Podczas śniadania kelnerka przyniosła tajemniczą kopertę. Po krótkich targach pomiędzy uczestnikami, czy należy ją otworzyć teraz, czy też po śniadaniu, ostatecznie wręczono ją ówczesnemu liderowi - Remkowi, by ten zajrzał do środka. Okazało się, że oprócz kartki z instrukcją-zadaniem były w niej również dwie kasety, przeznaczone dla poszczególnych grup. Zadaniem uczestników było podzielić się na dwie czteroosobowe grupy, z których każda będzie podróżować swoim samochodem. Każda też miała wziąć ze sobą jedną kasetę do odsłuchania w aucie. Podział wyglądał następująco: jedną grupę tworzyli Liwia, Remek, Gosia i Jurek, z kolei grupę drugą Iza, Agnieszka, Kuba i Danuta.
Grupa z Kubą i Agnieszką znalazła w samochodzie pierwszą podpowiedź - należało znaleźć miejsce na zdjęciu (była podana nazwa miejscowości oraz iż jest to restauracja), gdzie czekała na nich książka telefoniczna. W środku koperta z instrukcją - w kolejnej restauracji (drugi punkt) musieli zamówić określoną pozycję i poczęstować "właściwą" osobę z restauracji. Jeśli trafiliby na właściwego człowieka, dostaliby od niego dalsze instrukcje. Pozycją zamówioną był pewien rodzaj wódki. Iza próbowała poczęstować nią pewną kobietę siedzącą przy stole, ta jednak odmówiła. Poczęstowanie mężczyzny siedzącego przy tym samym stole przyniosło już odpowiedni rezultat - grupa otrzymała kopertę i kolejne instrukcje: w kolejnym punkcie mieli za zadanie kupić "Le Monde" (gazetę). Trzecim miejscem był punkt sprzedaży prasy. Grupa zakupiła "Le Monde" i w nagrodę od osoby sprzedającej otrzymała kopertę, a w środku instrukcję, by jechać do informacji turystycznej.
Na miejscu, a więc przed wskazaną w kopertach informacją turystyczną czekał Marcin Meller, który poinformował grupę Liwii i Remka (jako pierwsi dotarli na miejsce), iż muszą jeszcze poczekać na pozostałych uczestników. Liwia i inni ustawili się więc przy drodze i wyglądali pozostałych. Około pół godziny później druga grupa dotarła na miejsce. Wówczas to prowadzący udzielił kolejnych instrukcji, co należy zrobić, dał im też ostatni kawałek układanki (pozostałe znajdowali w kopertach). Otóż musieli ułożyć obrazek, trafić do właściwej restauracji, zamówić jedzenie i... "rozwikłać zagadkę". Zwłaszcza ta ostatnia część brzmiała dość tajemniczo.
Znaleźć restaurację udało im się bez większych problemów. Nie wiedząc, o co konkretnie chodzi z tajemniczą zagadką, rozglądali się ciekawie po sali, zaglądali pod serwetki i inne rzeczy stojące na stole, czytali wszystkie napisy i oglądali obrazki, itp. W pewnym momencie wpadli na pomysł, iż wskazówką mogą być kasztany i należy je zamówić, okazało się jednak, że... kasztanów nie było w menu. Doszukiwali się polskich elementów, zastanawiali, czy przypadkiem restauracja nie ma związku z serialem "Stawka większa niż życie"... Początkowo nie zauważyli, iż do stolika, przy którym siedział Marcin Meller w roli kelnera podszedł człowiek o znanej im twarzy. Dopiero gdy po raz drugi na sali pojawił się Stanisław Mikulski, dostrzegł go Remek i w ten sposób tajemnica została ujawniona. - "Ja bym go poznał w nocy o północy (...) jest podobny do mojego taty" - mówił Remek.

Jak w tym zadaniu przeszkadzał Agent ?
OdpowiedzUsuńZdaje się, że... w ogóle nie przeszkadzał :)
Usuń