wtorek, 6 lutego 2024

Polowanie

Jeśli wszystko dobrze sprawdziłem i niczego nie pominąłem, dzisiejszym wpisem kończę zajmowanie się zadaniami, które pojawiły się w pierwszym sezonie programu, kręconym we Francji. Wszystko wskazuje na to, że o wszystkich najważniejszych wydarzeniach już miałem okazję publikować posty, w najbliższym czasie wspomnę jeszcze jedynie o zdarzeniach, za które grupa nie uzyskiwała funduszy na wspólne konto.

W opisywanym dziś zadaniu udział wzięło jedynie pięcioro uczestników. Agnieszka i Danuta już wcześniej zostały wysłane w inne miejsce, z kolei Izolda i Małgorzata, prawdopodobnie decyzją grupy, nie uczestniczyły w wyzwaniu (a może same nie miały ochoty na rywalizację? - Iza twierdziła, że obydwie powiedziały, że się źle czują).

Dzień wcześniej wszyscy w grupie odpowiadali na pytanie, komu chcieliby sprawić przyjemność. Wygrała Iza i to ona jako pierwsza w historii polskiej wersji "Agenta" mogła uzyskać zielone piórko. Wspomniana uczestniczka wraz z prowadzącym czekała na pozostałych na mecie.

Wybrana z grupy czwórka (Jerzy, Liwia, Kuba i Remek) miała za zadanie pokonać trasę między startem a metą, liczącą około kilometra. Aby zadanie zostało wykonane, wystarczyło, by do mety dotarł tylko jeden uczestnik. Nie było to jednak proste - na śmiałków czyhało bowiem trzech myśliwych - jeden poruszał się pieszo, drugi konno, a trzeci śmigłowcem. Każdy z nich był uzbrojony w broń paintballową, którą mógł wyeliminować zawodników.

Za wykonanie zadania można było zarobić 20 tysięcy złotych. Osoba, która jako pierwsza dobiegnie do mety miała jednak możliwość zamiany pieniędzy na zielone piórko dla Izy. W przypadku gdyby nikomu nie udało się dotrzeć do mety - Iza także otrzymałaby zielone piórko.

Jerzy zdołał przebiec 350 metrów i został wyeliminowany. Jak sam przyznawał, był jedną z tych osób, która miała odwrócić uwagę myśliwych. Jako drugi wyeliminowany został Kuba, który zdołał pokonać nieco ponad połowę trasy. Liwii do osiągnięcia celu zabrakło ok. 350 metrów. Za to Remkowi udało się dotrzeć do mety, a zapytany przez prowadzącego, co wybiera: pieniądze czy piórko, wskazał na zwolnienie z eliminacji Izy. Tym samym mimo wykonania zadania grupa nie zarobiła pieniędzy.

Zadanie pojawiło się też w wersjach zagranicznych. W Belgii zadanie pojawiło się w pierwszym sezonie, w odcinku czwartym. Udział w nim wzięło tyle samo osób, co u nas. Do wygrania było 150 tysięcy franków belgijskich, a zasady jak w Polsce - chyba poza jedną. Wydaje mi się, że uczestnik nie decydował, co wybiera (pieniądze czy piórko). Dobiegnięcie - oznaczało wygraną, jego brak - piórko dla czekającego. Było też więcej łowców (łącznie pięciu - po dwóch pieszo i konno, jeden w śmigłowcu). Ostatecznie pieniędzy nie udało się zarobić, choć ostatni walczący o wygraną został "zestrzelony" tuż przed dotarciem do mety...

Zbliżone zadanie pojawiło się w odcinku drugim trzeciego sezonu. Udział brali wszyscy uczestnicy, celem było dotarcie do helikoptera, a zadanie zaliczone by zostało, gdyby co najmniej trójka zdołała przedostać się do pojazdu. Zdaje się, że tym razem uczestnicy także mieli broń i mogli strzelać do myśliwych. Do pokonania było prawdopodobnie 2000 metrów, a kwota bazowa to 5 tysięcy euro. Było jednak pewne ale - każda upływająca sekunda to jedno euro mniej do wygrania. Ostatecznie do pojazdu dotarły cztery osoby, które zdecydowały się na "lot" (co kończyło wyzwanie) - na konto grupy trafiło 2527 euro.

Zadanie pojawiło się też w pierwszej edycji australijskiej (piąty odcinek), nieco jednak różniło się od naszego. Otóż aby wygrać 10 tysięcy dolarów australijskich musiały do wyznaczonego punktu dotrzeć wszyscy uczestniczący w wzywaniu - przy czym mogli się bronić (mieli broń). Haczyk polegał jednak na tym, że jeśli dotarłaby tylko jedna osoba, zarobiłaby ona pieniądze i dodatkowo zyskała dla siebie piórko, co przy fakcie, że zawodnicy mogli strzelać do siebie, powodowało, że łatwo było przewidzieć finał. Ostatecznie opcja pieniądze i piórko wygrała, ale chyba zawodnicy do siebie ostatecznie nie musieli strzelać.

1 komentarz:

  1. Pamiętam to zadanie - było epickie. Remek mówił, że jakimś fartem uniknął gościa, który jechał konno. No i ten, co był na piechotę miał chyba psa?

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora