Co się odwlecze... Od momentu, gdy przesyłaliście pytania do Jerzego Pankowskiego minęło już pół roku i mogliście odnieść wrażenie, że mimo obietnicy nie zostaną one zadane uczestnikowi "Agenta". Dziś, na dobry początek 2017 roku, publikuję odpowiedzi finalisty pierwszej edycji programu na zadane przez was pytania. Kolejność pytań i odpowiedzi jest przypadkowa. Wkrótce pojawią się też odpowiedzi na wasze pytania do Remka. Wciąż natomiast możecie przesyłać pytania do Piotra Szyszki.
Czy według pana Agnieszka dobrze wykonywała swoją rolę jako „Agent”?
Nie… Nie była naturalna, Usiłowała grać, nie potrafiąc tego robić, niczym artystka ze słabego teatru.
Czy sądzi pan, że dziś byłaby możliwość zrealizowania tak dobrego „Agenta” jak w pierwszej edycji?
Czy sądzi pan, że dziś byłaby możliwość zrealizowania tak dobrego „Agenta” jak w pierwszej edycji?
Raczej nie. My przecieraliśmy szlak, nie wiedzieliśmy, o co chodzi, co nas czeka. Bawiliśmy się, a pieniądze miały drugorzędne znaczenie, choć oczywiście każdemu z nas te pieniądze by się przydały. Myślę też, że znaczenie miał odpowiedni dobór ludzi. Teraz, w wszechobecnej komercji powtórzyć to byłoby bardzo trudno.
Z kim najlepiej się pan dogadywał, z kim najlepiej się panu rozmawiało?
Byłem jednym z najstarszych, więc ze względu na porównywalny wiek na podobnych falach nadawaliśmy z Izą. Dobrze też dogadywałem się z Remkiem, najmłodszym z uczestników. Wzbudzał on we mnie w pewnym sensie uczucia patriarchalne, czułem, że jako senior najmłodszego uczestnika powinienem otoczyć opieką
Podczas finału powiedziane było, że pan "też wiedział kto jest agentem, ale w ostatnim teście udzielił 2 błędnych odpowiedzi". Czy dowiedział się pan, gdzie popełnił błąd, a jeśli tak to czy pamięta jakie to były pytania?
Realizatorzy nie pokazali nam rozwiązań testu, a ja nie pamiętam ani pytań, ani miejsc, gdzie popełniłem błąd.
Zadanie z przypisywaniem cech – Iza i Danuta wpisały jako pana negatywną cechę „Gaduła”, co niezbyt panu się spodobało. A jaką pan wpisałby na ich miejscu swoją negatywną cechę?
Po wielu latach od pobytu we Francji przeszło mi to już trochę, ale myślę, że byłaby to "łatwość obrażania się". Trzeba jednak też pamiętać, że słowa mogą ranić bardziej niż czyny. Jeśli ktoś coś mówi, musi liczyć się z tym, że jego słowa mogą zrobić komuś krzywdę. W programie zdarzały się sytuacje, że ktoś przed kamerą mówił coś niemiłego o innej osobie, a potem jakby nigdy nic przychodził i rozmawiał z nią, co było co najmniej zastanawiającym zachowaniem.
W jednym z zadań spotkaliście się ze śp. Stanisławem Mikulskim. Długo aktor przebywał z wami? Mogliście swobodnie z nim porozmawiać? Jakie zrobił na was wrażenie?
Krótko i z perspektywy czasu żałuję, że nie mogliśmy dłużej z nim posiedzieć i porozmawiać. On miał swoje zadanie do wykonania, my swoje, a potem chcąc nie chcąc musieliśmy ruszać dalej. Dla mnie było to fajne spotkanie. Zwracałem się do niego „mistrzu”, myślę, że czuł się tym podbudowany.
Czy sądzi pan, że zadanie „Sztafeta” zostałoby wykonane, gdyby wszyscy dobrze pamiętali numer? Czy też może fakt, że jako ostatnia w sztafecie występowała Agnieszka, której nikt nie pilnował, sprawiłoby, że jako Agent miałaby świetną okazję do wykazania się i niezależnie od wszystkiego zepsułaby zadanie?
Zacznijmy od tego, że sztafeta była piekielnie trudnym zadaniem. Pierwszą "przeszkodą" był Kuba, który zapomniał kodu, ale myślę, że nawet gdyby on go zapamiętał, to ja bym zapomniał. Gorąco, upał, mało czasu na zapamiętanie - warunki do zadania, w którym trzeba było włożyć sporo wysiłku fizycznego i umysłowego nie były najlepsze. Mimo że wiedziałem, że zadanie nie zostanie już wykonane, ruszyłem na rowerze, żeby nikt nie powiedział, że inni się męczyli, a ja sobie tak po prostu odpuściłem... Wracając do pytania, podejrzewam, że tak - Agnieszka jako agent zepsułaby to zadanie. W końcu to była jej rola.
Zrobienie tatuażu, ogolenie głowy na łyso, zrobienie kolczyka w nosie – to zadania, z którymi mieli się zmierzyć inni. Czy pan któregoś z nich by się nie podjął?
Kolczyka nigdy nie miałem, ale podejrzewam, że dałbym sobie zrobić… Zresztą nie był to taki kolczyk, który musiałby siedzieć długo w nosie, Remek szybko się go pozbył. Głowę też bym ogolił, dla mężczyzny nie byłby to żaden problem. Gorzej z kobietami, zresztą jeśli chodzi o Agnieszkę z góry było wiadomo, że tego nie zrobi. Co do tatuażu - jestem raczej przeciwny tego typu ozdobom, bo obrazek, który niekoniecznie będzie się podobał przez cały czas, zostaje na całe życie. Ale gdybym musiał podjąć się akurat tego zadania, pewnie bym je wykonał. Najtrudniejsze moim zdaniem byłoby dla mnie wydepilowanie klatki piersiowej. Nogi to niewielki problem, choć jakiś ból odczuwałem podczas zrywania plastrów przez Francuzkę. Depilacja klatki piersiowej mogłaby być o wiele bardziej bolesna, a przez to trudna do wykonania.
Kiedy finaliści „Agenta” dowiedzieli się, że wszyscy, którzy wcześniej opuścili program, pojawią się na finałowej kolacji?
Nie wiem jak inni, ale ja wszystkich zobaczyłem dopiero na wspomnianej kolacji. Wcześniej ich skrzętnie chowali, nie pokazywali nam… Zresztą pilnowali nas, abyśmy przypadkiem nie spotkali ich przed czasem, a więc ostatnią kolacją. Zdziwienie było autentyczne, nie spodziewałem się, że wchodząc do sali, gdzie miały zostać ogłoszone ostateczne wyniki, zobaczę wszystkich, którzy wcześniej odpadli z programu.
Jaką osobą poza kamerami był Marcin Meller? Dużo spędzał z wami czasu, czy też pojawiał się tylko na nagraniach, a potem w ogóle nie mieliście z nim kontaktu?
Pojawił się może raz czy dwa po nagraniach, ale był raczej w tej kwestii powściągliwy. Ewa Leja go pilnowała, aby się zanadto nie zżył, nie przesadzał w kontaktach z nami i przypadkiem nie zdradził czegoś ważnego ze scenariusza.
Fajnie, że są te odpowiedzi :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nigdy już nie dowiemy się, w których pytaniach Jerzy popełnił błąd...
Super, dzięki za odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńa wiecie co, odnośnie sztafety i szyfru - zastanawia mnie czy wtedy dałoby radę gdzieś sobie go zapisać...
Dobrze wymyślone pytania i oczywiście to miło ze strony Jerzego, że zechciał na nie odpowiedzieć. Rzeczywiście w dzisiejszym komercyjnym świecie trudno by było stworzyć to, co kiedyś...
OdpowiedzUsuń