poniedziałek, 25 listopada 2019

Łowienie ośmiornic

Zadanie, które będzie bohaterem dzisiejszego wpisu, pojawiło się w trzeciej polskiej edycji w odcinku piątym. W teorii wydawało się niezbyt trudne i skomplikowane - teoria i praktyka nie zawsze jednak idą w parze.
"Pierwszy dzień nad oceanem, a w oceanie - jak to w oceanie - kryją się różne interesujące rzeczy" - rozpoczął swój wywód Marcin, po czym poinformował, na czym będzie polegać zadanie. Otóż każdy z sześciu uczestników (tylu brało udział w zadaniu) miał wyłowić z wody ośmiornicę. Oczywiście nie chodziło o to, by nurkować i polować na morskie stworki. Należało po prostu w wodzie odnaleźć dzbany, w których stworzenia się znajdowały, wyciągnąć je i wydostać się z nimi na brzeg.
Kto brał udział w zadaniu? Wspaniała szóstka to Mirek, Wojtek, Przemek, Małgosia, Grażyna i Aneta. Jakie były warunki zaliczenia zadania (oprócz już wspomnianych)? Otóż ograniczał ich czas - zaledwie 45 minut na wykonanie zadania. Straszakiem z kolei był fakt, iż w przypadku niewykonania zadania (wartego 12 tysięcy złotych) nie tylko nic nie trafiało do puli nagród, ale dodatkowo grupa traciła z niej po 2 tysiące za każdą niewyłowioną ośmiornicę.
Jako pierwszy do zadania podszedł Mirek. Jego dramatyczna walka z ośmiornicą była zbyt podejrzana, za bardzo dramatyczna. Może więc dlatego wiele osób uznało, że to przypadek, a nie celowe działanie? Warto jeszcze dodać, że po wyjściu z wody, bez obecności Wojtka, który jako drugi wkroczył do oceanu, opisywał ośmiornicę niczym wielkiego potwora, którego ciężko z dzbana wydostać i który ma zarówno przeogromną głowę jak i macki. W późniejszych odcinkach Mirek przyznał, że chciał swoim działaniem wystraszyć dziewczyny, co mu się chyba skutecznie udało, skoro nie zdecydowały się one na wejście do wody (lub - jak Grażyna - weszły i natychmiast z niej wyszły)...
Oliwy do ognia dolał także Wojtek, który jako drugi wszedł do wody, po czym wrócił na brzeg bez ośmiornicy i zaczął opowiadać, że prądy są zbyt silne i w zasadzie niemal niemożliwe jest dotarcie do dzbana, bo gdy tylko na chwilę wystawi się głowę, by zaczerpnąć powietrza, fale znoszą na odległość co najmniej dwóch metrów od miejsca, w którym dzban został wypatrzony. Dwaj panowie swoimi opowieściami skutecznie zadbali o to, by z puli nagród ubyło trochę pieniędzy. Wiadomo już wówczas było, że gra nie toczy się o zwycięstwo, ale o to, by jak najmniej przegrać.
Jako trzeci po ośmiornicę popłynął Przemek. Odnalazł dzban, nie mógł jednak wydostać zawartości. Pomógł mu dopiero Wojtek, który... rozbił dzban. Swoją drogą nasunęła mi się pewna refleksja - czy aby przypadkiem nie mogli na przykład wynosić na brzeg dzbanów razem z ośmiornicami i dopiero na brzegu wyciągać ze środka morskiego stwora? Byłoby to na pewno łatwiejsze, nie wiem jednak, czy zasady wykonywania zadania dopuszczały taką ewentualność... Wracając do zadania - widok pierwszej ośmiornicy tak ich zachwycił, iż zamiast próbować wyciągnąć kolejną, przez dłuższą chwilę przyglądali się znalezisku, podziwiali, dotykali i zastanawiali, gdzie ona ma oczy.... 
Kolejne podejście Mirka zakończyło się sukcesem - druga ośmiornica znalazła się na brzegu (znów przy pomocy Wojtka). Więcej ośmiornic już jednak nie udało się wyłowić. Oznaczało to więc, że z puli nagród ubyło 8 tysięcy złotych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora