Opisywane dziś wyzwanie pojawiło się w drugim odcinku trzeciej edycji. Odbywało się na dziedzińcu Straży Pożarnej, a udział w nim wzięły dwie osoby - Małgorzata i Teresa. To znaczy wszystko od tych dwóch pań zależało, bo w pewnym sensie w zadanie wmanewrowanych zostało pięć innych osób.
Maksymalna nagroda, jaką można było zdobyć za to zadanie to 5 tysięcy złotych (po tysiąc za każdą dobrą odpowiedź). W jaki sposób można było je zarobić? Otóż Małgorzata i Teresa wybrały pięć osób, o których - w ich mniemaniu - wiedziały najwięcej. Prowadzący zadawał paniom jedno pytanie o każdej z tych osób, a w przypadku poprawnej odpowiedzi na konto grupy trafiały pieniądze. Było jednak pewne, aczkolwiek dość istotne ale... Otóż plecaki wybranych osób (a przynajmniej tak nam mówiono) znalazły się na dziedzińcu, na którym odbywało się zadanie - leżały na beczkach. W przypadku błędnej odpowiedzi udzielonej przez osoby mierzące się z wyzwaniem, plecak należący do uczestnika, którego pytanie dotyczyło, miał spłonąć...
Pierwsze pytanie dotyczyło Mirka:
- Czy Mirek ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Gdańsku?
Panie udzieliły twierdzącej odpowiedzi, okazało się jednak, że nie miały racji - plecak Mirka zaczął płonąć...
Kolejne pytanie:
- Czy Robert De Niro to ulubiony aktor Ryśka?
Panie znów udzieliły twierdzącej odpowiedzi, a Marcin, nim powiedział, czy mają rację, złożył im propozycję: za 5 tysięcy złotych można było wykupić się od odpowiedzi na zadane pytanie. Małgosia i Teresa uznały jednak, że tym razem mają rację, nie przyjęły propozycji i już chwilę później kolejny plecak, tym razem Ryśka, zaczął się palić.
Trzecie pytanie:
- Czy Grażyna pracuje w gabinecie stomatologicznym?
Uczestniczki zadania tym razem zaprzeczyły, a Marcin ponowił ofertę wykupu plecaka. Panie ponownie zrezygnowały z tej możliwości i w ten sposób swój plecak straciła Grażyna.
Czwarte pytanie:
- Czy Aneta ma na drugie imię Jowita?
Tym razem Małgorzata i Teresa nie zdecydowały się udzielić odpowiedzi, wykupiły plecak Anety.
Pytanie piąte:
- Czy Przemek studiuje na Politechnice Gdańskiej?
Teresa chciała udzielić odpowiedzi twierdzącej, ale ostatecznie Małgorzata przekonała ją, by plecak Przemka również wykupić. Postąpiły właściwie, bo gdyby to Teresa postawiła na swoim, plecak Przemka, który studiował na Uniwersytecie Gdańskim w Sopocie, spłonąłby, jak trzy poprzednie.
Ostatecznie zamiast zarobić pieniądze, grupa straciła trzy plecaki i 10 tysięcy z puli nagród.
* * *
Zadanie pojawiało się też w edycjach zagranicznych.
USA. Zadanie pojawiło się w pierwszym odcinku drugiej edycji. Na pytania odpowiadały cztery osoby, a spakowane rzeczy nie znajdowały się na beczkach, ale wisiały w siatce nad płonącym ogniem. Prowadzący zadawał łącznie osiem pytań (po dwa każdej osobie uczestniczącej w wyzwaniu) - w przypadku udzielenia samych poprawnych odpowiedzi na konto grupy trafiłoby 40 tysięcy dolarów. Każda pomyłka to obniżenie siatki z rzeczami uczestników (bliżej ognia) - po czwartej pomyłce zadanie mogło się zakończyć, a wszystkie pakunki wylądowałyby w płomieniach.
Pytania były znacznie trudniejsze niż u nas. Pytano m.in. o to, kto w zgłoszeniu napisał, że chciałby normalizacji stosunków z Kubą, czy też kto przebrał się za bohatera/bohaterkę kreskówki "Simpsonowie" na Halloween... Łącznie padły tylko cztery pytania, na żadne nie udzielono poprawnej odpowiedzi, nie zarobiono więc pieniędzy, a torby uczestników programu spłonęły...
Holandia. Zadanie pojawiło się w czwartym odcinku trzeciej edycji. Uczestnicy odpowiadali na trzy pytania, każde było warte 3 tysiące euro (trudne, dotyczące tego, co było w kwestionariuszach - dlaczego ktoś postanowił wziąć udział w programie). Po przeczytaniu pytania prowadzący podawał odpowiedzi, spośród których należało wybrać poprawną, a następnie na beczki oznaczone literami od "a" do "d" położyć plecaki innych uczestników - wolna powinna pozostać jedynie beczka z literą odpowiedzi, jakiej uczestnicy udzielili (jeśli uznali, że poprawna jest odpowiedź "a", to beczka z literą "a' powinna zostać pusta). Jak sprawdzano, czy uczestnicy programu nie popełnili błędu? Otóż beczka z właściwą odpowiedzią zaczynała płonąć - dlatego też na niej nie należało niczego kłaść.
Dlaczego ustalono tak małą liczbę pytań? Otóż beczek nie wymieniano - czyli jeśli po pierwszym pytaniu płonęła beczka "a", to w kolejnym do dyspozycji były tylko trzy, a w trzecim tylko dwie beczki. Łącznie grupa zyskała 3 tysiące, a straciła dwa plecaki.
Zadanie pojawiło się też w pierwszej edycji włoskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora