Jak łatwo się domyślić zadaniem pozostałych członków było odnalezienie zaginionych. Poszukiwania odbywały się w dwóch grupach - pierwszą tworzyli Ania Lucińska, Julia, Ania Skura, Tomek i Janek, drugą natomiast Ilona, Piotr, Beniamin, Maja i Karolina. Każda grupa otrzymała telefon, przewodnik po Hongkongu i możliwość 15-minutowej podwózki wanem. Telefony mieli ze sobą także porwani - mogli więc dzięki nim nawigować poszukujących. Czas na wykonanie zadania - pół godziny. Pula nagród - 4 tysiące (po dwa za każdą grupę, która odnajdzie zaginionych).
Już na początku nastąpił poważny kłopot - był problem z nawiązaniem połączenia z porwanymi. W ten sposób uciekło aż siedem minut. Kiedy wreszcie jedna z grup dodzwoniła się do Michała i Ryśka, okazało się, że z pewnością nie dotrą na czas na miejsce, wcześniej bowiem Maja zdecydowała, że jedna z grup powinna udać się z wyspy, na której znajdowali się wszyscy, łącznie z porwanymi, na półwysep. Decyzja ta była brzemienna w skutkach (brak zarobionych 2 tysięcy).
Wreszcie udało się połączyć z drugą grupą. Michał poinformował, że jeśli jest wśród nich ktoś, kto był w grupie z Jankiem podczas zadania z latarkami, powinien mniej więcej wiedzieć, jak do nich trafić - znajdują się bowiem w hotelu tuż za owym budynkiem. Znajdująca się na półwyspie grupa z daleka dostrzegła, o który budynek może chodzić (Janek), nazwę podała porwanym, a ci przekazali ją grupie Mai, która miała jeszcze jedenaście minut na wykonanie zadania.
Choć grupa pojawiła się w pobliżu miejsca, gdzie znajdowali się porwani (Michał i Rysiek widzieli ich z okna), ostatecznie nie zdołali na czas dotrzeć na miejsce - Beniamin stwierdził, że zabrakło im maksymalnie pięć minut. Innymi słowy początek zadania i brak odebrania telefonu sprawił, że nie udało się zarobić nic. Inna sprawa to fakt, że Michał prawdopodobnie wyciszył sprzęt, chcąc zapewne na siebie ściągnąć uwagę Ryśka, jako potencjalnego agenta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora