Nadszedł czas na szczegółowe porównanie starej wersji "Agenta" i wersji z udziałem celebrytów. Podsumowywać - mam nadzieję wspólnie - będziemy poszczególne elementy programu. Na pierwszy ogień idzie wstęp, który pojawiał się w trzech pierwszych edycjach, a z którego zrezygnowano przy okazji edycji z gwiazdami.
"Już wiadomo, kto wygrał, kto przegrał i kto był agentem" - tymi słowami zaczynały się edycje z udziałem zwykłych ludzi przed laty. Pamiętam moją reakcję, gdy pierwszy raz usłyszałem te słowa: "Jak to wiadomo, przecież program dopiero się zaczął, a już wiadomo? To co, powiedzą nam wszystko, a potem będą oczekiwać, że będziemy oglądać program po to, by zobaczyć, jak do tego doszło?" Podobnie zareagował jeden z członków mojej rodziny, który premierowo odcinków nie oglądał (miał trzy lata), a którego "Agentem" zaraziłem po latach.
Jakiś czas temu przeczytałem opinię na temat wstępu jednego z dziennikarzy (nie pamiętam portalu). Napisał on, że to dobrze, że z niego zrezygnowano, bo był zbyt długi i niepotrzebny... Jeśli mowa trwająca ok. 30-40 sekund jest zbyt długa i niepotrzebna, to biedni są studenci, którzy na wykładach muszą wysłuchiwać mów trwających 1,5 godziny. Biedni są ludzie chodzący do kościoła, którzy nierzadko muszą przetrwać kazanie trwające 15-20 minut....
"Wstęp starego Agenta zdecydowanie mi się podobał i żałuję, że z niego zrezygnowano. Ta wypowiedź Mellera powiązująca odpadnięcie każdego uczestnika programu z działalnością Agenta… W „Agencie – Gwiazdy” brakowało mi tego - uczestnik wypadł, bo albo miał za mało jokerów, nie miał immunitetu, podano mu fałszywe informacje (Sylwia Szostak), źle przeczytał pytania (Tomek Oświeciński) czy też może zabrakło mu jakże cennego sojuszu… Agent (wszystkich edycji) oprócz tego, że psuje zadania, jest też bezpośrednią przyczyną wyjazdów uczestników. W nowej wersji programu zabrakło mi zaznaczenia i podkreślenia tego." - napisała Julia. Zgadzam się z tą opinią w stu procentach. Dodać należy, że ta mowa świetnie wprowadzała do każdego odcinka. Przypominała, że wśród ludzi, których telewidzowie darzą (lub nie) sympatią jest ktoś, kogo zadaniem jest psucie zadań, mieszanie, robienie wszystkiego, by grupa pieniędzy nie zarobiła.
"Uważam, że wstęp w starym Agencie był potrzebny, a rezygnację z niego postrzegam jako minus (jeden z wielu) nowego Agenta. Ta krótka wypowiedź Mellera spełniała więcej niż jedną istotną rolę. Po pierwsze przypominała, kto ostatnio „wypadł”, co wydaje się prozaiczne, ale w początkowych odcinkach Agenta G. miałam problemy z przypomnieniem sobie ostatnich wyeliminowanych (nie, nie znałam większości tych „gwiazd”). Później w Agencie G. zaczęto robić pożegnania odpadających na początku nowego odcinka, co trochę ułatwiło sprawę, ale…no właśnie. Tu wychodzi druga rola wstępu – wspomnienie wyeliminowanego zawsze łączyło się w jakiś sposób z działalnością agenta, czyli od razu ukazywało cały program z odpowiedniej perspektywy. Widz nie zapominał, kto tu rozdaje karty i czym, tak naprawdę, można się „utrzymać” w grze. A tymczasem w Agencie G., po odejściu Maślaka pojawiły się wypowiedzi dotyczące jego WYGLĄDU, a po odejściu Tomka, uwagę widza skupiono na rozwalonym sojuszu. I co teraz będzie? Czy Antek będzie trzymał sztamę z Tamarą czy nie? A ja się pytam – gdzie tu jest Agent? Jakoś ciężko go w tym odnaleźć. Jest jeszcze jedna rola wstępu – budowanie klimatu. Kto oglądał prawdziwego Agenta, ten wie, o co chodzi. Charakterystyczna muzyka, ton głosu Mellera i, za każdym razem nowe, ujęcie wyeliminowanego z agentem…Nie, tego się nie da opisać. Trzeba to po prostu zobaczyć i poczuć." - to z kolei opinia Joanny. Analizując Agenta-Gwiazdy faktyczne można dojść momentami do wniosku, że Agent w programie jest jak zadania - mało ważny. Ważniejsze jest wszystko - gwiazdy, sojusze, gadanie, itp. O tym szerzej jednak innym razem.
I jeszcze jedna opinia, której autorem jest K.: "Według mnie wstęp z edycji z gwiazdami nie jest taki zły. Mogło być gorzej - np. Kinga Rusin przemawiająca na wzór Marcina Mellera. To byłoby już chyba nie do przeżycia, jak profanacja. A tak, nowy wstęp pasuje do całości tej porażki jaką jest Agent-Gwiazdy." - ta opinia podsumowuje brakujący element. Owszem, jak wiele innych osób uważam, że wstęp był bardzo ważny, budujący napięcie, tworzący klimat. Świetnie wprowadzał w kolejne odcinki, przypominał o działalności agenta i łączył tę działalność z odpadaniem kolejnych uczestników. Ciężko mi jednak jakoś wyobrazić sobie Kingę Rusin przemawiającą w taki sposób jak Marcin Meller.
Podsumowując - choć element był dość istotny, być może faktycznie lepiej, że z niego zrezygnowano, zamiast potraktować go jak wiele innych elementów - a więc doszczętnie zepsuć? Mimo wszystko w rywalizacji Stary i Nowy Agent jest 1:0 dla edycji sprzed lat.
* * *
Dziękuję osobom, które zechciały podzielić się swoją opinią na temat wstępu programu, którego w gwiazdorskiej edycji brakowało. Każdy, kto będzie miał ochotę (a mam nadzieję, że choć kilka osób się znajdzie) może przesłać opinię na temat kolejnego elementu programu, który będzie bohaterem drugiego wpisu porównującego edycje. Tematem będzie: czołówka przedstawiająca uczestników. Opinie można przesyłać w komentarzu pod tym wpisem (koniecznie należy zaznaczyć, iż jest to opinia do wykorzystania w poście, a nie zwykły komentarz, a także zostawić "podpis" - nick, imię, itp.), poprzez formularz kontaktowy zamieszczony z prawej strony bloga (pod archiwum) lub poprzez prywatną wiadomość na facebookowym profilu "Mówimy NIE celebrytom w Agencie".
No, no, zdążyłam już zapomnieć o tym porównaniu, a tu proszę, taka niespodzianka. Wpis bardzo mi się podobał, już czekam z niecierpliwością na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńA ja czekam na opinie ludzi na temat kolejnych elementów, bo to w dużej mierze one sprawiają, że tego typu wpisy są interesujące :)
UsuńDziękuję bardzo! Skromnie przyznam, że jestem autorką jednej z opinii, za nowy komentarz też się dzisiaj wezmę :-)
UsuńTeż czekam na więcej opinii, im więcej, tym lepiej, może ktoś zauważy to, czego sama dotąd nie dostrzegłam?
Zniszczyli tego Agenta. Jak to dobrze, że dane mi było oglądać pierwszą edycje. Dla mnie to zupełnie obcy tytuł nie majacy nic wspólnego ze starym Agentem. Jak można było zrezygnować z klimatycznej kolacji, zielonych/czerwonych piórek. To był klimat! Jestem bardzo zawiedziony, zero klimatu, jakiś przesyt jokerów, szkoda gadać. Gwiazdy zabrali nam program, Agent powinien być skierowany do osób prywatnych. Ale niestety nie będzie, bo już szykują drugą edycje. Pozostają nam wspomnienia Panowie i Panie.
Usuń