Opisywane dziś zadanie pojawiło się w drugim odcinku czwartej edycji belgijskiej. Jego nazwa została wymyślona przeze mnie na potrzeby zamieszczenia opisu.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Uczestniczka, która jako pierwsza musiała opuścić grę została zaprowadzona do samochodu. Nie podejrzewając niczego wsiadła do środka i... nagle samochód został zablokowany, nie można było z niego wysiąść. Po chwili pojawił się na ekraniku komunikat prowadzącego: "Jesteś pierwszą wyeliminowaną, a jak wiadomo, pierwsza eliminacja to zawsze loteria, dlatego masz szansę na powrót. Za chwilę zegar zacznie odliczać czas. Jeśli uda ci się go zatrzymać, drzwi samochodu zostaną otwarte, a ty będziesz mogła wrócić do grupy. Co więcej, jeśli ci się uda, na konto grupy trafi 5 tysięcy euro. Jeśli ci się nie uda, w samochodzie wybuchnie "bomba" wypełniona farbą, a ty pojedziesz do domu. Aby zatrzymać zegar potrzebujesz kodu, który jest jednocześnie rejestracją samochodu, w którym siedzisz. Jeśli nie zauważyłaś i nie zapamiętałaś numeru, będziesz musiała skorzystać z pomocy pozostałych uczestników programu - o ile będą chcieli ci pomóc."
Gdy tylko prowadzący skończył przekazywać instrukcję, natychmiast pojawił się na monitorku zegar, na którym wyświetliła się godzina. Zegar ruszył i zaczął odliczać do zera. Uczestniczka programu, która przyznała w trakcie wysłuchiwania treści zadania, że nie jest "techniczna" i że nie zwróciła uwagi na tablicę rejestracyjną, zaczęła nerwowo rozglądać się po samochodzie. Tymczasem pozostali w tym czasie siedzieli w jakimś hotelu lub restauracji. Na telewizorze zamieszczonym gdzieś obok pojawił się widok na samochód i siedzącą w nim osobę, która została wyeliminowana. Na ścianie natomiast zawieszonych było dziesięć różnych numerów rejestracyjnych aut.
Uczestniczka siedząca w samochodzie znalazła dokumenty różnych aut, z różnymi rejestracjami. Po chwili połączyła się z pozostałymi osobami i przedstawiła, na czym polega jej zadanie, po czym oznajmiła, że daje im pięć minut na zastanowienie się, czy będą chcieli jej pomóc. Grupa dyskutowała przede wszystkim nad sensem przywrócenia uczestniczki (bo będzie znać tożsamość jednej osoby, która agentem nie jest), po czym, po kilku minutach poprosiła o powtórzenie instrukcji (treści zadania).
Po chwili siedząca w samochodzie osoba znalazła jakieś pytania, które niejako dotyczyły innych uczestników i do nich były skierowane (po jednym dla każdego uczestnika) - jej los był więc w rękach innych. Pierwsza litera odpowiedzi to jedna z liter z jednej z wiszących na ścianie tablic rejestracyjnych - litera ta pojawiała się tylko w jednej tablicy. Odpowiedź (poprawna) eliminowała więc ze ściany tabliczkę z niepoprawną rejestracją.
Uwięziona połączyła się z pozostałymi uczestnikami, powiedziała o pytaniach i czekała na odpowiedź. Pozostała dziewiątka postanowiła głosować, czy próbują jej pomóc, czy też nie zgadzają się na jej powrót. Stosunkiem głosów 5:4 wygrali przeciwnicy powrotu uczestniczki, choć potem jeszcze przez jakiś czas trwała na ten temat dyskusja - nie zastanawiano się jednak w ogóle nad uczestniczką w samochodzie, jej sytuacją i "bombą", a głównie nad tym, iż wie ona, kto na pewno nie jest agentem i ewentualnymi pieniędzmi, które można byłoby zarobić.
Zamknięta w samochodzie uczestniczka nie poddawała się jednak. Połączyła się ponownie z grupą i poprosiła, by pomogła jej ta czwórka, która była "na tak", co nieco zwiększyłoby jej szanse na wydostanie się z samochodu. Trzy osoby zgodziły się, udzieliły odpowiedzi i wyeliminowały trzy tabliczki. Wciąż jednak pozostawało siedem różnych tablic. Wreszcie po analizie innych pytań i prawdopodobnych zdaniem uwięzionej odpowiedzi uczestniczka siedząca w samochodzie wybrała rejestrację, która okazała się błędna. Pierwszy błąd pozostawał jednak bez wielkich konsekwencji - jedynie zegar odliczający czas przyspieszył... Za to kolejna błędna odpowiedź (błędny kod) kończył zadanie. Drugi wpisany kod spowodował wybuch bomby - co oznaczało koniec zadania, brak pieniędzy i ostateczny wyjazd do domu pierwszej wyeliminowanej osoby.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń