Czas na kolejny wpis historyczny poświęcony trzeciej edycji programu z 2002 roku. Tym razem z poniższej treści możecie co nieco dowiedzieć się o wydarzeniach, które widzieliśmy w czwartym odcinku, jak i o tym, czego w telewizji nie zobaczyliśmy, a co zdarzyło się podczas kręcenia wspomnianego epizodu.
Historyczne wpisy odnalezione przeze mnie, a dotyczące wyprawy do Portugalii, będą się pojawiać cyklicznie co miesiąc, aż do wyczerpania zapasów. W oryginale treść pojawiła się na stronie agent.onet.pl, ja publikuję ten wpis dzięki showmag.info. Uwaga: nie poprawiałem błędów językowych, gramatycznych, stylistycznych, itp.
* * *
Minął już tydzień odkąd jesteśmy w Portugalii, a wszystkim wydaje się, że to ponad miesiąc. W ciągu tego tygodnia przejechaliśmy ponad 1 000 km, zostało nas już tylko dziewięcioro. Ostatnio mało się wysypiamy, ale nikomu to nie przeszkadza. Dziś znów jesteśmy w Lamego, do zadania zostało kilka godzin. Pora sjesty, sklepy zamknięte, spokój i cisza. Rozsiadamy się w małym parku w centrum miasteczka. Wojtek rozbawia zaspane towarzystwo, Rysiek coś podśpiewuje, a Mirek już drugi dzień dba o zwichniętą kostkę Anety. Gośka w tym czasie zasnęła w najlepsze na ławce. Wojtek wpada więc na pomysł i obok jej ławki kładzie czapkę na wolne datki. Udając, że Gośki wcale nie znamy obserwujemy reakcję przechodzących ludzi.
Przechodnie przystają, przyglądają się, inni przechodzą i nie zwracają na nią w ogóle uwagi. Są i tacy, którzy na widok elegancko ubranej kobiety w nieskazitelnym makijażu śpiącej na ławce śmieją się na całego. Niestety, do czapki nie wpada ani pół euro. Widać Gośka na potrzebującą nie wygląda. W czasie gdy my odpoczywamy, ekipa techniczna ciężko pracuje przygotowując wynajęty stary hotelik do kolejnego zadania. Przyjeżdżamy do garażu, w którym Marcin informuje nas o kolejnym zadaniu. Dla nas to pełne zaskoczenie. Tym razem musimy wcielić się w rolę włamywaczy i ze wskazanego budynku wykraść drogocenną diamentową kolię. Szybka odprawa i dzielimy się na 3 grupy. Pierwsza, grupa obserwatorów, udaje się na zwiady. Druga – koordynatorów zostaje w garażu. Trzecia – włamywaczy – musi dokonać wymiany walizek w parku.
Obserwatorzy Małgosia, Aneta i Wojtek krążą wokół budynku. Wojtek świetnie czuje się w roli szpiega. Trzecia grupa, w skład której wchodzą Przemek, Beta i Grażyna pozyskuje walizkę. Czas mija nieprawdopodobnie szybko, nadchodzi wieczór i możemy przystąpić do akcji. Zadanie nie należy do łatwych, strażnicy stale krążą wokół budynku. Misja rozpoczyna się jeszcze w ciągu dnia: część osób obserwuje budynek, część zdobywa wskazówki, grupa „włamywaczy” wymienia walizki w parku otrzymując w ten sposób niezbędny sprzęt. Wieczorem rozpoczyna się „atak”. Komunikujemy się za pomocą telefonów. Z pewnymi problemami przenikamy do budynku, część z nas obserwuje monitory. Włamywaczom udaje się dostać do pokoju chronionego przez lasery. Beta zdobywa kolię. Uciekamy wśród ogłuszającego ryku syreny. Jest głęboka noc i ten dźwięk budzi chyba całe miasto. Zawiedziona ochrona zostaje przy bramie. Nie udało się im nam przeszkodzić.
Około 5 nad ranem wracamy do położonego 30 km dalej hotelu. Zamiast odsypiać zmęczenie, już o 10 wszyscy jesteśmy po śniadaniu. Lepsza kąpiel w basenie i opalanie niż zamknięty hotelowy pokój. Słońce świeci niemiłosiernie. Rano oddajemy kolię Marcinowi, jednak zarabiamy tylko 10.000 zł z obiecanych 12.000 zł, bowiem strażnik widział jedną z nas.
Czas na kolejną konkurencję. Tym razem dzielimy się na dwie grupy: silniejszych i słabszych, a naszym zadaniem jest wjechać na rowerach na górę w ciągu 2 godzin. Do pokonania jest blisko 8 kilometrów drogi, ale różnica wzniesień wynosi prawie kilometr. Silniejsi mają dłuższą trasę do pokonania. W tej grupie przewodzi Wojtek. Mimo zmęczenia, upału i stromego podjazdu, udaje im się dotrzeć na metę na 5 minut przed czasem. Szczęśliwi, zyskują 15.000 złotych. Przemek i cztery dziewczyny będą mieli nieco lżej, ich trasa jest krótsza o 2 km. Na szczęście możemy się zmieniać, ale przynajmniej jeden rower powinien pozostawać stale w ruchu. Utrzymujemy łączność telefoniczną, chociaż na początku telefony zawodzą albo działa Agent. Wszyscy dzielnie pedałują. Niestety Grażyna i Aneta w ogóle nie chcą wsiąść na rower. Po całej nocy upał daje się nam mocno we znaki. Ale w końcu udaje się, docieramy na metę na 5 minut przed czasem. Cieszymy się bardzo, bo na nasze konto trafiło aż 15 tysięcy złotych!
Niestety po chwilach radości przychodzi też czas smutku. Wieczorna kolacja, początkowo radosna, kończy się już w milczeniu. Tym razem odpada Beta, sympatyczna i wesoła dziewczyna. Po otwarciu koperty i znalezieniu w niej czerwonego piórka, wyszła bez słowa. Wszyscy zżyliśmy się z nią bardzo. Podczas dalszej części kolacji nasze myśli błądzą wokół osoby Agenta. Jak się teraz czuje, kim jest? Przed odjazdem Beta mówi Marcinowi jak bardzo żałuje przegranej. Jednak udział w programie nauczył ją wiele, m.in. tego, że potrafi przezwyciężyć swój lęk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora