Śladami Agenta 2 - część 14: Chiclana de la Frontera-Tarifa

Wreszcie są - nareszcie pojawiły się prawdziwe, poważne problemy ze znalezieniem lokalizacji, gdzie odbywało się agentowe zadanie. Dlatego też dziś będzie jeszcze krócej niż zwykle i aż trzy miejscowości w tytule.

Według informacji pokazanych w programie zadanie z uwolnieniem Mirka odbywało się w "Sancti Petri". Mapka wskazywała lokalizację zbliżoną do tej, w której odbywało się wcześniejsze zadanie z tratwą. Niestety, nie udało mi się wyczaić żadnego miejsca, które przypominałoby to z szóstego odcinka. Na szczęście Tomek przesłał mapkę, która chyba rozwiązuje tę zagadkę, zamieszczam więc ją, abyście mniej więcej wiedzieli, gdzie szukać punktu - kaplica, w której uwięziony był Mirek, z hiszpańskiego zwie się "Capilla Nuestra Senora del Carmen de Sancti Petri". Znajduje się w Chiclanie de la Frontera przy C. del Mar 7 (ulica). Wszystko więc wskazuje na to, że twórcy programu, nie pierwszy już raz, z nazwą miejsca wprowadzili telewidzów w błąd...

Z kolei Tarifa pojawia się jako pierwsza miejscowość na początku siódmego odcinka - obstawiam więc, że tam grupa udała się na nocleg. A jeśli nie - to możliwe, że właśnie tam pierwotnie miało odbyć się zadanie związane z paralotniami - a potem lokalizację zmieniono. Tak czy inaczej poniżej trasa od ostatniego znanego nam miejsca - grupa pokonała ok. 80 km.

Miasto (Tarifa) zamieszkiwane jest przez niespełna 20 tysięcy osób. W internecie spotkałem się z określeniem, iż jest to miasto surferów. Ciekawostką jest, że znajdujący się tu przylądek Punta de Tarifa uznawany jest chyba za najbardziej na południe wysunięty ląd Europy. Około 20 km dalej mamy już Maroko, a jedno z miast ponoć widać przy dobrej pogodzie. Ktoś był i sprawdzał?

Miasteczko obfituje w plaże, ale również zabytki. Wśród nich zamek, który powstał w X wieku (potem był przebudowywany), mury obronne czy XV-wieczny kościół. Mnie oczywiście najbardziej interesuje ów przylądek, o którym wspomniałem w poprzednim akapicie - chętnie bym tam się udał, by móc później chwalić się, że dotarłem na kraniec Europy...