wtorek, 2 sierpnia 2022

Agent - sezon 1, dzień 4 (część 1)

Wakacje w pełni, a więc czas na wpis przygotowany nieco wcześniej, dokumentujący pierwszą edycję "Agenta". Tym razem część czwartego dnia i zadanie, które wzbudziło spore emocje wśród uczestników - i podczas którego padły teksty, które przeszły do historii programu.
*     *     *
La Cote Saint-Andre - dzień 4
Widzimy jadących samochodem kilku uczestników programu. Za kierownicą Liwia, obok niej siedzi Romek, z tyłu Iza, Agnieszka, Remek i prawdopodobnie Danuta.
Iza (mówiąc, co się dzieje z tyłu i pomagając Liwii wyjechać): Dobra, jedź spokojnie. Jeszcze troszkę, odrobinę... starczy.
Po chwili pojawia się mapa z zaznaczoną trasą, jaką uczestnicy przejechali z miejsca ostatniego noclegu do miejsca, w którym odbędzie się zadanie. Zawodnicy musieli dojechać do miejscowości Ponsonnas (blisko La Mure), a więc do przejechania mieli ok. 90 km. Po chwili widzimy jadące drogą samochody z uczestnikami wyprawy, aż wreszcie pojawia się na ekranie Most Ponsonnas z informacją, iż jego wysokość nad poziomem morza wynosi 103 metry.
Ponsonnas
Widzimy uczestników zmierzających na most. W jego pobliżu spotykają się z prowadzącym program.
Marcin Meller:
Witajcie. Następne zadanie jest niezwykle proste. Tam jest most, z tego mostu trzeba skoczyć na linie. Jeżeli zadanie zostanie wykonane, do puli nagród grupy trafia 35 tysięcy złotych. Jest tylko jeden warunek. Skaczecie wszyscy.
Lektor: Nie od razu zrozumieli, jak trudno będzie im skoczyć ze stumetrowego mostu. Strach przyjdzie później.
Uczestnicy podążają w kierunku mostu.
Iza: Ile metrów?
Marcin Meller: Ponad sto.
Iza: Ponad sto metrów?
Za chwilę uczestnicy pojawiają się na moście. Jerzy wyjrzał przez barierkę, by ocenić wysokość.Westchnął.
Kuba: Czy jest ktoś, kto nie skoczy? Słuchajcie...
Piotr: Wszyscy skaczą
Remek: Nie no, w momencie...
Iza: Najlepiej byłoby, jakby mnie ktoś pchnął. (...) zamknąć oczy, stanąć, niech mnie ktoś pchnie.
Romek: Sama się zdecyduj. Stoisz i ty podejmujesz decyzje. Po raz drugi. Pierwszy raz, że weszłaś, drugi raz, że skaczesz.
Lektor: Dopiero teraz pojęli, co ich czeka.
Kilka ujęć na most, pokazujących jego wysokość i piękne położenie. Potem ujęcia na uczestników zastanawiających się nad tym, co ich czeka oraz ich niepewne wypowiedzi. Chyba Agnieszka stwierdziła coś w stylu "nie skoczę"... Widać strach malujący się na twarzy Izoldy i Liwii.
Kuba: Policzmy.
Piotr: Dobra. Marcin, jaki mamy czas?
Jerzy zgłosił, że chce skakać jako pierwszy.
Romek (do Izy): Wszystko musisz wyjąć, potem ci zniesiemy.
Jerzy: Pierwszy chcę skoczyć.
Kuba: Ty skaczesz pierwszy?
Jerzy: Tak, zawsze ostatni, mnie poganiają (..)
Kuba: Ostatni będą pierwszymi...
Iza: Słuchajcie, jak mój wnuk zobaczy mnie za dwa, trzy lata, babcię na bungee skaczącą...
Piotr:
Dobrze, później kobiety.
Marcin Meller: Zróbmy tak: Jerzy....
Piotr: Każdy tak, jak się czuje, tak staje. Jeśli ktoś chce drugi, proszę bardzo. Proponuję panie za Jerzym.
Danuta: Ja też mogę druga, trzecia... A mam pytanie: te rzeczy jakbyśmy chcieli zdjąć, kto nam na dół zabierze?
Piotr: Kto się czuje drugi? Kobiety, kto się czuje drugi?
Danuta (po potwierdzeniu, że rzeczy zostaną im dostarczone): Nie, druga nie ja.
Piotr: Agnieszka druga skoczy, Małgosia skacze na końcu...
Liwia: Trzecia.
Agnieszka: To ja druga.
Jerzy: Kto druga?
Agnieszka: Ja
Kuba: Ja ostatni mogę skoczyć.
Remek: Ja czwarty.
Iza: Ja piąta.
Danuta: Ja szósta
Izolda: Będziecie za mnie trzymać kciuki?
Iza: Czyli przesunęła się kolejka o jedną osobę do tyłu...
Dyskusje o kolejności skakania powoli dobiegły końca. Widać Jerzego, który ma zapinaną uprząż i przygotowuje się do skoku.
Francuz przygotowujący do skoku Jerzego pytał go, czy mówi on po angielsku, Jerzy odparł że nie, dodał też, że wszystko dobrze. Tuż przed skokiem Jerzemu zebrało się na przemówienie:
Jerzy: Słuchajcie, chciałbym wam coś powiedzieć. W tej chwili to co powiem... może mnie wzruszenie złapać, ale będę się starał powiedzieć. Po pierwsze: nie ja, nie ja jestem agentem, po drugie: gdybym stamtąd nie wrócił, to ja już zrobiłem swoje.
Po tych słowach Jerzy stanął na barierce, rozłożył szeroko ręce i skoczył.
Danuta: Jezu....
Kuba: Żyje!
Iza: Żyje!
Rozległy się oklaski na moście. Czekający na swój skok uczestnicy z zaciekawieniem obserwowali jego skok oraz dalsze zdarzenie, a więc gdy po skoku Jerzy został opuszczony na ziemię.
Jerzy: Dobrze, żyję... Tylko głupiec by się nie bał. Ja w ostatniej chwili też się przestraszyłem... no bałem się
Jako kolejna do skoku przygotowywała się Agnieszka. Warto zaznaczyć, że w tym zadaniu chyba każdy lub prawie każdy uczestnik miał na policzku lub czole namalowane barwy biało-czerwone. Podczas skoku trochę krzyczała.
Agnieszka: Nie no, to było przeżycie, po prostu niepowtarzalne... gwiazdki przed oczami widzę
Na ekranie widać Izoldę, najbardziej bojącą się uczestniczkę. Jej zachowanie, wyraz twarzy wskazują, że towarzyszy jej ogromny strach i nie wiadomo, czy zdecyduje się na skok.Tymczasem na barierkę wchodzi Danuta.
Danuta: Licz!
Francuz, który przygotowywał zapięcia i przytrzymywał ją na moście odliczył po angielsku chyba od pięciu do zera. Gdy skończył Danuta skoczyła.
Danuta: Mogą nie skoczyć... Doda się waha... Nie ma tutaj świadków? Doda może specjalnie nie skoczyć.
Na ekranie znów się pojawia Izolda siedząca przy barierce na moście.
Izolda: Boję się tego uczucia jak będę lecieć. To była jedyna rzecz, której nie chciałam robić.
Na moście do skoku stała już przygotowana Liwia, która wciąż wahała się i okazywała strach...
Liwia (płaczliwym głosem): Nie...Ja tego nie zrobię. Nie... (do Francuza) nie odchodź! Nie, nie, nie - słuchajcie, ja mam dziecko...
Romek: Bomba Liwia!
Liwia: Nie
Romek: Liwia, bomba. Jeden krok i jesteś! Jeden krok!
Ktoś z uczestników krzyknął: tylko nie wyrwij mu włosów nawiązując do tego, że Liwia przed skokiem ze strachu chwyciła chyba za czuprynę Francuza. Wreszcie Liwia skoczyła, a już po odbiciu się na linie zaczęła piszczeć. Z mostu dało się słyszeć krzyki "Liwia".
Liwia (już na ziemi):
O Jezus kochany... Jeżeli się czegokolwiek bałam kiedykolwiek, a ja się niczego nie boję, to ewentualnie mówiłam sobie, że nigdy w życiu nie skoczę na bungee. I ja nie myślałam o sobie, bo to zupełnie nie chodziło o mnie, tylko o moje dziecko, chodziło o córkę, o to, że ja nie jestem sama, nie żyję tylko dla siebie... (...) Ale się cieszę.
Piotr na moście tłumaczy Izie, przytulając ją, że będzie ją obracać (w trakcie skoku). Potem Izę przytula Kuba.
Remek: Ja nie płaczę, ja jestem twardy. Nie jestem miękki, jestem twardy.
Na barierkę wchodzi Iza.
Iza: Ja się boję (po czym słychać jej wrzask, gdy się nieco zachwiała)... ja się boję
Kolejny wrzask i Izę bujnęło na tyle mocno w tył, że spadła z barierki. Francuz ją przytrzymał, by się nie przewróciła. Za chwilę Iza jeszcze raz weszła na barierkę i tym razem skoczyła
Piotr: Puść się, lecisz. Dobra, dobra, Iza, dobrze, dobrzeeee
Iza (w trakcie "lotu"): Kur... mać, babcia na bungee
Remek (na moście): Nie wiem, zobaczymy jak ja to zaraz zrobię
Po chwili widzimy Izę najpierw leżącą na ziemi, a następnie podążającą w kierunku Liwii i Danuty, kobiety ściskają się.
Danuta: Słuchaj, to jest takie uczucie, że już za tobą nic nie ma i że to już jest koniec.
Iza: A ja miałam ten moment, cofnęłam się
Agnieszka: Nie ma porównania tego, co się czuje, kiedy tam jesteś i jedna noga stoi na tej barierce.
Liwia: I w pewnym momencie jak już stanęłam na tej barierce, mówię: koniec, skaczę
Jako szósty skoczył Remek.
Izolda (przygotowująca się do skoku): Ja nie polecę!
Piotr: Polecisz
Izolda: Nie polecę!
Piotr:
Spokojnie... Doda, nie możesz, ale skoczysz. Nie patrz tam, nie ma wiatru, Doda...
Izolda stała już na barierce, zeszła jednak, nie skoczyła.
Piotr: Poczekaj jeszcze chwilkę, wiatru nie ma... A możemy zmienić osoby? (Pytanie prawdopodobnie do Marcina lub kogoś z produkcji, odpowiedzi nie usłyszeliśmy)
Remek (na dole): Izolda? Skoczy. Wiem, że zrobi to dla grupy. Mimo że się bardzo boi, to skoczy dla grupy. Nikt się nie wyłamie, nie wierzę w to. Po tym, co Iza pokazała, Izolda też się zdecyduje na skok. (w tle słychać pytanie: A agent?). Agent? Agent, już skoczył.
Izolda znów usiadła pod barierką, a jako siódmy ostatecznie skoczył Romek.
Romek (w trakcie skoku): Bomba, dzieci bomba. Rewelacja. Jest. To warto przeżyć, ludzie... Chcę być ptakiem! Jezus Maria, rewelacja.
Na moście na skok z ogromną ciekawością patrzy Małgosia, która jeszcze nie skakała.
Lektor: Żeby zaliczyć zadanie, muszą skoczyć wszyscy.
Liwia i Piotr starają się dodać otuchy Izoldzie.
Liwia (która wróciła na most): Doda, jeśli się zdecydowałaś na tą wyprawę...
Piotr: Słuchaj, nasze dziesięć skoków to jest nic w porównaniu z twoim jednym.
Romek (na dole): Ludzie, warto żyć, żeby to przeżyć, naprawdę. Gdybym dzisiaj odpadł - nie ma żadnego problemu. Tyle przeżyłem, że starczy mi, naprawdę starczy. Niech się młodzi dalej bawią.
Jako ósma skoczyła Małgosia, która w trakcie skoku śpiewała piosenkę: "Szła dzieweczka do laseczka" Po niej na barierkę weszła Izolda, która po raz drugi podjęła próbę. Słychać głosy Piotra i chyba Kuby podtrzymujące ją na duchu i zachęcające do przełamania lęku. Izolda dała znów krok w tył.
Piotr: Rączki i lecisz.
Izolda: Słuchajcie ja nie polecę chyba...
Kilka osób jednocześnie zawołało: polecisz. Izolda znów stanęła na barierce.
Piotr: Idziesz, idziesz, idziesz!
Izolda: Cicho, cicho!
Francuz odliczył od trzech do zera, a Izolda skoczyła. Na moście można było usłyszeć okrzyki radości. Najbardziej bojąca się osoba skoczyła, więc wydawało się, że zadanie zostanie zaliczone.
Piotr:
Doda brawo! Kochamy cię!
Izolda (do Francuza, który na dole zajmował się odczepianiem skaczących): I love you, I love you!
Po czym ucałowała Francuza.
Izolda (na dole): W życiu bym sama tego nie zrobiła. Nigdy bym nie poszła i tak świadomie bym nie skoczyła. Te cztery dni tutaj dały mi więcej niż całe życie, serio. Wszystko zrobiłam po raz pierwszy. Samolot, helikopter, lina... teraz naprawdę jestem w szoku.
Jako dziesiąty skakał Kuba, który na plecy zarzucił sobie flagę. Zgubił ją jednak w trakcie lotu. Kuba trochę sobie powrzeszczał, raczej dla efektu niż z jakiegoś konkretnego powodu, a niektóre okrzyki przypominały te znane z filmów, w których grał Bruce Lee. Ostatni skok należał do Piotra, który również skakał z flagą, ale w przeciwieństwie do Kuby, nie wypuścił jej z rąk. Piotr skakał z okrzykiem "Na pohybel".
Remek (na moście): Mamy 35 tysięcy.
Na moście zapanowała radość z wygranej.
Lektor: To jest ich pierwszy wielki sukces. Zebrali 38 tysięcy złotych. Mają pieniądze, ale czy mieli czas, aby pomyśleć, kto jest agentem? Przed nimi najważniejsze zadanie: muszą odpowiedzieć na 20 pytań opisujących agenta. osoba, która odpowie najgorzej, wyjedzie dzisiaj do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora