Wyławianie monet

Czas wrócić wspomnieniami tam, gdzie się wszystko zaczęło, a więc do Francji. Tym razem jednak nie będzie to opis zadania, za które można było coś zarobić na konto grupy, ale zdarzenia, w którym... można było uzyskać kieszonkowe. Wszystko działo się pod koniec piątego odcinka, już po dwóch właściwych wyzwaniach, z których tylko jedno zostało wykonane tak, jak należy.

- Oblaliście dziś test psychologiczny, ale że mam dobre serce, mam dla was dodatek do kieszonkowego - 5 tysięcy franków - powiedział prowadzący do zgromadzonych na mostku uczestników programu. Mówiąc to podniósł worek, w którym znajdowała się misa z monetami, a następnie... wysypał zawartość do wody.

Grupa mogła zarobić na własne wydatki tyle, ile zdoła wyłowić z wody w ciągu trzech minut. Czas był nieprzypadkowy i wiązał się z poprzednim zadaniem, a więc typowaniem wad i zalet poszczególnych osób. Każda prawidłowa odpowiedź to "prezent" w postaci 30. sekund, a skoro dobrych typów było sześć...

Niemal wszyscy natychmiast ruszyli do wody, by zbierać monety. Jedynie Iza pozostała na brzegu. Jak wytłumaczyła, miała traumę z dzieciństwa - kiedyś topiła się i teraz obawiała się zbiorników wodnych. Po kilkudziesięciu sekundach z wody wyszła także Agnieszka, która wytłumaczyła się tym, iż miała na oczach soczewki, które mogłaby stracić nurkując (faktycznie było to możliwe).

Po trzech minutach Marcin przerwał wyławianie monet. Za liczenie wzięli się Kuba i Danuta. Okazało się, że nie wyciągnęli przesadnie dużo - zaledwie 790 franków. Powodów do zadowolenia nie było więc zbyt wiele.