z koperty czerwone piórko. W edycji gwiazdorskiej uczestnicy siedzieli naprzeciwko Kingi Rusin na krzesłach, a o tym, kto wyjeżdżał oznajmiał czerwony kolor monitora komputera. Który sposób był lepszy?
Na początek oddaję głos Joannie, która przesłała swoją opinię: "Dla mnie zdecydowanie lepsza była kolacja. Dlaczego? Po pierwsze, nadawała ona programowi jakiś określony rytm. Wiadomo było, że po dwóch wyczerpujących dniach nadejdzie wieczór na podsumowania, kto przez ostatni czas i w ogóle najbardziej się „napracował” dla grupy. W Agencie G. ogłoszenie wyników miało miejsce w różnych porach doby, co zaburzało harmonię, miałam poczucie, że dzień został nienaturalnie „urwany”. Po drugie, na kolacji grupa siedziała przy stole i każdy zawsze zajmował to samo miejsce, tak więc po wyeliminowanych zostawały wyraźne luki. Widok pustych krzeseł i talerzy potęgował napięcie, a w głowie rodziło się pytanie: „Kto będzie następny”. W Agencie G. niestety pustki po nieobecnych uczestnikach nie było tak wyraźnie widać. Po trzecie, i chyba najważniejsze, wyciąganie piórek dostarczyło mi znacznie więcej emocji niż sprawdzanie wyników na komputerze. Nie było reguły, co do ilości osób, które otworzą koperty (nie odpadał zawsze trzeci czy czwarty), a każdy swój wynik sprawdzał samodzielnie. Jako że siedzieli po części naprzeciwko siebie, stanowiło też to dobrą okazję do obserwowania reakcji typowanego agenta. No i oczywiście nie było tych, według mnie, żenujących wypowiedzi: „Zielony, zostajesz”, jakby ktoś nie widział. Odebrałam to jako nieco obrażające inteligencję widza. A z drugiej strony cisza też nie brzmiałaby najszczęśliwiej… Ogólnie, myślę, że na polu ogłoszenia wyników Agent sprzed 16 lat rozgromił Agenta G."
Joanna w swojej opinii zawarła to, co faktycznie przeważa na korzyść starych edycji "Agenta". Niejako rozwijając jej myśl, w kilku punktach przybliżę swoje spostrzeżenia.
1) Joanna dostrzegła, że zaburzono pewien rytm czasowy. W starym Agencie eliminacja odbywała się zawsze wieczorem, tymczasem w edycji gwiazdorskiej było to na chybił trafił. Raz tak, a raz inaczej... Jest jednak jeszcze jeden element - mianowicie kolacja w starych edycjach miała uroczysty charakter. Niczym wystawne przyjęcie przygotowane na cześć tego kogoś, kto miał za chwilę opuścić program. Stół, posiłek, kieliszki z winem i leżące obok koperty... W edycji gwiazdorskiej można było odnieść wrażenie, że jesteśmy nie na eliminacjach "Agenta", a na zebraniu Koła Gospodyń Wiejskich (nikogo oczywiście nie obrażając) lub partyjnym wystąpieniu, na które przyszło tylko kilka osób. Ewentualnie na szkolnym apelu, na którym uczniowie czekają, aż dyrektor palcem wskaże, kto i co przeskrobał. Kilka (lub kilkanaście) krzeseł, na nich siedzą nieco znudzeni uczestnicy, a przed nimi prowadząca obrady... to znaczy program wpisująca do komputera imiona poszczególnych uczestników... Lekka groteska. Moment niby poważny, a jakże komicznie przygotowany.
2) Koperty i piórka budowały napięcie. Jak już wspomniała Joanna - otwieranie kopert miało czysto przypadkowy charakter. Meller czasem wskazywał, kto zaczyna, a czasem zaczynał ten, kto się zgłosił. Dalszy ciąg to już czysta loteria, nigdy nie można było przewidzieć, kto akurat wyciągnie czerwone piórko... Równie dobrze mogło zdarzyć się, że zobaczy je pierwszy otwierający kopertę (jak Kuba w pierwszej edycji) jak i ostatni. Ta niepewność potęgowała emocje telewidzów. Dodatkowo - oprócz pustych krzeseł przy stole, o których już pisała Joanna, na stole w miejscach, gdzie siedzieli uczestnicy już wyeliminowani, leżały koperty z ich imieniem, a na nich czerwone piórka. Niby drobny, mało istotny szczegół, ale podkreślający, że kilku osób już nie ma, że każdy może lada chwila do nich dołączyć i że agent działa....
3) Rozpoczęcie eliminacji, czyli otwieranie kopert rozpoczynało się w momencie, gdy prowadzący zastukał trzy razy nożem w kieliszek. Ten dźwięk fanom Agenta już zawsze będzie kojarzył się z tym momentem. Obserwując kolację i słuchając wmontowanych wypowiedzi mimowolnie czekało się na tę ważną chwilę. Kiedy ona nastąpi, kiedy Meller zastuka w kieliszek? Chyba wielu z nas z napięciem, zanim następowało otwieranie kopert, najpierw oczekiwała na ten charakterystyczny dźwięk, a samo oczekiwanie na działanie Mellera już odpowiednio nastrajało telewidzów przed decydującym momentem. Gdy uczestnicy rozpoczynali otwieranie kopert, przed telewizorami napięcie sięgało zenitu... W edycji gwiazdorskiej w ogóle w eliminacjach napięcie nie było budowane. Ot, kilka słów wygłosiła Kinga Rusin i bach, już wpisywała pierwsze imię. Napięcie było tylko o promil procenta większe, niż gdyby wyczytała listę nazwisk, przy prawie każdym dodając "zostajesz", a przy jednym "odpadasz"...
Ze zdaniem Joanny, która stwierdziła, że stary Agent rozgromił w tej części Agenta-Gwiazdy wypada się tylko zgodzić. Wynik obecnie brzmi: 3,5 do 0,5 na korzyść starego "Agenta".
*     *     *
W kolejnej części porównywać będziemy zadania. W którym Agencie zadania były ciekawsze, bardziej urozmaicone? Które bardziej przyciągały uwagę i były lepiej przygotowane? Jak zwykle liczę na wasze opinie. Można je przesyłać poprzez formularz kontaktowy zamieszczony z prawej strony bloga (pod archiwum), poprzez napisanie komentarza pod tym wpisem (koniecznie z dopiskiem "Opinia o zadaniach w Agencie" - w przeciwnym wypadku zostanie ów komentarz potraktowany jak każdy inny... I koniecznie z dopiskiem, kto jest autorem opinii), lub też poprzez prywatną wiadomość wysłaną na profilu facebookowym bloga - znaleźć go można pod tym linkiem.

2 komentarze:

  1. Oj tak, to stukanie w kieliszek było bardzo charakterystyczne...i również bardzo uroczyste.

    OdpowiedzUsuń
  2. "na stole w miejscach, gdzie siedzieli uczestnicy już wyeliminowani, leżały koperty z ich nazwiskiem, a na nich czerwone piórka,Niby drobny, mało istotny szczegół, ale podkreślający, że kilku osób już nie ma, że każdy może lada chwila do nich dołączyć i że agent działa" - dokładnie...

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora