wtorek, 27 czerwca 2023

Agent historycznie: Część 44

Zapraszam na kolejny tekst historyczny, odnaleziony w internecie. Bohaterką dzisiejszego wpisu będzie Beata Skworońska, uczestniczka drugiej edycji programu, a treść została opublikowana mniej więcej w czasie, gdy Gdańszczanka odpadła z programu.
Tekst zatytułowany "Gdańszczanka odpadła z programu" pochodzi z 8 lutego 2002 roku. Autor został podpisany jako "dybleś", a treść pojawiła się na stronie internetowej gdansk.naszemiasto.pl. Link do oryginału: kliknij tutaj.
*     *     *
Wzięła strach i byka za rogi. Skakała i zjeżdżała na linach. Rozwiązywała trudne logiczne zadania. Nauczyła się kodu semaforowego, a na końcu z koperty wyciągnęła czerwone piórko. To dla gdańszczanki Beaty Skowrońskiej, oznaczało koniec zabawy w programie TVN ,Agent". Po kilkunastu dniach spędzonych w słonecznej Hiszpanii, wróciła do Polski. Na lotnisku z różą czekał na nią już stęskniony mąż.
Program reality show, który telewidzowie oglądają od kilku tygodni w TVN, został nakręcony w drugiej połowie października i na początku listopada. Wszystko zaczęło się dziesięć dni po ślubie Beaty.
- Mężowi było smutno, że wyjeżdżam - mówi. - Teraz po obejrzeniu pierwszych odcinków jest ze mnie dumny. Z każdym odcinkiem coraz bardziej.
Dumni są także znajomi gdańszczanki. W każdy poniedziałek, rano po przyjściu do pracy Beata musiała odpowiadać na setki pytań. Relacjonowała kulisy każdego z programów, które emitowane były dzień wcześniej.
- Usłyszałam także wiele komplementów - dodaje Beata. - Generalnie mam wrażenie, że spodobałam się telewidzom. Ludzie rozpoznają mnie na ulicy. Czasami zaczepiają i proszą o autograf. Pytają o poszczególne zadania, które musieliśmy wykonać.
W słonecznej Hiszpanii Beata wspólnie z innymi uczestnikami została poddana przeróżnym testom i próbom. Często cała grupa stawała przed wyborami także moralnymi: dobro własne, grupy, czy konkretnej osoby. Gdańszczanka nie ukrywa, że podczas wykonywanych zadań często się bała. Jednak z pomocą innych udawało się jej przełamać strach.
- Najbardziej bałam się już podczas pierwszego zadania - opowiada. - Kiedy organizatorzy wysadzili nas przed areną do walki z bykami, nikt nie przypuszczał, że za chwilę będziemy musieli stanąć oko w oko ze zwierzęciem. Bałam się. Byk musiał przebiec pod płachtą. Kiedy to już zrobił można było, co sił w nogach, opuścić arenę. Tak też postąpiłam. Podobnie jak pozostali uczestnicy.
Gdańszczanka trudności miała także z przełamaniem się podczas skoku na linie z mostu. Zmobilizowała ją grupa.
- Wiedziałam, że aby zadanie zostało zaliczone wszyscy muszą skoczyć - dodaje Beata. - Dlaczego wcześniej powiedziałam, że kocham męża? W ten sposób zadanie dedykowałam jemu. On zawsze chciał skoczyć z mostu. Teraz może zrobimy to już razem.
Beata przyznaje, że udział w programie to była niepowtarzalna przygoda, podczas której przeżyła wspaniałe chwile. Mile wspomina między innymi wieczory, kiedy już na luzie uczestnicy "Agenta" popijali wino, śpiewali i dzielili się wrażeniami z danego dnia.
- Poznałam także wspaniałych ludzi - kończy gdańszczanka. - Z niektórymi z nich chciałabym utrzymywać kontakt. Szczególnie z Dorotą, z którą się zaprzyjaźniłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora