wtorek, 2 czerwca 2020

Agent historycznie - część 19

Oto kolejny tekst archiwalny dotyczący programu "Agent". Artykuł znów dotyczy drugiego sezonu, a napisany został już w trakcie emisji show.
Tekst, który ukazał się w "Trybunie Śląskiej" (data: 8 lutego 2002) jest nietypowy - to trzecia część cyklu "Z notatnika Hanki Nowickiej-Rożeń" zatytułowana "Koszmarne chorągiewki". Poniższa treść pojawia się w naszym cyklu dzięki pomocy Asi, uczestniczce drugiej edycji programu.
*     *     *
Nikt z nas nie przypuszczał, że odejście Wojtka wywoła takie emocje. Facet był po prostu SUPER. Wszyscy bardzo go lubili, był naszą ostoją. Gdy wpadaliśmy w panikę przed zadaniami, on starał się nas uspokoić. Trzeźwo myślał, jak podejść do problemu.
W nocy Mirek odchorował wczorajszy posiłek. Duża ilość paelli zaszkodziła mu. Przy śniadaniu wygląda nieciekawie, ale trzeba się pozbierać. Czeka kolejne zadanie do wykonania. Musimy wyznaczyć dwie osoby, tym razem najbardziej odważne. Podejmujemy decyzję: Romek i ja. Miło mnie połaskotał fakt, że uchodzę w grupie również za osobę odważną. 
Po godzinie jazdy krętymi drogami dojeżdżamy do wysokiego mostu w miejscowości Algodonalez. Dreszczyk emocji przechodzi nam po kręgosłupach. Nagle Marcin oznajmia, że to nie my będziemy skakać z mostu. Musimy ocenić, czy zrobi to reszta grupy. Ale daliśmy się nabrać! Czyżby Agent zadziałał? W grupie, która ma skakać, są Aśka i Bartek, dwie osoby, które mają lęk wysokości. To oni powinni się znaleźć na naszym miejscu.
Po burzliwej wymianie zdań ostatecznie decydujemy, że nie wszyscy w grupie wykonają zadanie. Wspinamy się na skałkę po drugiej stronie mostu. Tam, ukryty za krzewami, stoi stolik zastawiony pysznym jedzonkiem i dobrym winem. Jakoś nie mam apetytu. Biję się z myślami, czy dobrze zrobiłam zgadzając się z Romkiem. Może jednak trzeba było uwierzyć w grupę, a nie z góry zakładać, że są słabi. Ale Romek jest dobrym obserwatorem i dobrze ocenił Aśkę. Pewnych barier nie da się pokonać.
Kolejny słoneczny dzień. Koniec października, a my w krótkich koszulkach. Chętnie zamieszkałabym tu na stałe. Z Marcinem spotykamy się na dziedzińcu przepięknego zamku, pomiędzy czterema wieżami. Podzieleni w pary musimy nauczyć się kodu chorągiewkowego. Odpowiedni ruch ręki odpowiada jednej literze. Mamy 5 minut, aby wszystko opanować i pokazać nazwę miejsca, do którego ma pobiec Asia.
To koszmar. Pracuję z Bartkiem. Jakoś dziwnie nie wykazuje dużej chęci do współpracy. Albo jest zmęczony, albo udaje. Mało kto zapamiętuje kod i pokazujemy cuda. Asia biegnie na tak zwanego czuja. Ma szczęście, ale nie do końca. Spóźnia się 4 minuty...
Zadanie tego dnia jest krótkie, więc mamy trochę czasu dla siebie. Rzucamy się na sklepy, a tu kolejna niespodzianka. SJESTA, i sklepy pozamykane. Działają tylko kafejki. Czekamy na kolejną porcję pytań dotyczących Agenta. A potem kolacja z piórkami.

1 komentarz:

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora