O tym zadaniu miałem napisać już bardzo dawno, a przypomniałem sobie przy okazji przygotowywania jednej z części archiwalnych wspomnień. Pojawiło się w czwartym odcinku drugiej edycji.
Marcin Meller poprosił grupę o wybranie dwóch osób uzdolnionych artystycznie. Żartobliwie dodał, że mogą mieć lęk wysokości. Być może w pewnym sensie chciał zasugerować grupie, iż powinni wskazać Bartka, który w grupie pełnił rolę wesołka, dbającego o dobrą atmosferę? Niezależnie od intencji prowadzącego Bartek faktycznie został wybrany, a razem z nim Hanka, która w wywiadzie opublikowanym jakiś czas temu na blogu wspominała, iż z faktu, iż mogła uczestniczyć w tym zadaniu była bardzo zadowolona. Pozostała grupa miała za zadanie zmierzyć się z pytaniami, potrawami i znalezieniem dorożki - przeczytacie o tym tutaj.
Lektor zasugerował, że wybrana dwójka po zadaniu, które było wykonywane dzień wcześniej może mieć problem, by ze sobą współpracować. Hanka wszak umieściła Bartka w grupie głupich... W programie jednak trudno było dostrzec, by były jakiekolwiek nieprzyjemności między wspomnianymi uczestnikami. Wybrana para w samochodzie znalazła kopertę, a w niej instrukcję, by pojechali do wskazanej szkoły flamenco, gdzie będą uczyć się wspomnianego tańca. - Musicie nauczyć się tańczyć tak dobrze, by wystąpić przed grupą i zakończyć zadanie.... - brzmiała końcówka instrukcji. Może to oznaczać, że Bartek i Hanka mogli myśleć, iż sam występ i publiczny taniec wystarczą, by zadanie zaliczyć.
Po okresie kilkugodzinnej nauki wreszcie przyszedł czas na występ. Odpowiednio wystrojeni Hanka i Bartek pojawili się przed grupą i rozpoczęli taniec. Jak wspominała Hanka w wywiadzie, wyszedł z tego, zwłaszcza jeśli chodzi o Bartka, który nie miał poczucia rytmu, chodzony. Grupa oglądając popisy wspomnianej dwójki miała niezły ubaw. Śmiech towarzyszył w zasadzie całemu występowi, a po jego zakończeniu rozległy się gromkie brawa. Radość i śmiechy po zakończeniu zadania przerwał Marcin, mówiąc: - Zadanie flamenco warte było 5 tysięcy. Zadanie dorożka warte było 10 tysięcy. Im (wskazał na siódemkę) się udało, ale to, czy te dziesięć tysięcy trafi do puli nagród zależało, czy wy (wskazał na Hankę i Bartka) wykonacie swoje zadanie...
Okazało się, że nie wystarczyło nauczyć się flamenco i zatańczyć przed grupą. Dodatkowym warunkiem była długość braw po prezentacji, które nie mogły trwać krócej niż piętnaście sekund. Marcin oczywiście ogłaszając wynik wprowadził nieco stresu, mówiąc: - Brawa trwały równo 12 sekund... Po krótkiej chwili dodał jednak "... i jeszcze cztery sekundy". Oznaczało to, że obydwa zadania zostały zaliczone, a do puli nagród trafiło łącznie 15 tysięcy złotych.
Holandia. W szóstej edycji holenderskiej (odcinek 3) wybrana dwójka również miała nauczyć się tańczyć wybrany taniec - było to tango, co nie dziwi, bowiem edycja realizowana była w Argentynie. Dalsza część zadania była jednak inna niż w Polsce. Otóż grupa zarobiłaby 2 tysiące euro tylko wówczas, jeśli spośród pięciu tańczących par rozpoznałaby uczestników agenta. Trudność polegała na tym, iż wszyscy (po kolei, po jednej parze) tańczyli za specjalnym ekranem, przez który widoczne były tylko dokładne cienie tańczących. Grupa wskazała błędną parę, pieniędzy nie udało się więc zarobić, a dodatkowo tańczący otrzymali "zielone piórka".
Jedyne zadanie 2 edycji, w którym nie były jasne warunki zaliczenia. Ujawniając reguły po fakcie produkcja mogła sobie dobrowolnie zadanie zaliczyć bądź nie. Dla grupy dorożkowej powinny przynajmniej pojawiać się jakieś podpowiedzi w trakcie zadania w kwestii długości braw. Coś w stylu francuskich napisów z 3 odcinka 1 edycji gdy mieli odpowiadać źle.
OdpowiedzUsuń