Nie spodziewałem się, że minie aż tyle czasu pomiędzy publikacją kolejnych części cyklu "Śladami agenta". Tak się jednak stało i - oby - ostatni raz. Postaram się, aby kolejne części były publikowane co miesiąc lub maksymalnie co dwa miesiące.
Dla tych, którzy nie znają, lub też nie pamiętają cyklu, informacja - mowa w nim o miejscach, w którym przebywali uczestnicy agenta, wykonywali zadania, spali, itp. Wszystko po to, by łatwiej było odnaleźć właściwe punkty, gdyby ktoś kiedykolwiek zawędrował w znane nam z ekranów telewizji rejony i postanowił odwiedzić agentowe miejsca.
Trasa nr 2: Serres - Saint Andre de Rosans
Dla przypomnienia - powyższą trasą jechała jedna z grup rozwiązujących muzyczną krzyżówkę w piątym odcinku pierwszej edycji (była to grupa złożona z Izy, Danuty, Agnieszki i Kuby). Pierwszy odcinek to około 20-kilometrowa podróż. W docelowej miejscowości musieli odnaleźć restaurację. Niemal na pewno była to "Auberge du Prieure", którą widać z drogi oznaczonej jako D949. Generalnie owa miejscówka oferuje także noclegi po przyzwoitych cenach. Szczegóły znajdziecie klikając w ten link.
Jeśli chodzi o samą miejscowość - jest zamieszkiwana przez ok. 150 osób. Oprócz pobliskich gór i pagórków można tam znaleźć pozostałości po dawnym klasztorze, które powinny zainteresować zwłaszcza miłośników zniszczonych budowli i miejsc historycznych, bowiem budynki powstały prawdopodobnie w XII lub XIII wieku.
Trasa nr 2: Saint Andre de Rosans - Sainte Jalle
Druga miejscowość była oddalona od poprzedniej o ok. 41 km. Miejscowość Sainte Jalle zamieszkiwana jest przez około 300 osób. Co w niej interesującego można znaleźć? Choćby kościół, który według dostępnych źródeł zbudowany został ponad tysiąc lat temu (IX wiek). Podobno też w miejscowości lub najbliższych okolicach można skorzystać z atrakcji typu paralotnie, nie jest to jednak wiadomość potwierdzona. Jeśli chodzi o miejsce, w którym grupa agentowa znalazła kopertę - była to restauracja Les Lavandes, dobrze widoczna z drogi D64. To właśnie z nią związany obrazek zdobi górę strony. Restauracja chyba nie posiada strony internetowej. Ma co prawda profil na facebooku, ale rzadko jest aktualizowany (ostatni wpis w czerwcu), więc nie wrzucam przekierowania. Za to opinie na jej temat i nie tylko można znaleźć na jednej ze stron podróżniczych - link tutaj
Trasa nr 2: Saint Jalle - Buis Les Baronnies
Trzecia część to ok. 15 km odcinek do przejechania. Niestety w tym wypadku nie wskażę dokładnego miejsca w tej miejscowości, do którego uczestnicy agenta udali się w poszukiwaniu koperty - był to bowiem jakiś punkt z prasą. Nie wiadomo nawet, czy przetrwał ostatnie 19 lat. Dla poszukiwaczy śladów agenta byłaby to więc dodatkowa atrakcja, by samemu, na miejscu, spróbować odnaleźć właściwe miejsce. Jeśli chodzi o samo miasteczko - było jednym z większych odwiedzanych przez uczestników "Agenta". Według oficjalnych danych zamieszkiwane jest przez ok. 2,3 tys. osób. Znaleźć w nim można sporo zabytkowych budowli (jak kościół, klasztor, most), jako zabytek potraktować można także miejscowy rynek. Warto też zwrócić uwagę na Skałę św. Juliana (pięknie prezentuje się na zdjęciach). Według niepotwierdzonych informacji z miasteczka (oczywiście miejsc niezabudowanych) można również dostrzec Mont Ventoux, który to szczyt będzie bohaterem jednego z późniejszych wpisów
Trasa nr 2: Buis Les Baronnies - Vaison La Romaine
Ostatni odcinek, gdzie spotkały się obydwie grupy, to trasa zaledwie 22 km. Łącznie grupa przejechała więc ok. 98 km., obydwie trasy były więc porównywalnej długości. Najpierw kilka słów o miejscowości, a raczej sporym miasteczku zamieszkiwanym przez ok. 6 tysięcy osób. Miasto leży nad rzeką Ouveze, która potrafi ludziom porządnie zaszkodzić. Jednym z tragiczniejszych zdarzeń jest powódź z 1992 roku, podczas której zginęło 37 osób, a woda zniszczyła wiele budynków. W miasteczku znajduje się tablica upamiętniająca owe zdarzenia, a w 1997 roku powstał o nich film dokumentalny "Rzeka, której nie można zapomnieć". Tu jeden z amatorskich filmików nakręconych w 1992 roku.
Miasteczko przyciąga turystów wieloma zabytkami i ciekawymi budowlami - jak klasztor, kościół czy most (ponoć z czasów rzymskich lub wybudowany w rzymskim stylu). Do tego oczywiście zamek, muzeum archeologiczne (historia miasta sięga starożytności)... Z miejscowością było też związanych wiele znanych w realiach francuskich osób, jak pisarz Michel Jeury, czy też żeglarz Louis Potheau, który w 1908 roku zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich.
Wracając do "Agenta" - obydwie grupy miały spotkać się przy biurze turystycznym. Znaleźć jest je łatwo, mieści się bowiem przy Avenue General de Gaulle i chyba w miasteczku są tabliczki kierujące do owego miejsca. Za to nie udało mi się namierzyć restauracji, w której usługiwał Stanisław Mikulski... Jeśli dobrze rozszyfrowałem napis, była to restauracja "Le Clos Saint (Paint?) Germain". Takowej jednak w miasteczku nie udało mi się znaleźć (a restauracji jest chyba ze trzydzieści lub czterdzieści), więc albo słabo szukałem, albo restauracja już nie istnieje (ewentualnie zmieniła nazwę).
Miasteczko przyciąga turystów wieloma zabytkami i ciekawymi budowlami - jak klasztor, kościół czy most (ponoć z czasów rzymskich lub wybudowany w rzymskim stylu). Do tego oczywiście zamek, muzeum archeologiczne (historia miasta sięga starożytności)... Z miejscowością było też związanych wiele znanych w realiach francuskich osób, jak pisarz Michel Jeury, czy też żeglarz Louis Potheau, który w 1908 roku zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich.
Wracając do "Agenta" - obydwie grupy miały spotkać się przy biurze turystycznym. Znaleźć jest je łatwo, mieści się bowiem przy Avenue General de Gaulle i chyba w miasteczku są tabliczki kierujące do owego miejsca. Za to nie udało mi się namierzyć restauracji, w której usługiwał Stanisław Mikulski... Jeśli dobrze rozszyfrowałem napis, była to restauracja "Le Clos Saint (Paint?) Germain". Takowej jednak w miasteczku nie udało mi się znaleźć (a restauracji jest chyba ze trzydzieści lub czterdzieści), więc albo słabo szukałem, albo restauracja już nie istnieje (ewentualnie zmieniła nazwę).
Wkoncu:-)
OdpowiedzUsuń