W jaki sposób Rysiek miał dobrać uczestników do zadań? Tu też była różnica w porównaniu z poprzednimi edycjami. Otóż miał on przypasować innych według następujących kluczy: osoba, która nie ma lęku wysokości; osoba, która umie prowadzić samochód; osoba, która lubi zwierzęta; osoba, która jeździ konno. We wcześniejszych edycjach dopasowujący dokładnie wiedział, co kogo czeka (jazda na rowerze, bieg, pływanie, itp.). Rysiek podzielił grupę następująco: Wojtek - brak lęku wysokości, Małgorzata - lubiąca zwierzęta, Grażyna - jeżdżąca konno, Mirek - jeżdżący samochodem.
Jako pierwszy na trasę wyruszył Wojtek. Otrzymał on sześciocyfrowy kod, którego musiał nauczyć się na pamięć. Nie wiedział, po co mu on potrzebny, zapewne przypuszczał, że do otwarcia walizki (jak w poprzednich edycjach). Dostał także informację, że jeśli nie będzie pamiętał tych cyfr, aby kod uzyskać ponownie, będzie musiał pokonać kolejną część trasy - tę przeznaczoną dla Mirka. Wojtek ruszył - jego pierwszym zadaniem było zejście po ścianie z wieży (oczywiście opuszczał się na linie), a następnie zjazd (coś w stylu przejazdów znanych z parku linowego). Ta druga część była wykonana niezwykle brawurowo i zaskakująco. Na tyle, że Portugalczycy, którzy mieli za zadanie asekurować go i zatrzymać na dole, o mało nie zrobili sobie krzywdy.... Kolejnym etapem zadania wykonywanego przez Wojtka był bieg - musiał on dotrzeć do czekającego na niego Mirka przykutego łańcuchem do roweru. Widząc (już na miejscu), jak wygląda sytuacja Wojtek natychmiast połapał się, po co były cyfry do zapamiętania - uwalniały one kolejnego uczestnika. Cyfry 269 328 okazały się prawidłowe. Wojtek zauważył też kopertę przyklejoną do drzwi, w której była mapa i kolejne cyfry. Mirek chciał je zabrać, ale Wojtek kazał mu się ich nauczyć na pamięć (kod znów sześciocyfrowy).
Mirek rozpoczął swoją część zadania. Najpierw musiał pokonać trasę rowerem, co do łatwych nie należało, biorąc pod uwagę, że zwłaszcza w pierwszym momencie trasa przypominała raczej te, które znamy z zawodowego kolarstwa górskiego... Po pewnym czasie doszło do zmiany pojazdu - Mirek z roweru przesiadł się do samochodu, w którym znalazł telefon z sms-em informującym, gdzie należy szukać kolejnego uczestnika sztafety. Ruszył i po pewnym czasie dojechał nad wodę, gdzie czekała Małgorzata. Trzecia uczestniczka sztafety została uwolniona (kod: 851 497). Małgorzata otworzyła kopertę, gdzie znalazła mapę i kolejny kod: 703 582.
* * *
W czasie gdy inni wykonywali swoje zadania, Rysiek odpowiadał na pytania zadawane przez prowadzącego. Odpowiedzi miały mu dać szyfr do walizki. Oto pytania, które pojawiły się w programie:
1) Ile luster było w grze z laserem? (odpowiedź: 4)
2) Ile minut zajęło pierwszej dwójce zejście wodospadem? (odpowiedź: 9)
3) Jaka miała być minimalna prędkość Wojtka podczas jazdy na rowerze w grze z laserem (odpowiedź: 10 km/ha)
4) W grze w słówka Grażyna wymyśliła słowo zebra. Jako które z kolei? (odpowiedź: 9)
Dwa pytania nie zostały zaprezentowane na antenie. Z odpowiedzi powstały łatwe działania matematyczne (dodawanie i odejmowanie), po wykonaniu których odkryty został kod - 731. Rysiek otworzył walizkę, w której znajdowała się "tekturka" z logo "Agenta" i sumą 20 tysięcy zł. O dalszych wydarzeniach na wieży napiszę niebawem w oddzielnym wpisie.
* * *
Pierwszym zadaniem Małgorzaty była podróż kajakiem, a potem czekała ją jazda bryczką. Prawdopodobnie nigdy wcześniej takowego zadania nie wykonywała, bo już na wstępie niewiele brakowało, a uszkodziłaby zaprzęgiem samochód ekipy realizującej program. Na szczęście czuwał nad wszystkim właściciel bryczki, który błyskawicznie zareagował, szybkim ruchem przejął lejce i nakierował konie na właściwą drogę. Wreszcie udało się dotrzeć na miejsce i uwolnić Grażynę, która w swojej kopercie znalazła tylko trzy cyfry - 731. To oczywiście kod, który otwierał walizkę...
Pierwszym zadaniem Grażyny była jazda konna. Nigdy wcześniej nie wykonywała podobnych czynności, toteż problem stanowiło dla niej nawet sterowanie koniem. Po przejechaniu fragmentu trasy dalszą jej część pokonała pieszo, prowadząc konia i twierdząc, że to dlatego, że jest już on zmęczony. Ostatnim zadaniem Grażyny było wejście na wieżę i otwarcie walizki. Zaskoczeniem dla niej był jednak fakt, że walizka i owszem, wciąż znajdowała się na wieży, ale była pusta. Nie było też Rysia, który miał ją strzec... Jedyne czego w tej sytuacji mogli się domyślać, to fakt, iż ich "ćwiczenia" wykonywane tego dnia były darmowe, nie zarobili na konto grupy ani złotówki. Przypuszczali, że Rysiek otrzymał jakąś ciekawą propozycję (np. zielone piórko). Co zdarzyło się na wieży uczestnicy sztafety dowiedzieli się dopiero na kolacji.
* * *
Zadanie (sztafeta) pojawiło się też w edycjach norweskiej i szwedzkiej.
W pierwszej z nich pojawiło się w siódmym odcinku trzeciego sezonu. Zadania to m.in. pływanie, jazda rowerem, wspinaczka, bieg. Były też oczywiście kody do zapamiętania (uwolnienie innego uczestnika). Skleroza i brak czasu sprawił, że nie udało się dotrzeć w wyznaczonym terminie do walizki, by ją otworzyć. Do wygrania było 40 tysięcy koron norweskich, a czas na wykonanie zadania to godzina. Prawdopodobnie także w tej edycji uczestnik pilnujący walizki mógł wcześniej uzyskać kod, musiał jednak rozwiązać dość trudne zadanie matematyczne - trudność nie polegała jednak na dodawaniu, ale uzyskaniu liczb, które należało zsumować. Otóż dodać do siebie należało wiek jednego z uczestników programu i rozmiar buta innego...
W edycji szwedzkiej zadanie pojawiło się w odcinku ósmym (trzeci sezon). Zasady dokładnie takie same jak u nas (łącznie z wydarzeniami przy walizce). Udało się je wykonać i zarobić pieniądze.
Zadanie pojawiło się także w dziewiątym odcinku trzeciej edycji holenderskiej. Do wygrania było 10 tysięcy euro, ale w przypadku porażki grupa musiałaby oddać z konta 5 tysięcy. Uczestnik nr jeden miał za zadanie zjechać na linie i pokonać trasę samochodem. Uczestnik nr 2 płynął kajakiem i podróżował "bryczką" ciągniętą chyba przez osiołka. Uczestnik nr 3 z kolei jechał konno i wspinał się na wieżę...
Różnicą z polską wersją było to, że każdy miał nie tylko swój kod (trzy lub cztery cyfry), ale musiał też zapamiętać cyfry przekazywane przez poprzednika. Pierwszy uczestnik musiał więc zapamiętać trzy cyfry, drugi siedem, a trzeci dziesięć. Po dotarciu na wieżę zadanie wcale się nie zakończyło - należało jeszcze bowiem pozyskać walizkę z areny, na którą wkroczył... byk (zadanie jako oddzielne pojawiło się u nas w trzeciej edycji). Metodą prób i błędów udało się to zrobić, ale jeszcze trzeba było ją otworzyć. Znów kilka prób, przypominanie cyfr i wreszcie udało się - pieniądze trafiły na konto grupy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora