wtorek, 16 kwietnia 2024

"The Traitors. Zdrajcy" i "Agent" - jak wypada porównanie?

Ostatnio w jednym z komentarzy pojawiło się pytanie, czy będzie jakieś porównanie programu "Agent" do nadawanego obecnie "The Traitors. Zdrajcy". Postanowiłem dziś zająć się tym tematem. Chętnie tez poznam waszą opinię, wszelkie komentarze mile widziane.

Na pierwszy rzut oka ktoś może uznać, że obydwa programy mocno się od siebie różnią. Jest jednak też wiele podobieństw. 

Po pierwsze - w obydwu programach mamy tych, których należy wytropić. W naszym ulubionym programie był to tytułowy agent, który działał w pojedynkę. W "The Traitors" są to tytułowi zdrajcy, których, jak wiemy, początkowo było trzech. Oczywiście są też spore różnice - np. w obecnie emitowanym programie "zdrajcy" nie muszą niczego psuć, nie mogą jedynie dać się wykryć. Dlatego też program w sporej części skupia się na rozmowach. I gdyby nie jeden istotny szczegół, nie byłoby to wcale złe - niestety, TVN chyba do tej produkcji zatrudnił te same osoby co do "Agenta-Gwiazdy", bo często przesadzają z wrzutkami treści nagrywanych gdzieś przed ustawioną kamerą. Kulminacyjnym momentem pokazującym bezsensowność takiego montażu był ostatni lub przedostatni odcinek, gdy niemal każde zdanie wypowiedziane przy okrągłym stole musiało być "skomentowane" wypowiedzią nagraną później. A już idiotyzmem było wrzucenie "prychnięcia" jako taką wypowiedź (żadne słowo nie padło)...

Po drugie - w obydwu programach są zadania. I przyznam szczerze, że oprócz zupełnie nudnych i bezsensownych, jak to z pierwszego odcinka, pojawiają się także i takie, które świetnie sprawdziłyby się w "Agencie" (choćby groby, czy zagadki z ostatniego odcinka). Inaczej jednak niż w "Agencie" - tu nic nie można stracić, nikt też nie przeszkadza, co najwyżej odbywa się rywalizacja pomiędzy dwoma grupami uczestników (patrz pkt. 3)

Po trzecie - zwolnienie/tarcza. W "Agencie" mieliśmy zielone piórko, które można było wygrać przed kolacją eliminacyjną, w gwiazdorskim programie - immunitety i jokery, które można było znaleźć w zasadzie wszędzie w hurtowych ilościach. W "The Traitors" mamy tarczę, która chroni przed eliminacją, a która w pewnym sensie przypomina "hurtowe jokery" - to znaczy duża liczba uczestników wchodzi do skarbca, by potencjalnie poszukać tarczy...

Po czwarte - montaż. Wspomniałem już o nim w pkt. 1. Generalnie sam program "The Traitors" w mojej opinii nie jest złym pomysłem (ze dwadzieścia lat temu grałem w podobną grę, zwała się "Mafia" - był szeryf, dwóch członków mafii i mieszkańcy miasteczka; "dzień" zaczynał się zazwyczaj stwierdzeniem: zginął niewinny człowiek). Wspomniane wrzutki i sposób montażu, także zadań (choć nie wszystkich) powoduje jednak, że chce się ten program wyłączyć, albo przestawić jedynie na słuch, który "uruchamia się", gdy coś się zaczyna dziać. Wrzutki z wypowiedziami mają sens, jeśli coś wnoszą (np. w ostatnim odcinku wypowiedź wyeliminowanej Joanny), a nie gdy są zapchajdziurą.

Po piąte - prowadząca. W mojej opinii programy tego typu jak "Agent" czy "The Traitors" prowadzić powinny osoby o takim głosie, by wypowiadane przez nich słowa wywoływały dodatkowy dreszcz, napięcie i emocje zarówno wśród uczestników jak i wśród telewidzów. Ani Kinga Rusin, ani prowadząca aktualny program tego nie dostarczają,

Po szóste - klimat. Obydwie produkcje są "detektywistyczno-szpiegowskie", należy odkryć tożsamość tych, którzy zagrażają. Różnica polega jednak na tym, że w "Agencie" odpadnięciem groził brak wykrycia tytułowego bohatera, w "The Traitors" zagrożony był/jest każdy, kto wytypował tożsamość zdrajców. No i najważniejsze - w aktualnej produkcji od pierwszego odcinka wiemy, kto gra rolę zdrajców, odebrano nam więc możliwość bawienia się z uczestnikami i tropienia tych, którzy są "źli" - w "Agencie" za to mogliśmy sami wczuć się w rolę uczestników programu.

Po siódme - dobór uczestników. Pisałem już chyba o nim na facebooku. Znani, zamożni i z dużych miast (z nielicznymi wyjątkami) - chyba takimi kryteriami się kierowano (cały TVN). Czyli coś w stylu "Agenta-Gwiazdy".

Oczywiście programy mają też wiele różnic. Wybrane to:

Agent nie mógł nikogo wyeliminować. Jego rolą było psucie zadań i uniknięcie wykrycia. Zdrajcy mogą, a wręcz muszą eliminować kolejnych uczestników.

Agent nie mógł zostać wyeliminowany. Zdrajcy mogą zostać wytropieni i wyrzuceni z programu przy okrągłym stole, ale też gdy na placu boju pozostał jeden zdrajca, musiał on "zwerbować" pomocnika.

Agent nie mógł wygrać nagrody głównej. Zdrajcy mogą to uczynić.

Agenta można było wytropić nie tylko po tym co mówi, ale przede wszystkim "przyłapać" na psuciu zadań. Zdrajców można w zasadzie wyśledzić tylko dzięki bystrości umysłu i wyłapaniu detali z tego, co mówią i jak się zachowują, ewentualnie sprowokować przy stole.

W "Agencie" w jednym odcinku trwającym ok. 45-55 minut, zmieszczono 2-3 zadania. W "The Traitors" mamy tylko jedno zadanie na odcinek.

Swoją drogą zastanawia mnie jeszcze jedno: po co w TVN mamy "przeniesienie" eliminacji na kolejny odcinek, skoro potem jest puszczany kilkudziesięciosekundowy skrót kolejnego odcinka i na jego podstawie wiele można wywnioskować? Ja tego skrótu już nie oglądam, ale gdzieś czytałem, że wynika z niego, że w środę odpadnie człowiek na literę "M" (nie pamiętam imienia). Tydzień wcześniej też poprawnie wskazano, że nie będzie Joanny...

*     *     *

I jeszcze rozwiązanie hasła nr 9 w krzyżówce styczniowej. Podpowiedź brzmiała: "Ma związek z rycerzem i Liwią". Nie ukrywam, że jestem ciekawy, czy komuś udało się poprawnie odgadnąć hasło. Poprawna odpowiedź to oczywiście "Tarcza" (nawiązanie do łucznictwa, w którym swoich sił w ósmym odcinku próbowała Liwia).

4 komentarze:

  1. Za minimum połową wad nowego „Agenta” i polskiej wersji „The Traitors” odpowiedzialne jest Jake Vision. To co można im zarzucić w największym stopniu to brak umiejętności uczenia się się na błędach. Mam wrażenie, że ostatnio telewizja tworzona jest przez osoby narcystyczne, które wolą trwać w przekonaniu o własnej doskonałości niż czytać konstruktywne krytyczne opinie i wyciągać wnioski.
    Co do uczestników zastanawia mnie dlaczego gdy w ostatnich latach TVN robi jakiś program ze zwykłymi uczestnikami to minimum połowa z nich musi mieć jakieś zagraniczne powiązania. Troje zwycięzców ostatnich edycji Big Brothera to osoby ściągnięte z Londynu. W The Traitors też mignęło mi paru „obywateli świata”. Czy TVN liczy na to, że zrobią show na światowym poziomie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewaga „The Traitors” nad „Agentem” polega na tym, że zdrajca jest osobą rywalizującą z innymi więc może faworyzować jednych graczy kosztem innych w ramach przyjętej strategii. Agent miał związane ręce bo faworyzowanie kogokolwiek kończyło się pretensjami innych uczestników. Tak jak w 2 edycji, gdzie niektórzy zarzucali Odecie, że pomogła wygrać Darii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Element jawności dla widza można by było łatwo ominąć poprzez nie pokazywanie narad zdrajców. W dodatku tajemnicę dałoby się utrzymać dużo lepiej niż w „Agencie”. Głównie z uwagi na brak eliminacji zawodników wskutek błędnego typowania na teście. Tutaj również przykład Odety, która „wpadła” przed widzami na tym, że ciągle zmieniała typy a mimo to przechodziła dalej. W „Zdrajcach” nie dałoby się w ten sposób rozszyfrować tożsamości tytułowej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Program dziwny. Wygrywają osoby, które w niczym się nie wykazały. W dodatku niby zwykli ludzie a część z nich się znała na długo przed programem. Na przykład Mikołaj i Adam znali się ze „środowiska”. Ktoś wrzucił screena jak sobie coś komentowali w 2017.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora