Opisywane dziś zadanie pojawiło się w pierwszej edycji Agenta-Gwiazdy. Było jednym z nielicznych, które wzbudzały zainteresowanie i w jakikolwiek sposób wyróżniały się spośród pozostałych. Pojawiło się w 12 odcinku, a więc wówczas, gdy w programie pozostały już jedynie trzy osoby.
"Dzisiaj będziecie się musieli wykazać wyczuciem czasu, odległości i wagi. Zadanie polega na tym, żeby odmierzyć 70 metrów, 70 sekund i 7 kg. Jeżeli którekolwiek z was osiągnie wynik z dokładnością do 1 metra, 1 sekundy i 10 dekagramów - otrzymacie tysiąc złotych za każde trafienie." - taką instrukcję przedstawiła Kinga Rusin trójce uczestników. Nagrodą dodatkową miały być bonusy - nie było jednak wiadomo, jakie one mogą być. Zadanie nie należało do łatwych, zwłaszcza jeśli chodzi o wagę. Metry w przybliżeniu można oszacować, czas policzyć, ale wagę w rękach mają tylko nieliczni.
70 sekund. Pierwsze zadanie związane z czasem, trzeba więc było najpierw zabrać Hubertowi zegarek, by nie mógł sobie ukradkiem pomagać. Na "rozkaz" czas zaczynał biec, a uczestnicy musieli zatrzymać go w momencie, gdy uznają, że właśnie minęło 70 sekund. Najwcześniej "stop" wykrzyknął Antek, zaraz po nim Tamara, najdłużej zwlekał Hubert. Okazało się, że Hubert zatrzymał czas po upływie 78 sekund, Antek był niewiele lepszy - pomylił się o siedem sekund, tyle że z drugiej strony granicy: zatrzymał czas po upływie 63 sekund. Tamara z kolei zatrzymała czas po upływie 64 sekund. Była najbliżej, ale zbyt daleko, by do puli trafiły jakiekolwiek pieniądze.
7 kilogramów. Aby nieco ułatwić uczestnikom zadanie, przygotowany został worek o wymaganej wadze. Przed przygotowaniem swojego worka każdy z uczestników mógł wziąć go do ręki, by mieć skalę porównawczą. W worku były chyba kamyki. Najpierw wziął go Antek, drugi Hubert, trzecia Tamara. Uczestnicy swoje worki wypełniali piaskiem. Pierwszy przygotowywanie worka zakończył Hubert - po zważeniu okazało się, że nasypał ok. 8,03 kg. Antek z kolei miał piasku zbyt mało - jego worek ważył 6,1 kg. Ponownie najbliżej odpowiedniej wagi była Tamara, znów jednak zbyt daleko, by zarobić pieniądze - jej worek ważył 7,6 kg.
70 metrów. Z punktu startu uczestnicy mieli odmierzyć wymienioną odległość. Mogli to robić jak tylko chcieli (bez użycia urządzeń mierzących), Cała trójka zaczęła mierzyć starodawną miarą, a więc stopami. Chyba jednak tylko Tamara wiedziała mniej więcej, ile może mierzyć jej stopa, pozostali liczyli "na oko", co komicznie wyszło zwłaszcza w przypadku Antka, który później tłumaczył, że wg jego miary metr to 2,5 stopy. Biorąc pod uwagę starodawną miarę, 2,5 stopy to ok. 75 cm. Wracając do zadania - niestety TVN postanowił nie zaprezentować wyników mierzenia, uznając, że ważniejsze są kolejne wypowiedzi, których i tak było mnóstwo.... Wiadomo jedynie, że Antek pomylił się o co najmniej kilkanaście metrów (a może nawet ponad 20), Hubert przeszacował, ale niewiele - 2-3 metry, może nieco więcej (kamera przekłamuje, więc wrażenie może być złudne). Z kolei Tamara pomyliła się o zaledwie kilka centymetrów, dzięki czemu na konto grupy trafiło tysiąc złotych.
A co z bonusem? Wszystkie konkurencje najlepiej wykonała Tamara, dlatego trzy bonusy trafiły na jej konto. W kolejnym zadaniu indywidualnym wystartowała pięć minut wcześniej niż jej konkurenci (dzięki wygranej w odmierzaniu czasu), zadanie wykonywała bez obciążenia (podczas gdy panowie musieli nieść po kilka kilogramów w plecakach (dzięki wygranej w ważeniu), a w dodatku miała do pokonania pół kilometra mniej niż panowie (dzięki zwycięstwu w odmierzaniu odległości). Tę część traktuję jednak jako inne zadanie, dlatego też napiszę o nim innym razem.
Według mnie było to jedno a najlepiej pomyślanych zadań z tej edycji. Montaż, wiadomo, pozostawiał wiele do życzenia, ale przy właściwej obróbce technicznej myślę, że nawet agent z ludźmi z castingu by się takiego zadania nie powstydził
OdpowiedzUsuń