Czas na kolejny opis zadania z zagranicznych edycji i... znów będzie to wpis krótki. Niestety, nie mam wielu notatek z działań uczestników "Agenta", dlatego też jedynie w kilku zdaniach opiszę, jak wyzwanie wyglądało.
Dzisiejszy opis jest związany z drugą edycją australijską (odcinek 9). Przyznam, że w mojej opinii wymyślenie i wprowadzenie w życie takiego zadania było dość.... ryzykowne. Ale o tym w dalszej części wpisu.
Zadanie było warte pięć tysięcy dolarów australijskich. Aby je wygrać, każdy z finalistów (czyli trzy osoby) musiał wykonać samolotem manewr akrobatyczny o angielskiej nazwie "wing-over". Nie wiem, czy ma polski odpowiednik. Wydaje mi się, że to jeden z prostszych manewrów, ale jako że nie jestem specjalistą od lotniczych akrobacji, mogę nie mieć racji. Jeśli moje notatki nie kłamią wprowadzono dodatkowe utrudnienie - tylko pierwszy uczestnik pobierał nauki od profesjonalisty. Kolejni byli "szkoleni" przez siebie nawzajem - czyli ostatnio wykonujący zadanie uczył kolejnego, który miał do niego podejść. Oczywiście wszystko odbywało się pod okiem specjalisty, który też towarzyszył i asekurował uczestników w trakcie wykonywania akrobacji.
Łatwo było zadanie zepsuć. Wystarczyło, by doszło do sytuacji, w której profesjonalny instruktor musiałby przejąć kontrolę nad maszyną, albo gdyby zauważył, iż uczący siebie nawzajem uczestnicy przekazują sobie błędne instrukcje - i szansa na zarobienie pieniędzy przepadała. Oczywiście wygranej nie byłoby także wówczas, gdyby ktoś odmówił wykonania zadania. Do błędów w instruktarzu na szczęście nie doszło, a dwaj panowie (finaliści) bez większych problemów wykonali swoje zadanie. Kłopot pojawił się jednak, gdy za sterami miała zasiąść jedyna kobieta-uczestniczka, której towarzyszył ogromny strach i miała opory przed przejęciem sterów. Ostatecznie jednak także i ona podołała wyzwaniu (zdaje się, że była z tej trójki najlepsza) i w efekcie grupa zarobiła 5 tysięcy dolarów.
Dlaczego na wstępie uznałem, że zadanie było dość ryzykowne? Wpuszczenie za stery osoby, której towarzyszy strach powoduje, że staje się ona nieprzewidywalna. Ewentualna panika mogłaby spowodować ciąg zdarzeń, które mogłyby utrudnić kontrolę nad maszyną profesjonaliście... Ale to tylko moje przemyślenia - pewnie w Australii wiedzieli, co robią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora