Dziś kilka słów o zadaniu, z którym spotkałem się jedynie w amerykańskiej wersji Agenta. Pojawiło się ono w trzecim odcinku trzeciej edycji.
Na czym polegało zadanie? Gdybym napisał, że każda osoba musiała odpowiadać na pytanie z dziedziny popkultury, można byłoby uznać, że zadanie było nudne. Tyle że był dodatkowy element zadania. Każde pytanie wiązało się z zjedzeniem jednej z ostrych papryczek. Do wyboru było sześć różnych papryczek ponumerowanych od 1 do 6 - jedynka była ostra, szóstka była piekielnie ostra... O tym, którą papryczkę będzie musiał zjeść dany uczestnik decydowała... mysz. A konkretnie jedna (z pięciu) z wskazanych przez uczestnika myszek, która wypuszczona podążała w kierunku "punktów z numerami papryk" - od 1 do 6, kolejność przypadkowa. Który numer wybrała myszka, ten numer papryczki musiał zjeść uczestnik. Co ważne, zjeść papryczkę musiał ten uczestnik, który udzielił błędnej odpowiedzi, w przypadku dobrej odpowiedzi uczestnik mógł zdecydować, czy sam zje papryczkę, czy też wyznaczy inną osobę. Każda zjedzona papryczka warta była 10 tysięcy dolarów. Każda szklanka mleka wypita z powodu pieczenia w ustach oznaczała odjęcie tysiąca dolarów.Pierwsze trzy pytania to błędne odpowiedzi, uczestnicy musieli więc zjeść ostre papryczki - kolejno nr 6, 4 i 5. Co ciekawe uczestnik, który jako pierwszy zjadł najostrzejszą papryczkę, chwilę później... zjadł jeszcze jedną zupełnie za darmo... Kolejne dwie uczestniczki odpowiedziały prawidłowo na pytania - przypadły im w udziale papryczki nr 3 i 2, obydwie poprosiły jednak "specjalistę od papryczek", a więc pierwszego uczestnika, by ten zjadł za nich owe smakołyki, co też ów dżentelmen zrobił. Po ostrym posiłku musiał jednak wypić szklankę mleka, za zadanie z papryczkami grupa zarobiła więc 49 tysięcy dolarów... Ważna uwaga: nie trzeba było zjeść całej papryczki, ale jeden porządny kęs wystarczał. Trzeba było jednak ugryziony kawałek pogryźć, pokazać na języku, że rzeczywiście znajduje się on w buzi, a potem dopiero połknąć i jeszcze raz szeroko otworzyć usta i wysunąć język, by udowodnić, że papryczki już tam nie ma.
Gdy wydawało się, że zadanie już się skończyło, prowadzący zaproponował możliwość zarobienia dodatkowych 25 tysięcy dolarów. Warunek - wszyscy muszą zjeść jeszcze inny gatunek papryki zaprezentowany przez prowadzącego. Niektórzy jednak z góry zapowiedzieli, że oni tego nie zrobią, pieniądze przeszły więc im koło nosa, a prowadzący skosztował paprykę, która okazała się być jednym z łagodnych gatunków.
Nie żebym miała coś do Amerykanów, ale coś mi się widzi, że tylko oni mogli wpaść na takie zadanie...
OdpowiedzUsuńa pamiętacie Nieustraszonych z Polsatu :D?
OdpowiedzUsuńociągasz się z dalszymi częściami najlepszych momentów :/
OdpowiedzUsuńOd jutra biorę się za trzecią część :)
Usuń