Kolejny historyczny wpis i kolejny poświęcony trzeciej edycji "Agenta", która była kręcona w Portugalii. Oryginał ukazał się w "Super Expressie" (8 lipca 2002), ja publikuję wpis dzięki znalezisku na showmag.info.
Dwunastu uczestników trzeciej edycji programu „Agent” przebywa w Portugalii. My spotkaliśmy ich na lotnisku przed wylotem na zdjęcia. „Agent” był pierwszym polskim programem z gatunku reality show. Cieszył się tak dużą popularnością wśród widzów, że zdecydowano się na jego kontynuację. Do każdej z kolejnych edycji zgłaszało się około 20 tysięcy osób, z których za każdym razem wybieranych jest 12.
- Zamierzamy się świetnie bawić – zapewniali nas zawodnicy szykujący się do wyprawy. Wszyscy mieli pogodne miny, ale już na lotnisku bacznie się obserwowali. Między nimi był bowiem Agent, czyli zawodnik, którego celem jest utrudnianie wykonywania zadań grupie. Jego też powinni jak najszybciej zdemaskować, gdyż właśnie to jest celem gry. Główną nagrodę (nawet ponad 100 tysięcy zł) dostanie ten, kto będzie najtrafniej odpowiadał na pytania dotyczące Agenta. – Na pewno to nie pieniądze są najważniejsze – podkreślił Artur, jeden z zawodników. – Ważna jest chęć przeżycia przygody.
– Możemy też spróbować sportów, na które normalnie nie byłoby nas stać – dodała Grażyna. – A poza tym to świetny sposób na spędzenie wakacji.
Małgorzatę, najstarszą z pań biorących udział w programie, odprowadził na lotnisko mąż, który sam próbował dostać się do drugiej edycji „Agenta”. – Odpadłem na samej końcówce – powiedział. – Ale teraz za to żonie się udało, więc choć takie pocieszenie. Cała nasza rodzina lubi aktywny wypoczynek i stąd takie zainteresowanie tym programem.
Większość uczestników podkreśla, że nie zależy im na wygranej. Jednak nie wszyscy. – Myślę, że mam szanse, żeby wygrać – stwierdził Mirek, najstarszy z panów. – Wiek jest moim atutem. Oni będę się śmiać i bawić i przez to stracą czujność.
Pierwszą osobą, którą zawodnicy spotkali na lotnisku, była Izolda Sanetra, która brała udział w pierwszej edycji „Agenta”. Wtedy przedstawiała się jako gospodyni domowa. – To jest już mój trzeci „Agent” – powiedziała nam Izolda. – W pierwszym występowałam, a teraz pracuję. Mam opiekować się zawodnikami.
W Portugalii na grupę czekał dziennikarz Marcin Meller, który już po raz trzeci prowadzi ten program. Nowego „Agenta” obejrzymy w TVN na jesieni.
Zapytaliśmy zwycięzcę poprzedniej edycji programu „Agent” i samego agenta o to, jakich rad chcieliby udzielić swoim następcom.
Mirosław Pasek, agent w drugiej edycji:
- Komuś, kto zgodził się przyjąć rolę kolejnego agenta, życzę przede wszystkim szczęścia, bo będzie mu bardzo potrzebne. I tego, żeby potrafił się dobrze ukryć. Jak to zrobić? Sam nie wiem, bo w każdej godzinie programu jest inaczej, na co innego trzeba być przygotowanym. W każdym razie trzeba być czujnym i rano, gdy człowiek jeszcze dobrze się nie obudził, i wieczorem, gdy jest potwornie zmęczony. Nie należy być zbyt rozmownym i na pewno nie należy mówić przez sen.
Bartek Arłukowicz, zwycięzca drugiej edycji:
- Przede wszystkim należy być naturalnym i zachować dystans do wszystkiego, co dzieje się podczas programu. Ważny jest też śmiech i radość ze wszystkiego, co się tam przeżywa. To bardzo pomaga rozładować emocje, których podczas nagrywania programu nie brakuje. Dystans natomiast umożliwia spokojną obserwację wszystkich i wszystkiego. Moim zdaniem jedyną skuteczną metodą wygrania programu jest ściąganie na siebie podejrzeń o to, że jest się agentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora