Czas na opis kolejnego zadania, które pojawiło się jedynie w zagranicznych edycjach. Dziś zadanie z edycji amerykańskiej, z którym nie spotkałem się nigdzie indziej. "Walki gladiatorów" - tak można je nazwać. Pojawiło się ono w drugiej edycji w odcinku siódmym.
Ośmiu uczestników, którzy pozostali na placu boju, musiało podzielić się na dwie grupy - miłośników filmu "Gladiator" (pięć osób) i miłośników filmu "Miłość, szmaragd i krokodyl". Łatwo domyślić się, że w opisywanym dziś zadaniu udział wzięli miłośnicy pierwszego filmu - w tej grupie nie było agenta. Stawka za wykonanie zadania wynosiła 30 tysięcy dolarów.
Spośród piątki osób uczestniczących w zadaniu grupa musiała wskazać kogoś, kto będzie pełnił rolę Cezara - a więc nie będzie walczył. Jak łatwo się domyślić, wybór padł na kobietę, która w dodatku przez niektórych była podejrzewana o bycie agentem. Pozostała czwórka została odpowiednio ubrana w stroje mające przypominać te, w których walczyli gladiatorzy. W ich zbrojach ukryte były jakieś pojemniki, prawdopodobnie z jakąś farbą lub inną substancją. Jeśli przeciwnik spowodowałby rozwalenie tego pojemniczka, który chyba jakoś zanadto "twardy" nie był, oznaczałoby to eliminację zawodnika z gry. Każdy z uczestników dostał broń imitującą miecz, a także tarczę. Ciekawostka - zadanie wykonywane było w takim miejscu, iż przypadkowi ludzie mogli z zaciekawieniem przyglądać się ich działaniom i zastanawiać się, co się dzieje i o co chodzi...
Czwórka obrońców Cezara miała pięciu przeciwników, również odpowiednio ucharakteryzowanych i mogących zginąć w podobny sposób co uczestnicy programu. Tylko jeden z nich nie posiadał zbroi. Uczestnik, który zginął, nie schodził z areny zmagań, ale kładł się w miejscu, w którym pojawiła się na jego zbroi farba i czekał na koniec walki. Trzech panów i jedna pani poradzili sobie z rywalami, tylko jeden uczestnik "zginął" pozostali zdołali obronić Cezara i wyeliminować wszystkich rywali. Było jednak jeszcze pewne ale...
W ręce jednego z uczestników trafił kask "Brutusa". Ów uczestnik otrzymał propozycję - może otrzymać zielone piórko, ale pod jednym warunkiem: po zakończonej zwycięstwem batalii musiałby "zabić" Cezara. Dylemat podobny, przed jakim został postawiony w polskiej drugiej edycji Mirek. W USA uczestnik, który taką propozycję otrzymał agentem nie był, nie zdecydował się więc na pozbawienie grupy pieniędzy. W ten sposób 30 tysięcy dolarów trafiło na wspólne konto uczestników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora