piątek, 7 października 2016

O wyjątkowości "Agenta" - część 4


Wpłynęła kolejna opinia będąca odpowiedzią na pytanie, co wyróżniało i nadal wyróżnia "Agenta" na tle wielu różnorakich programów telewizyjnych. Tym razem swoim spostrzeżeniami podzielił się Kamil. 
Po pierwsze i najważniejsze: EMOCJE, EMOCJE i jeszcze raz EMOCJE!!! - rozpoczyna swoje uzasadnienie Kamil. - Program ten budził, budzi i będzie budził ogromne emocje, nawet gdy będziemy go oglądać po raz wtóry. Co tydzień siadało się przed telewizorem z wypiekami na twarzy i śledziło losy uczestników, tak jakbyśmy sami tam byli, jakbyśmy również byli czynnymi uczestnikami programu (i nie mam tu na myśli tylko zabawy w tropienie Agenta...). Jakie zadania dziś czekają uczestników, jak ja bym się zachował w takiej sytuacji. Pot, łzy, śmiech, radość, smutek - to wszystko przeżywaliśmy razem z uczestnikami, zżywaliśmy się z nimi… Wszystkie te emocje były prawdziwe, zero udawania (w ogóle mam wrażenie, że w tamtych czasach byliśmy wszyscy dla siebie jacyś tacy milsi…). No i kulminacja każdego odcinka: kolacja. W tym momencie siedziało się jak na szpilkach. Boże, jakie to generowało emocje. Kto z nich dziś pojedzie do domu, na kogo padnie. Mimo, że byłem tylko telewidzem, to serce waliło mi jak szalone, a co dopiero uczestnikom... To napięcie, kiedy wreszcie Marcin Meller stuknie trzy razy w kieliszek, kto rozpocznie otwieranie kopert, kto dziś pojedzie do domu? Moment, gdy uczestnik wyciąga czerwone piórko… Niedowierzanie, nie to nie może być prawda, tylko nie on/ona, przecież ja go/ją tak lubię, albo przecież to on/ona miał być/miała być agentem i ta dramatycznie smutna melancholijna wręcz melodia towarzysząca odejściu od stołu uczestnika... No i samo pożegnanie Marcina z graczem. Krótka rozmowa, uścisk, życzenie szczęśliwej podróży i kamera, która pokazuję nam oddalający się samochód…
Właśnie, po drugie: MUZYKA. Osoby odpowiedzialne za dobranie muzyki w tym programie, powinny dostać jakąś nagrodę. Piękne, liryczne, melancholijne, tajemnicze, dynamiczne i co najważniejsze - wszystkie utwory idealnie dopasowane z tym co się działo na ekranie. Moimi faworytami są utwór towarzyszący głosowaniu na laptopach i ten przy kolacji, a Waszymi?
Po trzecie: LEKTOR. Radosław Popłonikowski w swojej roli sprawdził się idealnie. Barwa jego głosu w tym programie… no po prostu mistrzostwo świata.
Po czwarte: ZADANIA. Pomysłowe, ciekawe, różnorodne zadania w których trzeba było się wykazać nie tylko tężyzną fizyczną, ale również sprawnością intelektualną no i oczywiście czujnością, w końcu wśród uczestników znajdował się tytułowy Agent, który psuł im zadania.
Po piąte: KLIMAT. Na klimat programu składają się wszystkie poprzednie punkty, w szczególności trzy pierwsze, ale także a może nawet przede wszystkim prowadzący Marcin Meller. Gdy po raz pierwszy go ujrzałem to przeżyłem szok. Osoba, której w ogóle nie znam, jakiś ciapowaty okularnik, który mówi jak flegmatyk (co potem stało się atutem tego wspaniałego programu...), z długimi włosami, z poważnym zazwyczaj wyrazem twarzy. Lecz z każdym kolejnym odcinkiem niespodziewanie zaczął zyskiwać w mych oczach, okazał się być zabawnym (''Ta wiadomość nie ulegnie samozniszczeniu'', ''Musicie dzisiaj wznieść zamieszki w mieście, za każdego zaaresztowanego obywatela Andaluzji otrzymacie pieniądze''...), pełnym ciepła facetem (w ogóle to Pan Marcin Meller powinien spisać jakieś ciekawostki, anegdoty, wpadki na planie itp. itd. z tego programu i wydać to w formie książki, zaiste byłbym pierwszym, który by kupił tę książkę i myślę że nie jedynym...), który został idealnie dobrany do programu.
Podsumuwując {mam nadzieję, że nie przynudzałem za bardzo i jakoś dotrwaliście do końca} mógłbym rzec, że dla mnie ten program posiada coś takiego jak duszę, której próżno szukać gdzie indziej i dlatego właśnie to mój ulubiony i najukochańszy program po wsze czasy, do którego ciągle będę wracać i Wy również.

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z Twoją opinią :-)
    Zdaje mi się, że chyba o lektorze jeszcze nie wspomniano w opiniach o wyjątkowości Agenta, a jego naprawdę nie da się nie docenić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafna wypowiedź, zgadzam się ;)
    Moim ulubionym utworem jest ten: https://www.youtube.com/watch?v=sKAVQfHARRY&index=16&list=PLKkKRgY1OxNc5cyE0h3GofGH1TkdIPall
    czyli towarzyszący uczestnikom wchodzącym na kolację. Piękny utwór. Chyba najbardziej zapadł mi w pamięci.
    Przy okazji dziękuję znów zasłużonemu BartasC4 za wrzutkę soundtracku na yt, jesteś boski!!!

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora