Czas wrócić do wpisów dotyczących zadań, które pojawiały się w różnych edycjach "Agenta". Dziś przedstawiam zadanie, z którym zetknąłem się jedynie w edycji amerykańskiej. Pojawiło się ono w trzecim odcinku piątej edycji.
Na czym polegało zadanie? W skrócie na jeździe tzw. torem saneczkowym (letnim, podobnym do tego, jakie i u nas można spotkać, choćby w Poznaniu (8 zł. za zjazd, 15 zł za trzy zjazdy, szczegóły kliknij tutaj). Tor był wystarczająco długi, by przeprowadzić zadanie, a obok niego ustawiono siedem tabliczek, na których znajdowały się rysunki owoców (w tym... pomidor). Zadanie wykonywano w parach, w której każdy musiał robić coś innego. "Kierowcą" była osoba nieufna, żeby jednak nie było zbyt łatwo, zadanie wykonywała z zawiązanymi oczami. Do dyspozycji miała dźwignię, którą można było przyśpieszyć lub zwolnić. Z kolei osoba ufna siedziała z tyłu, a jej zadaniem było obserwowanie toru, nawigowanie i przekazywanie kierowcy, jakie owoce znajdują się na kolejnych tabliczkach.
Po ukończonym przejeździe osoba, która jechała z zawiązanymi oczami, na podstawie uzyskanych informacji od nawigatora musiała ułożyć na stole owoce (prawdziwe) w kolejności, w jakiej znajdowały się one przy torze. Osoba ufna nie mogła podpowiadać, zresztą obydwie osoby musiały zamilknąć wraz z przekroczeniem linii mety (pod groźbą niezaliczenia zadania). Oczywiście, żeby nie było zbyt łatwo, na stole pełnym owoców znajdowały się też i takie okazy, których na tabliczkach ustawionych przy torze nie było. Za każdy prawidłowo ustawiony owoc na konto grupy miało trafić 2 tysiące dolarów.
Pierwszy z uczestników mimo nie zawsze precyzyjnych wskazówek poprawnie umieścił pięć owoców, jedynie dwa z nich zamienił miejscami. Podobnie stało się w przypadku drugiej osoby ustawiającej owoce. Dwie kolejne wykonały zadanie w pełni. Ostatni uczestnik poprawnie umieścił tylko jeden owoc, błędnie myśląc, że podwójne powtórzenie "zielone jabłko" podczas jazdy przez jego partnerkę oznacza, że dwa pierwsze owoce były takie same. W sumie więc poprawnie umieścili aż 25 owoców, co dawało im 50 tysięcy dolarów (z 70 tysięcy możliwych do zarobienia). Radość z wykonania zadania została jednak szybko zepsuta, bowiem ze względu na fakt, iż pary numer jeden i numer trzy po przekroczeniu linii mety nadal rozmawiały o owocach, ich wyniki zostały anulowane. Ostatecznie więc na konto grupy trafiło 26 tysięcy dolarów.
W której grupie działał agent? Był osobą ślepo ufającą, a więc przekazywał informacje o owocach i zadbał o to, by zadanie w jego parze zostało wykonane we właściwy dla agenta sposób.
Kilka dni temu gmail pozmieniał mi ustawienia w poczcie, przez co nie dochodziły powiadomienia o niezatwierdzonych komentarzach (mniej więcej od momentu, gdy pojawił się wpis Adriana, czyli kilka dni). Ale już chyba wszystko ok.
OdpowiedzUsuńI to są kwoty!
OdpowiedzUsuńW jaki sposób działał agent?
OdpowiedzUsuńRozmowa
Usuń