Szczerze mówiąc nie za bardzo wiedziałem, jak określić to zadanie, dlatego też pozostawiam je bez określenia, podając jedynie w tytule trzy słowa, które się z nim wiążą. Jako że zadanie pojawiło się tylko w odcinku 10 w trzeciej edycji holenderskiej, a moja znajomość języka holenderskiego jest zerowa, napiszę o nim dość krótko.
Trójka uczestników trafiła na wyspę, gdzie otrzymała instrukcję. Mieli odnaleźć trzy butelki, każda mająca inną wartość (3, 4 i 5 tysięcy euro), a do dyspozycji mieli mapę wyspy. Wskazówkami, gdzie należy szukać, były jakieś rymowanki lub zagadki. Na przykład była mowa coś o słoniu - że właśnie w okolicach słonia należy szukać owego "skarbu". Chodziło rzecz jasna nie o żywe zwierzę. Po prostu jedna ze skał na wyspie nieco przypominała słonia, zresztą zamieszczam obrazek, żeby to zilustrować:
Był jednak pewien haczyk. Uczestnicy tak naprawdę musieli rywalizować o to, kto te butelki zgarnie. Jeśli bowiem to agent znajdzie i weźmie butelkę, pieniądze z niej nie trafią na konto grupy, a dodatkowo każda kwota z butelki przygarniętej przez agenta zostanie odjęta z puli nagród. Poza tym był limit czasu na znalezienie butelek i powrót na miejsce, z którego rozpoczęli zadanie.
Uczestnicy wyrobili się w czasie, znaleźli wszystkie butelki, pechowo jednak agent ogarnął dwie z nich. I choć ostatecznie na miejsce spotkania każdy przyniósł po jednej butelce, zdaje się, że liczyło się nie to, kto przyniósł butelkę, ale kto ją zgarnął z miejsca, w którym stała. Grupa straciła siedem tysięcy euro. Oczywiście, jako że było to ostatnie zadanie trzeciej edycji, tuż przed finałowym odpowiadaniem na pytania, w programie nie pojawiła się informacja, ile grupa straciła aż do momentu, gdy było wiadomo, kto jest agentem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz pojawi się na stronie po zatwierdzeniu przez moderatora