Dziś opiszę zadanie, które pojawiło się w pierwszej edycji polskiego "Agenta", w dziewiątym odcinku. Chodzi o sławetne całonocne przesłuchanie z udziałem Liwii, Jurka, Agnieszki i Remka.
Zanim grupa dowiedziała się, z czym przyjdzie im się zmierzyć, miała wybrać osobę, która jest pozbawiona skrupułów. Wskazali na Liwię, która miała o określonej godzinie spotkać się ze śledczym i z jego pomocą nauczyć się metod śledczych. Wieczorem zaś rozpoczęła się właściwa część zadania.
Zanim grupa dowiedziała się, z czym przyjdzie im się zmierzyć, miała wybrać osobę, która jest pozbawiona skrupułów. Wskazali na Liwię, która miała o określonej godzinie spotkać się ze śledczym i z jego pomocą nauczyć się metod śledczych. Wieczorem zaś rozpoczęła się właściwa część zadania.
Zadaniem Liwii było, przesłuchując pozostałych uczestników, dowiedzieć się, na czym polegało wyzwanie, z którym pozostali mierzyli się w czasie, gdy ona spędzała czas z "detektywem". Miała czas do świtu. Zadaniem pozostałych było nie zdradzić jej tych informacji. Jeśli zachowaliby te informacje dla siebie, do puli nagród mogło trafić aż 30 tysięcy złotych. Jeśli jednak Liwia dowiedziałaby się, co pozostali robili, pieniądze przepadłyby, a Liwia otrzymałaby zielone piórko - co równoznaczne było z awansem do finału.
Agnieszka, Remek i Jerzy starali się choć przez chwilę przespać w pomieszczeniach w wieży skazańców, nie mieli normalnych łóżek, jedynie jakieś "składanki", śpiwory czy karimaty, albo coś w tym stylu. Każde z nich było w innym pomieszczeniu, tak, aby nie mogli się ze sobą kontaktować i omawiać strategii, by też jedno drugiemu nie mogło powiedzieć, co zdradziło Liwii. Na każde wezwanie Liwii musieli stawić się u niej w pomieszczeniu. Przesłuchanie rozpoczęło się po 23.
Wszyscy początkowo starali się trzymać język za zębami. Nawet agent, który powiedział coś w stylu: "Gdybym była agentem, zależałoby mi na tym, żebyśmy nie zarobili pieniędzy, a jeśli ty odgadniesz, my nic nie zarobimy". Liwia wówczas zapytała, skąd to wie, na co agent rzekł, że takie są zasady... Po dwóch godzinach zaczęli mięknąć. Agnieszka jako pierwsza, bo była agentem, Remek, bo uważał iż Liwia jest agentem, więc i tak wejdzie do finału. Najlepiej i najmocniej trzymał się Jerzy. Często odpowiadał: "Nie potwierdzam, nie zaprzeczam". Im było później, tym większe zmęczenie im towarzyszyło.
O świcie opuścili wieżę skazańców. Grupa nie zarobiła pieniędzy, a Liwia, która poskładała wszystkie zeznania w całość, dostała zielone piórko i mogła cieszyć się z tego, że jest już w finale.
Zadanie pojawiło się też w innych zagranicznych edycjach "Agenta".
Australia - zadanie pojawiło się w pierwszej edycji, w szóstym odcinku. Linda, która miała za zadanie wydobyć dokładnie takie same informacje co Liwia w Polsce, zdołała to uczynić, dzięki czemu otrzymała "zielone piórko" (od tego momentu będę pisał w taki sposób o sytuacji, gdy ktoś otrzymuje przepustkę do następnej rundy, mimo że niemal nigdzie nie było owych piórek fizycznie). Mogli wygrać 10 tysięcy dolarów australijskich, nie wygrali nic. Agent był w grupie przesłuchiwanych i zapewne pomógł Lindzie w uzyskaniu informacji. Przesłuchanie odbywało się w Richmond Gaol, zaś rozpoczęło się już po północy (bodaj za piętnaście pierwsza).
Wielka Brytania - Zadanie pojawiło się w pierwszej edycji, w odcinku 6. W tej wersji, tak się akurat złożyło, przesłuchanie prowadził agent. Zasady takie same jak w Polsce, do wygrania 10 tysięcy funtów. Mimo iż agent uzyskał część informacji, nie zdołał jednak wygrać "zielonego piórka", grupa więc zarobiła pieniądze.
Belgia - Tradycyjnie już zadanie pojawiło się w pierwszej edycji, tym razem w odcinku siódmym. Przesłuchiwał Mon, agent był w gronie przesłuchiwanych. Do wygrania było 50 tysięcy franków belgijskich. Po kilku godzinach śledztwa Mon uzyskał potrzebne informacje, wygrał piórko, a grupa nie zarobiła pieniędzy.
Holandia - Zadanie pojawiło się w 3 edycji, w odcinku 9. Jantien, którego zadaniem było uzyskać informacje, nie zdołał tego uczynić, mimo że agent był w gronie przepytywanych. Innym udało się go zwieść, podali mu nieprawdziwe informacje. Grupie udało się więc wygrać 10 tysięcy euro.
Przesłuchanie prowadzone przez Liwię w pierwszej edycji było chyba jedynym zadaniem, w którym było tak klarownie widać rękę producentów. Nie wiem, być może to tylko moje odczucia spowodowane tym, że sama przesłuchująca zachowywała się nienaturalnie i widać było, jak stara się wykonać swoje zadanie. Oglądając jakiś czas temu ten odcinek miałam wrażenie, że bardzo starano się wybrać do emisji konkretne fragmenty. Jednocześnie wydawało mi się, że czegoś w tym, co pokazano brakuje - najpierw wszyscy uczestnicy zupełnie nie wdają się w dyskusję z Liwią, potem nagle widzimy jak każdy z nich udostępnia jej wszystkie brakujące informacje. A gdzie moment, kiedy każda z tych osób podjęła decyzję, że jednak zacznie mówić? Wiem, że przesłuchanie trwało długo i ciężko byłoby je streścić, ale moim zdaniem to akurat zadanie było dość topornie "ociosane" pod emisję.
OdpowiedzUsuń