Przedświąteczny wpis poświęcony jest zadaniu, które pojawiło się w szóstym odcinku trzeciego sezonu "Agenta-Gwiazdy". Jak zwykle przy takich okazjach przypominam, że nazwa zadania widoczna w tytule została w całości wymyślona przeze mnie.
Zadanie, zdaniem prowadzącej, było banalne i odbywało się nad jakimś strumykiem. Na kamieniach obok i pośrodku strumyka znajdowały się skrzyneczki, które były zamknięte na kłódkę. - To, co w nich znajdziecie, jest wasze - powiedziała Kinga. Utrudnienie polegało na tym, że skrzynek nie można było przesuwać, a pęk kluczy, który wręczyła prowadząca uczestnikom, nie mógł zostać rozdzielony. Czas nie został podany, było go jednak mało, w którymś momencie pada info o 10 minutach - nie wiem jednak, czy chodziło o całość zadania, czy o czas, który został w danym momencie.
Pierwsze klucze przejęły Maja i Ania, które otwierały najbliższą sobie skrzynkę. W środku znajdował się dżoker (przejęła go Ania) i 100 zł. Maja znalazła pieniądze i kilka kluczy, Tomek wyciągnął pieniądze... To, co było wyciągane (i przez kogo) z kolejnych skrzynek zostało pokazane w tak błyskawicznym tempie, jakby realizator spieszył się do toalety, trudno więc cokolwiek mądrego napisać. Wiadomo jedynie, że na koniec Tomek (który zaproponował, by użyte klucze oznaczać) znalazł dżokera.
Ostatecznie grupa otworzyła większość z siedemnastu skrzynek. Łącznie udało się zdobyć 7,9 tysiąca. Prowadząca poinformowała, że maksymalna kwota do zdobycia wynosiła 11 tys. W skrzynkach, które nie zostały otwarte, znaleziono 2,1 tys. (i jeszcze jednego dżokera), co oznaczało, że gdzieś "wcięło" tysiąc złotych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora