Czas na opis kolejnego zadania. Tym razem postanowiłem się zająć wyzwaniem, które naprowadziło mnie podczas premierowego oglądania na właściwy trop, jeśli chodzi o to, kto jest agentem. Wszystko działo się w szóstym odcinku drugiej edycji....
Dawno, dawno temu (ale nie za siedmioma górami ani lasami, a na tym blogu) pisałem o wydarzeniach z szóstego odcinka. Chodziło o indywidualne rozmowy z Marcinem i pozostawiony niby przypadkiem scenariusz na stole. Pisałem o tym... w 2014 roku. Zakończyłem opis polskiej części słowami, że wkrótce o dalszym ciągu, czyli właściwym zadaniu napiszę. Pech chciał, że... zupełnie o tym zapomniałem - czas więc nadrobić zaległość.
Test ze scenariuszem miał wskazać "najważniejszą" osobę w kolejnym zadaniu. Owym uczestnikiem był ten osobnik, który miał najmniej skrupułów i najszybciej zajrzał do scenariusza - czyli Mirek. Jak dowiedzieliśmy się już po programie, nie było ani grama przypadku w tym, że to właśnie on okazał się "zwycięzcą".
Następnego dnia po teście ze scenariuszem grupa trafiła do opuszczonego miasta. Tam odseparowany został Mirek, który trafił do opuszczonego kościoła, gdzie został przypięty kajdankami (jedna ręka) do jakiejś metalowej rury. Gdy już zawodnik został uwięziony, została przedstawiona mu jego część zadania - otóż pozostali będą musieli go odnaleźć i uwolnić. Jeśli misja zakończyłaby się powodzeniem i choć jeden z poszukiwaczy dotarłby z Mirkiem do strefy bezpieczeństwa (gdzie ona jest - wiedział tylko Mirek), grupa zarobiłaby 18 tysięcy złotych.
Zajrzenie do scenariusza dawało jednak Mirkowi pewien bonus - otóż mógł on dokonać wyboru: pieniądze na konto grupy lub zielone piórko dla uwięzionego. Co musiał zrobić nasz bohater, aby nie "martwić się" na kolacji? Otóż do strefy bezpieczeństwa musiałby dotrzeć sam. Innymi słowy musiałby wyeliminować innych członków grupy.
Pozostali uczestnicy nie mieli pojęcia o tym, jaką propozycję złożył Mirkowi prowadzący. Robili wszystko, by go odnaleźć, a nie było to łatwe zadanie. Do dyspozycji mieli bowiem tylko walkie-talkie i własne oczy, a w mieście czaiło się kilku snajperów z karabinkami paintballowymi. Jeśli ktoś z naszych bohaterów został trafiony, musiał podnieść ręce i zakończyć udział w misji.
Jako pierwszy bardzo szybko zestrzelony został Darek, potem odpadli Romek i Asia. Na placu boju pozostała już tylko trójka zawodników. Hanka jako pierwsza dostrzegła kościół, potem jednak została wyeliminowana. Do Mirka dotarli za to Dorota i Bartek. Uwolnili go i postanowili spróbować wydostać się do bezpiecznej strefy.
Trójka rozdzieliła się - Mirek i Dorota pobiegli przodem, Bartek został nieco z tyłu. Mirek w sytuacji, gdy Dorota stała tyłem, oddał strzał w jej plecy (plecak?), eliminując ją w ten sposób. Bartka nieco później trafił jeden ze snajperów. Do strefy bezpieczeństwa Mirek dotarł sam, dzięki czemu zyskał zielone piórko.
Po zadaniu Marcin poinformował grupę, jaki wybór był postawiony przed uwięzionym, a także o oddanym przez niego strzale w kierunku Doroty. Grupa zbeształa winowajcę, posypało się nieco niemiłych słów, a Mirek trafił na krótki czas "poza grupę". Jedni uznali, że zrobił to, bo jest agentem, inni z kolei twierdzili, że zatriumfował jego perfidny charakter.
Podobne zadanie pojawiło się w trzeciej edycji, o nim szerzej napiszę jednak już w 2024 roku.
* * *
Podobne zadanie pojawiało się w wielu zagranicznych edycjach. Dziś o kilku z nich:
USA. Czwarty odcinek pierwszej edycji - wówczas uczestnicy mierzyli się z wartym 30 tysięcy dolarów zadaniem. Zdaje się, że zasady były dokładnie takie same jak u nas w drugim sezonie. Nie udało się zdobyć pieniędzy, uwięziona osoba nie zdobyła też zielonego piórka.
Australia. Zadanie pojawiło się w siódmym odcinku drugiej edycji i przypominało to, które dziś opisałem. Do wygrania było 10 tysięcy dolarów australijskich, nie udało się jednak nic zarobić, bowiem uwięziona osoba zachowała się tak, jak u nas Mirek (wzięła zielone piórko). Inaczej niż u nas nie uwięziono agenta...
Wielka Brytania. Zadanie pojawiło się w piątym odcinku pierwszej edycji i było warte 10 tysięcy funtów. Różnica z naszą wersją - odbywało się na jakimś poligonie, a "porwana osoba" uwięziona została nie w budynku, a jakimś pojeździe. Inna różnica - uczestnik "ginął", jeśli został trafiony w kamizelkę lub głowę. Trafienie w inne miejsce to była tzw. rana, którą należało "opatrzeć" - trzy rany oznaczały śmierć. Pieniędzy nie udało się wygrać, bowiem uwięziona osoba zdecydowała się "pozbyć" towarzyszy i wzięła zielone piórko.
Belgia. Zadanie było warte 50 tysięcy franków belgijskich i pojawiło się w trzecim odcinku drugiej edycji. Zasady jak u nas, uwięzionym był agent, który na metę dotarł z dwoma towarzyszami, obydwu jednak natychmiast wyeliminował, zgarniając zielone piórko.
Izrael. Zadanie pojawiło się w czwartym odcinku jedynej edycji. Zasady jak u nas, wynik - podobny (uwięziony wybrał zielone piórko).
Zadanie pojawiło się także w czwartym odcinku edycji portugalskiej, niestety nie posiadam żadnych szczegółów.
Pamiętam, że w wersji w USA to zielone piórko mogła zdobyć osoba, która odcinek wcześniej zdobyła zielone piórko i uchroniła się od tej poprzedniej eliminacji (czyli mogła mieć dwa zielone piórka pod rząd). I nawet próbowała (bo to była kobieta) tego dokonać, co jasno pokazało jej zamiar, ale było już po herbacie. I nie był to agent :P
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za informację gdzie można obejrzeć pierwszy i drugi sezon Agenta? Na cda jest tylko 5 odcinków drugiego sezonu
OdpowiedzUsuńW spisie treści w części inne proszę poszukać wpisów poświęconych wrzucaniu poszczególnych odcinków trzeciego sezonu. Pod jednym z nich w komentarzach prawdopodobnie są linki.
Usuń