W przedświąteczny wtorek zapraszam do zapoznania się z krótkim opisem zadania, które - przynajmniej w prezentowanej formie - nie pojawiło się w Polsce. Jak to dość często bywa - wybór padł na edycję australijską.
Zanim przejdę do opisu - krótka informacja. Wyzwanie pojawiło się w drugiej edycji, a do wygrania było 5 tysięcy dolarów australijskich. Oto szczegóły.
Zadanie odbywało się na plaży i w wodzie. Na brzegu ustawiono dziesięć skrzynek w dwóch kolorach - sześć z nich było czerwonych, cztery niebieskie. W wodzie z kolei znajdowało się dziesięć kluczy, każdym z nich można było otworzyć jedną ze skrzynek. Zanim rozpoczęła się właściwa część zadania, grupa miała wybrać jedną osobę, która będzie mieć szansę na "zielone piórko" (można je było uzyskać w tym zadaniu). Nie pamiętam dokładnie, ale możliwe, że tę osobę wybrano.... drogą losowania.
Co grupa musiała wykonać? Otóż uczestnicy musieli nurkować po klucze, a następnie otworzyć za pomocą wyłowionego przedmiotu jedną ze skrzynek. Każdy mógł wyciągnąć tylko jeden klucz. To grupa też decydowała, kiedy pozwoli wykonać to zadanie szczęśliwcowi, który miał szansę na uniknięcie nerwów na koniec odcinka (dlaczego było to ważne, o tym nieco dalej). Ostatecznie próbę wykonało pięciu zawodników - za pomocą wyłowionych kluczy otwarto cztery czerwone skrzynki i jedną niebieską.
W tym momencie grupa postanowiła pozwolić zanurkować zawodnikowi, który miał szansę na "zielone piórko". W przypadku gdyby ów uczestnik programu otworzył wyłowionym kluczem czerwoną skrzynkę, zdobyłby zwolnienie z eliminacji dla siebie. Jeśli klucz pasowałby do niebieskiej skrzynki - wówczas grupa wygrałaby pieniądze. Nieco większe prawdopodobieństwo było, iż zawodnik trafi na klucz dający pieniądze (zamknięte pozostawały jeszcze trzy niebieskie i dwie czerwone skrzynki), szczęście uśmiechnęło się jednak do nurkującego, który wyłowił klucz "z awansem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora