Sześć wpisów pojawiło się na blogu w pierwszym miesiącu jego istnienia, a więc w styczniu 2014 roku. Wizyta w archiwum bloga pozwoliła na naniesienie drobnych poprawek, zmian i aktualizacji. Ale po kolei.
Stara dziennikarska prawda mówi, że człowiek, który jest autorem tekstu, nie dostrzega własnych błędów, a na pewno wiele ich pomija przy sprawdzaniu tego, co właśnie stworzył. Po napisaniu czegokolwiek najlepiej więc jest pozwolić, bo ktoś inny przeczytał dzieło i wskazał błędy. W przypadku bloga jest jeszcze druga możliwość - można odczekać kilka czy kilkanaście miesięcy, albo, jak w moim przypadku, pięć lat i wrócić do tego, co napisało się w przeszłości. Bez problemu wówczas można dostrzec nie tylko błędy językowe i stylistyczne lub niesfornie przelane myśli, ale też sposób, w jaki ta treść została zaprezentowana szerszemu gronu odbiorcy.
Tyle tytułem przynudzania... A teraz czas na samokrytykę. Okazuje się, że zakładając bloga zanadto chciałem nadać mu kształt... gazetowy. Świadczą o tym choćby wcięcia akapitowe, które jednak na blogu wyglądały cokolwiek śmiesznie, dlatego też stopniowo będą w starych postach usuwane. Dziwnym trafem nie oznaczałem jednak leadu, a więc początku wpisu zazwyczaj pisanego pogrubioną czcionką. Jakoś nie potrafię sobie przypomnieć, czemu tego nie robiłem... Nie zaprzątałem też sobie głowy jakąkolwiek grafiką czy obrazkami, choć wiadomo, że w sporej mierze najpierw one (i tytuł) odbiorcę przyciągają, a dopiero w dalszej kolejności treść wpisu. Wspomniane niedoskonałości również będą stopniowo, przy okazji przygotowywania kolejnych wpisów dotyczących archiwalnych tekstów na blogu, eliminowane.
A teraz najważniejsze, czyli treść. Po kolei:
W poście zamieściłem również poszukiwaną listę odcinków z zagranicznych edycji. I przez pięć lat nic się nie zmieniło - edycje szwedzkie, norweskie, hiszpańskie, pierwsza niemiecka, nowozelandzka, dwa odcinki izraelskiej - wciąż do informacji o nich nie dotarłem. A w dodatku zdaje się, że powstała również edycja austriacka i - choć tu nie mam potwierdzenia - węgierska, o których także żadnych informacji nie posiadam.
I jeszcze pozwolę sobie zacytować fragment komentarza napisanego przez Beruthiel: "Nasunęła mi się teraz taka myśl, że w Polsce dość odważnie było nazwać ten program tytułem "Agent". U nas zawsze będzie się to bardzo negatywnie kojarzyć...". Link do wpisu - kliknij
Wpis traktował o osobie Bartka (coś w stylu mini biografii) oraz o tym, jakie zadania w programie wykonywał. Dodałem kilkuzdaniową aktualizację o politycznej działalności Bartka na końcu wpisu.
Wspomnę też o komentarzach pod wpisem, w których pojawiły się teorie spiskowe dotyczące programu - a mianowicie iż w drugiej edycji "robiono" tak, by najmniej kontrowersyjne osoby odpadły na początku, z kolei w pierwszej Małgosia miała być agentem pomocniczym... Link do wpisu - kliknij.
Udało mi się natomiast zrobić drobne uzupełnienie zadania - otóż w pierwotnej wersji wpisu nie zamieściłem nazw ryb, o które chodziło w jednej z potraw. Częściowo udało mi się uzupełnić te nazwy padające w pytaniu - merluza i boqueron, to dwie pierwsze ryby. Po naszemu zdaje się morszczuk i sardela. Może ktoś z was będzie w stanie trzecią rybę wyłowić ze słów Beaty? Link do wpisu - kliknij
1) Jeśli chodzi o trzecią edycję testu wiedzy - zapowiedziałem, że odniosę się do tego w jednym z wpisów. Informacji szukajcie w kolejnym wpisie na blogu, który pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
2) Jeśli chodzi o wywiady - wbrew pozorom nie jest to łatwa sztuka, a jeśli chodzi o gwiazdy, trzeba mieć do nich dojście. Oczywiście jeśli uda się kogoś namówić na rozmowę, kolejny wywiad zostanie opublikowany, ale szanse w najbliższym czasie nie są zbyt duże... Polecam zaglądać do wpisów z cyklu "Agent-historycznie", pojawiają się w nim czasem krótkie wywiady sprzed lat, a sądzę, że wielu z was wcześniej ich nie czytała.
Jeśli pojawią się kolejne pytania nie związane z wpisem, który pojawi się jako następny jeszcze w tym tygodniu, odpowiem na nie w kolejnej części z cyklu "Tak było pięć lat temu", który pojawiać się będzie raz w miesiącu. Dziękuję za gratulacje z okazji pięciolecia bloga.
Tyle tytułem przynudzania... A teraz czas na samokrytykę. Okazuje się, że zakładając bloga zanadto chciałem nadać mu kształt... gazetowy. Świadczą o tym choćby wcięcia akapitowe, które jednak na blogu wyglądały cokolwiek śmiesznie, dlatego też stopniowo będą w starych postach usuwane. Dziwnym trafem nie oznaczałem jednak leadu, a więc początku wpisu zazwyczaj pisanego pogrubioną czcionką. Jakoś nie potrafię sobie przypomnieć, czemu tego nie robiłem... Nie zaprzątałem też sobie głowy jakąkolwiek grafiką czy obrazkami, choć wiadomo, że w sporej mierze najpierw one (i tytuł) odbiorcę przyciągają, a dopiero w dalszej kolejności treść wpisu. Wspomniane niedoskonałości również będą stopniowo, przy okazji przygotowywania kolejnych wpisów dotyczących archiwalnych tekstów na blogu, eliminowane.
A teraz najważniejsze, czyli treść. Po kolei:
Agent - wstęp
Krótki tekst informacyjny, czego będzie dotyczył blog i jakich wpisów można będzie spodziewać się w kolejnych tygodniach lub miesiącach. Szczerze przyznam, że wówczas nie sądziłem, iż z czasem dojdzie do wielu zmian, a przede wszystkim pojawią się materiały, o których nawet mi się nie śniło (wywiady, konkursy, odcinki, typy i wiele innych).W poście zamieściłem również poszukiwaną listę odcinków z zagranicznych edycji. I przez pięć lat nic się nie zmieniło - edycje szwedzkie, norweskie, hiszpańskie, pierwsza niemiecka, nowozelandzka, dwa odcinki izraelskiej - wciąż do informacji o nich nie dotarłem. A w dodatku zdaje się, że powstała również edycja austriacka i - choć tu nie mam potwierdzenia - węgierska, o których także żadnych informacji nie posiadam.
I jeszcze pozwolę sobie zacytować fragment komentarza napisanego przez Beruthiel: "Nasunęła mi się teraz taka myśl, że w Polsce dość odważnie było nazwać ten program tytułem "Agent". U nas zawsze będzie się to bardzo negatywnie kojarzyć...". Link do wpisu - kliknij
Bartosz Arłukowicz - zwycięzca drugiej edycji
Zacznę od cytatu z... siebie, bo postrzeganie Bartka nadal nie uległo zmianie: "Dla tych, którzy nie oglądali drugiej edycji "Agenta" i nie wiedzą, kto okazał się zwycięzcą, może wydać się dziwne, że obecny minister zdrowia brał udział w 2001 roku w reality show. A jednak. Bartka nie zapamiętałem jednak jako sympatycznego uczestnika, raczej jako wielkiego cwaniaka, trochę krętacza, czyli... dobry materiał na polityka."Wpis traktował o osobie Bartka (coś w stylu mini biografii) oraz o tym, jakie zadania w programie wykonywał. Dodałem kilkuzdaniową aktualizację o politycznej działalności Bartka na końcu wpisu.
Wspomnę też o komentarzach pod wpisem, w których pojawiły się teorie spiskowe dotyczące programu - a mianowicie iż w drugiej edycji "robiono" tak, by najmniej kontrowersyjne osoby odpadły na początku, z kolei w pierwszej Małgosia miała być agentem pomocniczym... Link do wpisu - kliknij.
Bilety na dorożkę
Tak brzmiał tytuł wpisu do dziś. Obecnie jest on taki, jak brzmiała w programie nazwa zadania. To był chyba wpis z najdłuższym leadem w historii, pozostawiam go więc w zasadzie bez zmian...Udało mi się natomiast zrobić drobne uzupełnienie zadania - otóż w pierwotnej wersji wpisu nie zamieściłem nazw ryb, o które chodziło w jednej z potraw. Częściowo udało mi się uzupełnić te nazwy padające w pytaniu - merluza i boqueron, to dwie pierwsze ryby. Po naszemu zdaje się morszczuk i sardela. Może ktoś z was będzie w stanie trzecią rybę wyłowić ze słów Beaty? Link do wpisu - kliknij
Wydostanie się z celi
To jedno z nielicznych zadań z zagranicznych edycji, które w mojej opinii było dość ciekawe i powinno znaleźć się w polskiej edycji Agenta, ale pod warunkiem, że będzie to edycja ze zwykłymi uczestnikami. Opis nieco został przeze mnie zmodyfikowany, a gdyby kogoś w pierwszej chwili zastanawiał obrazek dodany przy zadaniu wyjaśniam, iż pochodzi on nie z opisywanej w najdłuższym fragmencie wersji belgijskiej, a edycji brytyjskiej. Link do wpisu - kliknij
Zielone piórko
Gdy pięć lat temu przygotowywałem wpis, dostęp do jakichkolwiek materiałów dotyczących trzeciego sezonu programu był mocno utrudniony. Zmodyfikowałem więc teraz wpis, dodając informację, kiedy zielone piórko przed kolacją uczestnicy dostawali w Portugalii. Chyba wówczas w najczarniejszych snach nie przewidywałem, że "zielono-czerwone monitory", dotrą także do nas. Zacytuję jeden z komentarzy: "Pomysł z piórkami podobał mi się od początku. Cała ta oprawa z kopertami wyglądała bardzo sympatycznie, miało to swój klimat. Wyciąganie piórek z koperty budziło też chyba większe emocje niż oczekiwanie na to, co wyświetli monitor." Link do wpisu - kliknij.
Ścinanie drzewa
Mając nieco więcej materiałów mogłem uzupełnić o dodatkowe szczegóły opis zadania, które pojawiło się w trzeciej edycji. Dopisałem m.in., dlaczego Marcin chciał podarować grupie najmniejszą możliwą kwotę, zweryfikowałem liczbę kwadratów, dodałem także fragmenty o samochodzie i sposobie dobierania uczestników. Link do wpisu - tutaj.
* * *
Zgodnie z zapowiedzią odpowiadam na pytania z komentarzy, które pojawiły się od pierwszego wpisu dotyczącego archiwum.1) Jeśli chodzi o trzecią edycję testu wiedzy - zapowiedziałem, że odniosę się do tego w jednym z wpisów. Informacji szukajcie w kolejnym wpisie na blogu, który pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
2) Jeśli chodzi o wywiady - wbrew pozorom nie jest to łatwa sztuka, a jeśli chodzi o gwiazdy, trzeba mieć do nich dojście. Oczywiście jeśli uda się kogoś namówić na rozmowę, kolejny wywiad zostanie opublikowany, ale szanse w najbliższym czasie nie są zbyt duże... Polecam zaglądać do wpisów z cyklu "Agent-historycznie", pojawiają się w nim czasem krótkie wywiady sprzed lat, a sądzę, że wielu z was wcześniej ich nie czytała.
Jeśli pojawią się kolejne pytania nie związane z wpisem, który pojawi się jako następny jeszcze w tym tygodniu, odpowiem na nie w kolejnej części z cyklu "Tak było pięć lat temu", który pojawiać się będzie raz w miesiącu. Dziękuję za gratulacje z okazji pięciolecia bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora