Pamiętacie scenę z drugiego odcinka pierwszej edycji "Agenta". Agnieszka, a więc osoba będąca agentem została wniesiona na salę, na której odbywała się kolacja, przez dwóch chłopaków - Piotrka i Kubę. Lektor powiedział wówczas takie słowa: "Nie dla wszystkich skok na bungee był szczęśliwy. Po paru godzinach okazało się, że Agnieszka ma uszkodzoną łękotkę."
Tu pojawia się pytanie: Co byłoby, gdyby Agent nie mógł kontynuować gry, nabawił się poważnego urazu lub zachorował? Czy nagranie zostałoby przerwane? Czy ktoś inny przejąłby jego obowiązki? Trudno byłoby rozwiązać ów problem, prawda? Szczęśliwie Agnieszce tak naprawdę nic poważnego się nie stało, więc mogła dokończyć grę, mogła dalej wcielać się w rolę Agenta.
Była jednak edycja zagraniczna, w której agent dostał "czerwone piórko"! To Australia i czwarta edycja. W odcinku piątym osoba będąca agentem została wyeliminowana z dalszej gry! Agent czuł się zrozpaczony, grał niezwykle smutnego, gdy wsiadał do samochodu, ale... Czy możliwy był dalszy program bez udziału tytułowego bohatera?
Oczywiście, że była to dobrze przemyślana farsa! Zaraz po tym, jak agent odpadł, w hotelowym pokoju odwiedził go prowadzący i zaproponował powrót. Ale... Jeśli zdecyduje się na powrót, z wspólnej puli pieniężnej grupa straci aż 50 tysięcy dolarów australijskich. Agent nie miał wyboru, musiał się zgodzić....
Zaraz, zaraz - pewnie pomyślicie. Jeśli ktoś odpadł, a potem wrócił, fakt ten stawia go jako głównego podejrzanego o bycie agentem. Na to producenci też znaleźli sposób. Bodaj dwa odcinki wcześniej odpadł inny uczestnik i jemu też kilka godzin później pozwolono wrócić. Po to, by odwrócić uwagę, nieco zmylić czujność. Bo skoro dwie osoby w taki sam sposób wróciły, znaczy to, że jest to wymysł producentów, każdy mógł w ten sposób powrócić, nie musiał być to wcale agent. Sprytne, prawda?
Myślę, że akcję z agentem, który został wyeliminowany wymyślono po to, by nieco zmylić trop. Podejrzewam, że w tym momencie zdecydowana większość domyślała się, kto jest agentem. Agent bowiem działał dość ewidentnie i w widoczny sposób. Owa eliminacja była zmyłką, która nieco uśpiła czujność...
Z jakiegoś powodu nie do końca podoba mi się taka zmiana w scenariuszu, chociaż jestem w stanie zrozumieć, że w sytuacji, kiedy za dużo osób poprawnie typuje agenta, producenci interweniują wszystkimi możliwymi sposobami. Druga sprawa, że w ten sposób realizatorzy mogli sobie strzelić w stopę - to automatycznie kieruje uwagę na osoby, które wracają po odpadnięciu.
OdpowiedzUsuńJeszcze póki pamiętam - czy zadanie z pogrupowaniem zawodników na "mądrych, praktycznych i głupich" pojawiało się w zagranicznych edycjach?
OdpowiedzUsuńPodziały bywały różne, ale nie przypominam sobie, żeby - za wyjątkiem jednej zagranicznej edycji, występowały takie same nazwy grup. Dokładniej sprawdzę, gdy będę o tym zadaniu pisał :)
UsuńW zasadzie zadanie podobnego typu pojawiło się i w pierwszej edycji (z przypisywaniem cech), ale ciekawa jestem jak często pojawiały się takie 'sugestywne' kategorie, z którymi trzeba się było zmierzyć.
UsuńTak poza tym - jakie było Twoje ulubione zadanie z polskich edycji?
Nie wiem, czy potrafiłbym wskazać jedno. Podobało mi się zadanie z rzutem kością do gry, generalnie lubiłem zadania, w którym trzeba było ruszyć głową, no i oczywiście podobały mi się zadania z adrenaliną, typu bunjee, przejście po linie, itp. Zapewne też masz swoje ulubione...
UsuńTeż nie byłabym w stanie wybrać ulubionego zadania. Rzucanie talerzami przez Mellera w pierwszej edycji to dla mnie mistrzostwo improwizacji - pojawiło się gdzieś wcześniej coś podobnie zwariowanego? Podobało mi się zadanie z wjazdem na górę (sztafeta kolarska z pierwszej edycji). Generalnie nie przepadam za zadaniami, które są przesadnie pokrętne: typu część grupy zrobi pranie, część rozwiąże zadanie, reszta ułoży wierszyk, a to czy do puli trafią pieniądze ostatecznie zależeć będzie od drugiej litery imienia matki kierowcy w zadaniu sprzed tygodnia ;) Zadanie z pulsometrem z 2. edycji chętnie bym obejrzała - niestety chyba nie będzie mi dane. No i w trzeciej też pewnie ominęło mnie parę ciekawych rzeczy.
UsuńRozbroiłaś mnie zdaniem z "drugą literą" :)
OdpowiedzUsuńCo do trzeciej edycji napiszę jedynie, że część oglądających narzekała, że jest zbyt wiele zadań siłowych lub wymagających odwagi, a zbyt mało, gdy trzeba było ruszyć głową.
Dwa razy czytałam to zdanie po napisaniu, żeby załapać czy wychodzi to, o co mi chodzi ;) Odnośnie trzeciej edycji - czy realizatorzy mieli przypadkiem większy budżet niż w pierwszych dwóch "Agentach"? Bo zadania siłowe czy sportowe kojarzą mi się raczej z większym nakładem kasy i rozmachu.
UsuńTego niestety nie wiem, tak czy inaczej "Agent" był jednym z droższych programów w TV, może właśnie dlatego powstały tylko trzy sezony?
UsuńNo i proszę, mamy to samo w polskim "agencie" (cudzysłów zamierzony). Następna osoba której pozwolą wrócić to agent, bądź Antek jest agentem. Choć nie bardzo akurat on mi na razie pasuje.
OdpowiedzUsuń