Bohaterem dzisiejszego wpisu będzie zadanie z dziewiątego odcinka trzeciej edycji. "Dzisiaj, gdzieś w tym pięknym mieście działa agent do zadań specjalnych. Musi odebrać teczkę z pieniędzmi. W środku jest 15 000 złotych" - tak rozpoczął przedstawianie zadania Marcin Meller.
"Jeżeli chcecie mieć te pieniądze, musicie uprzedzić agenta i zdobyć teczkę. Ale żeby ją zdobyć, musicie najpierw wyśledzić agenta." - kontynuował prowadzący, wyjaśniając następnie, że ów tajemniczy agent musi przejść przez siedem punktów w Lizbonie. Uczestnicy mogli zarobić dodatkowe pieniądze robiąc we wspomnianych miejscach agentowi zdjęcia - za każdą fotkę dodatkowe 2 tysiące. Meller wręczył czwórce rywalizujących osób telefon i notes (rzekomo owego tajemniczego agenta) i życzył powodzenia.
W notesie grupa znalazła dokładne adresy trzech punktów i godzin, o których ów tajemniczy agent pojawi się w tych miejscach. Pierwszym punktem była pewna kawiarnia. Czwórka uczestników weszła do kawiarni licząc, że "jakoś" wytropią Agenta. Faktycznie wybrali odpowiednią osobę siedzącą w ciemnych okularach, ale nie rozpoznali, iż ową tajemniczą osobą był Mirek - agent drugiej edycji. Czwórka wyszła z restauracji, doszło do drobnej utarczki między Mirkiem i Wojtkiem, a w tym czasie tajemniczy Agent wyszedł z restauracji. Na szczęście zauważyli go, poszli za nim. Dopiero w drugim punkcie (przesiadka do Nissana) rozpoznali w przeciwniku Mirka.
Kolejny punkt to myjnia, Po wyjeździe z myjni samochodu agenta, grupa pojechała za pojazdem. Gdy samochód się zatrzymał, wysiadła z niego kobieta z walizką.... Grupa dała się nabrać uznała, że zgubili Mirka, tymczasem agentów specjalnych... było dwóch. Kobietą, która wysiadła z samochodu była Agnieszka, agent pierwszej edycji. Grupa nie rozpoznała jednak Agnieszki. Pojechała do czwartego punktu - tarasu w jakiejś zabytkowej dzielnicy Lizbony. Przy stoliku na tarasie pojawiła się para agentów. Kolejnym punktem była wystawa Expo. Tam mieli wsiąść do wagonika nr 14 kolejki przypominającej tę z Kasprowego Wierchu. Agent Mirek (z drugiej edycji) wiedział już, gdzie jest walizka z pieniędzmi, poznał już pierwsze cyfry z kodu, który otworzy skrytkę z walizką...
Kolejnym, szóstym punktem był jeden z hoteli. Grupa jechała tuż za parą agentów nie chcąc ich zgubić... Siódmym punktem była budka telefoniczna, gdzie można było zyskać brakującą część szyfru. Zadzwonienie pod odpowiedni numer pozwalało uzyskać informację co do trzech cyfr kodu. Numer, na który należy zadzwonić, znali tylko agenci, tropiący ich zdołali jednak "podejrzeć" numer i tuż po ich wyjściu sami zadzwonili gdzie trzeba, uzyskując informacje o walizce i kodzie (z poczty głosowej). Obydwie grupy ruszyły na dworzec, jako pierwsi dotarli agenci i to oni otworzyli skrytkę. W tym momencie doskoczyli do nich uczestnicy programu i starali się ową walizkę z pieniędzmi zabrać.Ostatecznie stanęło na tym, że kwota z walizki zostanie podzielona na pół - 7,5 tysiąca zarobią agenci, kolejne 7,5 tysiąca trafi do puli nagród.
A co ze zdjęciami? Grupa oczywiście kilka zdjęć zrobiła, tyle że zdjęcia mogli robić też agenci, którzy także za każdą fotkę zrobioną uczestnikom mogli dostać 2 tysiące - zabrane z puli nagród. Okazało się, że obydwie grupy zrobiły tyle samo fotek, toteż uczestnicy agenta nie zarobili żadnych dodatkowych pieniędzy, ale też nic nie stracili.
Zadanie pojawiło się również w edycji norweskiej. Uczestnicy mierzyli się z nim na takich samych zasadach jak w Polsce w jedenastym odcinku trzeciej edycji. Do wygrania było 20 tysięcy koron norweskich plus kolejne pięć za każde zdjęcie. Grupie udało się dotrzeć wcześniej do walizki i ją przejąć, bo agent specjalny utknął w korku... Kolejne 20 tysięcy koron udało się uzyskać za zdjęcia. To nie był jeszcze jednak koniec zadania. Gdyby okazało się, że agent specjalny zauważył i rozpozna jedną osobę z tych, którzy go śledzili, grupie z puli nagród odebrano by 5 tysięcy. Agent specjalny wybierał osobę spośród siedmiu ludzi - czterech uczestników i trzech kompletnie anonimowych osób. Wskazał uczestnika, przez co ostatecznie grupa zarobiła nie 40, a 35 tysięcy.
Także w Szwecji w 11 odcinku trzeciej edycji pojawiło się opisywane zadanie. Grupa nie zdołała jednak przechwycić walizki i nie zarobiła pieniędzy.
Bardzo spodobał mi się pomysł włączenia do zadania agentów z poprzednich edycji. Mam pytanie - czy w Szwecji i w Norwegii też tak było?
OdpowiedzUsuńTak, w obydwu przypadkach agentem specjalnym był agent z poprzedniej edycji - tyle że chyba, w przeciwieństwie do polskiej edycji, była to tylko jedna osoba.
UsuńDzięki za info :-)
OdpowiedzUsuńA co do faktu, iż była to tylko jedna osoba, to bardzo pozytywna zmiana zaszła w polskiej edycji. Łatwiej było "wykiwać" uczestników, jak śledzili agenta, a ni z tego ni z owego, natrafili na "agentkę".
To było bardzo ciekawe zadanie! :) Agenci dwóch poprzednich edycji kontra uczestnicy trzeciej. Genialne! :) Cieszę się, że filmik z tym zadaniem był w strzępkach III edycji dostępnych w necie.
OdpowiedzUsuń