wtorek, 31 grudnia 2024

Artur Koperski i Kamila Benke - uczestnicy trzeciej edycji "Agenta"

Ostatni dzień roku, ostatni tegoroczny wpis i... ostatni post poświęcony krótkiemu przedstawieniu uczestników starych edycji "Agenta". Powód prosty - o wszystkich już powstały oddzielne publikacje. Mam jednak także dobrą wiadomość - w przyszłym roku w to miejsce pojawią się rozmówki sprzed lat z uczestnikami programu.

Uściślając - wróci "Agent - historycznie". Wszedłem w posiadanie kilku krótkich wywiadów z uczestnikami trzeciego sezonu (i ze zwycięzcą drugiej edycji), które były w 2002 roku publikowane w "Tele Tygodniu" i po kolei będę je publikował w znanym cyklu. Prawdopodobnie owe teksty pojawiać się będą w ostatni wtorek każdego miesiąca. A teraz wracam do tematu dzisiejszego wpisu:

Artur w programie został przedstawiony jako 29-letni inżynier budowlany z Łodzi. Z programu odpadł jako drugi, nie miał więc zanadto okazji, by zostać zapamiętany, choć i tak zdążył "namieszać" na tyle, że można było pomyśleć, że jest agentem. Oto, jaka była jego rola w programie.

  • Zejście z tamy. Schodził jako ósmy. Był jedną z tych osób, która sprawnie poradziła sobie z wyzwaniem.
  • Toczenie beczek. Był w grupie z Betą i Mirkiem (wino Croft). To on "ściemniał", że telefon nie dzwoni, tylko "tam coś leci". Może chciał zwrócić na siebie uwagę, a może nie chciał tracić czasu? Także on zasugerował, a Beta się zgodziła, by wyłączyć telefon... Odebrał potem, na dziewięć minut przed końcem, gdy w zasadzie niewiele można było zdziałać.
  • Porwanie. Był w dwójce porwanych osób. Jeździł kładem, poszukując "poszukiwaczy". Zgubił się - nikt nie wie, czy przypadkiem, czy może jednak celowo? Nawet jeśli to drugie, niewiele z taktyki miał pożytku...
  • Zejście wodospadem. Schodził w trzeciej parze z Anetą. Poradził sobie sprawnie, ale zostawił na "pastwę losu" koleżankę z grupy, a przecież liczył się czas ukończenia wyzwania przez dwójkę, nie średnia...

Kamila była tą nieszczęśnicą, która jako pierwsza wyciągnęła czerwone piórko. Przedstawiono ją jako 26-letnią fotoedytorkę z Gdańska. Zapamiętałem ją właściwie tylko z pierwszego zadania.

  • Zejście z tamy. Schodziła jako dziewiąta, poradziła sobie sprawnie, a zapamiętałem ją głównie z tego, że "korzystając z okazji" pozdrawiała całą rodzinę.
  • Toczenie beczek. Była w grupie z Adamem i Teresą. W zasadzie nie przypominam sobie niczego, poza jej dyskusją z Teresą w winiarni (miała do niej pretensje, że nie mówiła nic o rozmowie telefonicznej), co zrobiła wartego uwagi związanego z wyzwaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora